Burzliwe sceny w redakcjach polskiego magazynu informacyjnego „Wprost”. „Zejdź z drogi” – krzyczą reporterzy do prokuratorów i pracowników społecznych, którzy na masową skalę napadają na biura i konfiskują materiały badawcze.
Powód tej akcji: publikacja nagrań, z których wynikałoby, że ministrowie spraw wewnętrznych i dyrektor banku narodowego doszli do porozumienia w sprawie bardzo problematycznej umowy latem ubiegłego roku. Konkretnie – jak wynika z tajnych nagrań – chodziło o to, w jaki sposób NBP mógłby aktywnie przyczynić się do zwiększenia szans na reelekcję rządu w 2015 roku.
Biorąc pod uwagę słabnącą popularność rządzącej platformy obywatelskiej, jest to nietrywialny aspekt rozmowy. Zdaniem opozycji jest to rażące naruszenie obowiązku neutralności SNB. Nonsens – mówi polski premier Donald Tusk. Rozmowy nie dotyczyły nielegalnej próby użycia nieuczciwych środków w celu pomocy finansowej rządowi, ale raczej tego, jak ograniczyć negatywne skutki światowego kryzysu finansowego w Polsce.
„Minister spraw wewnętrznych i szef banku centralnego nie rozmawiali o porozumieniach politycznych, które powinny szkodzić Polsce, ale o tym, jak pomóc polskiemu państwu.”
Zupełnie inaczej widzi to opozycja. Tymczasem premier Tusk wciąż desperacko próbuje bagatelizować aferę z podsłuchami. Zgodnie z mottem: nic się nie stało. A jeśli już, to nie spotkanie ministra spraw wewnętrznych z krytykowanym przez opozycję szefem Narodowego Banku Polskiego jest problemem, ale co najwyżej wulgaryzmy, jakie się tam wyrażają.
„Oczywiście styl rozmów jest oburzający. Ale naszym zadaniem nie jest ocenianie estetyki czy kultury języka, ale raczej prawny aspekt rozmowy. I nie znalazłem niczego, co wymagałoby ode mnie podjęcia działań przeciwko Ministrowie spraw wewnętrznych Konieczność schwytania Sienkiewicza, czyli załatwienie jego uwolnienia.
Robi się ciasno dla Tuska
Ale właśnie tego domaga się opozycja. Tak, więcej. Mówi się, że do dymisji powinien podać się nie tylko minister spraw wewnętrznych i szef NBP, ale cały rząd z premierem Donaldem Tuskiem na czele. Nie ma mowy, ripostuje premier i przywołuje celową próbę – cokolwiek to jest – wykorzystania nielegalnych nagrań do obalenia rządu:
„Nie mam nic przeciwko badaniom. I rozumiem dziennikarzy, którzy publikują wszystko, nawet jeśli informacje uzyskano nielegalnie. Niemniej faktem pozostaje, że chce się zdestabilizować państwo polskie środkami przechwytywania na dużą skalę. ten problem lekko chwyć za ramię”.
Prokuratura musiała teraz ustalić, kto za tym wszystkim stał. Opozycja nie ma nic przeciwko temu. Wątpi jednak, czy podejmowane obecnie środki prawne mają służyć właśnie temu celowi. Lider opozycji Jarosław Kaczyński jest szczególnie oburzony działaniami Prokuratora Generalnego przeciwko tygodnikowi „Wprost”:
„Musimy bronić wolności prasy w Polsce. Musimy chronić demokrację w Polsce”.
Zgodnie z hasłem: Atak najlepszą obroną, Prokurator Generalny nie tylko prowadziłby śledztwo w sprawie „Wprost”, ale także – rzekomo w imieniu premiera, jak twierdzi opozycja – starałby się zabezpieczyć wszystkie dokumenty badawcze, które mogłyby obciążyć premiera i jego ekipę. Donald Tusk nie zgadza się:
„Prokuratura działa w pełnej suwerenności. I niezależnie od negatywnych konsekwencji całej sprawy dla mnie, władza wykonawcza nie może wpływać na działania organów wymiaru sprawiedliwości. Na pytanie, czy czuję się odpowiedzialny, zawsze odpowiadam zwrotem: jako szef rządu , czuję się odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w Polsce”.
Uwaga, która nie jest przypadkowa. Bo robi się ciasno dla Donalda Tuska. Nadal nie chce złożyć rezygnacji. Jednak polski premier nie wyklucza już przedterminowych wyborów parlamentarnych.
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.