W Polsce narasta strach przed wojną
W Polsce narastają obawy przed eskalacją rosyjskiej wojny agresji na sąsiednią Ukrainę. Polska, kraj UE i NATO, masowo uzbraja się przed zagrożeniem ze strony Moskwy. Niedawno podpisała warte miliardy umowy ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową na dostawy nowych czołgów, haubic i myśliwców.
Liczba żołnierzy w siłach zbrojnych musi zostać podwojona. W kraju liczącym około 38 milionów ludzi wojsko ma obecnie 110 000 żołnierzy oraz 30 000 ochotników WOT z ochotniczej służby bezpieczeństwa wewnętrznego. W najbliższych latach członkami zostanie 250 000 żołnierzy zawodowych i 50 000 strażników terytorialnych.
„Polskie wojsko musi zwiększyć liczebność, aby naprawdę odstraszyć agresora” – powiedział niedawno minister obrony Mariusz Błaszczak. Polska wprowadziła dobrowolną podstawową służbę wojskową – pobór został zniesiony wiele lat temu. I oczywiście jednodniowe szkolenie ma również na celu rekrutację obywateli do sił zbrojnych.
integrować
„Wojna na Ukrainie to początek czegoś większego”
Ale nie tylko: „Chcemy stworzyć warunki, aby jak najwięcej osób było przeszkolonych w zakresie posługiwania się bronią, udzielania pierwszej pomocy oraz technik przetrwania, na przykład umiejętności rozpalania ognia czy uzdatniania wody” – tłumaczy Błaszczak.
Sierżant Porowska zachęca uczestników symulatora strzelania w Dęblinie. „Chcę, żebyś strzelał jak najwięcej! Dla niektórych nie jest to takie proste. „Najpierw musiałam przełamać barierę, żeby dotknąć broni” – wyjaśnia Małgorzata Woś (39 l.). Wierzy, że szkolenie pomaga uniknąć paniki w nagłych wypadkach.
– Obawiam się, że wojna na Ukrainie to początek czegoś większego. I nie chcę uciekać przed konfliktem zbrojnym – mówi Adam Krakowiak. 28-letni kierowca wózka widłowego zastanawia się, czy powinien zostać zawodowym żołnierzem, czy wstąpić do Ochotniczej Służby Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szkolenie powinno mu pomóc w podjęciu decyzji.
Trening przetrwania z romansem harcerskim
Na zewnątrz na boisku sierżant Mariusz Starosz wyjaśnia, jak używać granatu ręcznego. „Po rzuceniu natychmiast schowaj się, nie patrz, gdzie wyląduje!”, zachęca uczestników.
Podczas treningu przetrwania nie powinno zabraknąć odrobiny harcerskiego romansu. Instruktor spadochroniarstwa pokazuje, jak rozpalić ognisko grzbietem noża, firesteli i brzozowej kory. W przerwie obiadowej uczestnicy otrzymują racje awaryjne – uzupełnione o grzałkę chemiczną, którą wystarczy wymieszać z wodą. Po dziesięciu minutach jedzenie gotuje się w aluminiowej misce.
– Oczywiście nie da się wyszkolić ludzi na żołnierzy w jeden dzień – mówi towarzyszący kursowi starszy pomocnik Marcin Chruścicki. Ale w przypadku konfliktu nie zaszkodziłoby, gdyby jak najwięcej obywateli wiedziało, jak używać broni. Dodatkowo całość to także kampania wizerunkowa: „Chcemy dać ludziom poczucie bezpieczeństwa, że tam jest wojsko”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.