„Zaopatrzenie humanitarne dla Zaporoża” brzmi po niemiecku i ukraińsku na tabliczce przyklejonej za przednią szybą. We wtorek około 15:00 wszystko było gotowe. Od tamtej pory biały van jeździ po drogach, aw czwartek rano stał w długim korku w Polsce, na granicy z Ukrainą. Nie wróci, bo go tam potrzebujemy.
Zaporoże położone jest we wschodniej Ukrainie. Miasto liczące 700 000 mieszkańców jest nieustannie atakowane. „Mieszkańcy Zaporoża bardzo się boją, że Putin zniszczy systemy energetyczne i że ogrzewanie przestanie działać. Dlatego pilnie potrzebujemy ciepłych ubrań”, mówi kierowca furgonetki, Siergiej Sirikow. Sam jest Ukraińcem i pochodzi z regionu.
Transport awaryjny „w jedną stronę”.
Z pomocą tłumacza krótko przed odlotem wyjaśnił mu wszystkie funkcje przewoźnika. Ponieważ ciężarówka z platformą to także prezent. To już piąty transport pomocy, jaki organizacja „Oberhausen hilft” wysłała do partnerskiego miasta Ukrainy.
Wycieczka nie jest pozbawiona niebezpieczeństw dla Siergieja Sirikowa, ale czuje się on dobrze przygotowany. Zna region i będzie w stałym kontakcie radiowym z innymi Ukraińcami. Co więcej, używa GPS. Po dotarciu do Zaporoża furgonetka zostanie tam, by nieść pomoc z punktu A do punktu B. Ponieważ podczas licznych rosyjskich ataków w ukraińskim mieście zniszczeniu uległo również wiele pojazdów.
Pilna potrzeba darowizn tuż przed zimą
Ludzie nadal dają, ale już nie tak dużo jak na początku wojny. Tuż przed zimą pomoc jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek, mówi Wolfgang Heitzer z „Oberhausen pomaga”. Przede wszystkim brakuje zimowej odzieży i lekarstw.
Między innymi pomoc humanitarna trafia do sierocińca, który organizacja wspiera od lat. Na pilota Siergieja Sirikowa czeka łącznie 2700 kilometrów. „Oberhausen pomaga” jest z nim w stałym kontakcie – najnowsza prognoza wskazuje, że transport dotrze do Zaporoża w piątek wieczorem.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.