Potrzebujemy nowej polityki migracyjnej i nie możemy godzić się na zamieszki noworoczne

Obywatele tracą zaufanie do rządu, kanclerz i instytucji. Jest to wynikiem niewydolności państwa, co znajduje odzwierciedlenie także w sposobie traktowania niekontrolowanej i niekontrolowanej imigracji. Teraz nie chodzi już o zamieszki, ale o fundamentalną reorientację polityki.

1. Zamieszki są nie tylko złe, ale reakcje są druzgocące

Zastraszanie młodych mężczyzn, przemoc, pijaństwo i bójki istniały zawsze. To naprawdę nie jest złe. Aby opanować tę sytuację, wymyślono policję i wymiar sprawiedliwości, a także kary i więzienie. Reakcje są gorsze niż zamieszki: niedopowiedzenie, brak wyrażenia, że ​​są to oczywiście zaprawieni w boju faceci z Syrii, „Palestyny” i Afryki Północnej. Trzeba o tym mówić, a przede wszystkim działać. Jeśli usuniesz problemy raz za razem, odzyskasz je ze zwielokrotnioną siłą.

2. Trywializatorzy dzielą się odpowiedzialnością

Dlatego ci, którzy minimalizują przemoc i łagodni głos, powinni nas niepokoić bardziej niż agresywni przestępcy, ponieważ przygotowują grunt pod kolejne zamieszki. Oczywiście nasze władze nie chcą już lub nie mogą odpowiednio kontrolować sytuacji. Ponieważ tak jest, istnieje ryzyko spirali eskalacji. Chaos i rosnąca przemoc, którym nie przeciwstawia się zdecydowanie, eskalują i rozprzestrzeniają się dalej. Ci, którzy relatywizują, minimalizują i ukrywają, ponoszą wspólną odpowiedzialność za postęp tych warunków. Strefy no-go już dawno się pojawiły. To kapitulacja państwa prawa w obliczu przemocy. Każdy, kto, tak jak w Berlinie, nie ściga już przestępstw klanowych i oficjalnie mówi o „fenotypie zachodnioazjatyckim”, demonstruje tylko, że skapitulował przed przemocą.

3. Porażka berlińskiej policji jest zdumiewająca

W fazie Korony policjant chował się za każdą ławką w parku i sprawdzano każdego, kto usiadł na ławce, aby poczytać książkę. Jednak w Berlinie w sylwestra policja była albo nieobecna, albo miała za mało personelu. Mamy przed oczami obrazy starszych demonstrantów, wątłych kobiet powalonych przez policję, powalonych na ziemię, pobitych. Oczywiście kierownictwo berlińskiej policji zawiodło celowo.

Miała za mało urzędników na służbie, a ci byli niezdecydowani, unikali konfrontacji z sylwestrowymi buntownikami, co też otwierało niebezpieczną drogę do przemocy. W Monachium żaden policjant nie został ranny. To dlatego, że akcja policji była bardziej zdecydowana. Również w innych przypadkach otwartej przemocy wobec obywateli.

4. Sylwester nie jest odosobnionym wydarzeniem

To niesamowite, jak oddziały, które nazywają siebie „ostatnią generacją”, mogą terroryzować ruch uliczny i mieszkańców – i są niemal z miłością wyposażane przez policję w koce termiczne, aby nie zmarzły, gdy są osaczone na drodze. Widzieliśmy w Berlinie kilkunastu policjantów, którzy ze znudzeniem i zainteresowaniem obserwowali, jak jedna z takich grup podnosi platformę i ścina wierzchołek choinki przed Bramą Brandenburską. Przywódcy policji uzasadniali nawet program rozrywkowy dla swoich funkcjonariuszy; trzeba dużego wysiłku, aby to zrobić. Ilu funkcjonariuszy potrzeba, aby zatrzymać etap podnoszenia z dwoma brutalnymi przestępcami? O to w tym wszystkim chodzi: ci, którzy życzliwie patrzą na przestępców, nie powinni być zaskoczeni eskalacją przemocy. Niemcy ponownie potrzebują policji, która systematycznie konfrontuje się – i może konfrontować się – z przestępcami, niezależnie od ich poglądów politycznych, koloru skóry, intencji czy pochodzenia. A gdy tylko przemoc się objawia.

5. Upolitycznienie policji musi się skończyć

Policja musi zapewnić porządek publiczny i zapewnić jego przestrzeganie. Był upolityczniony, kierownictwo pełne partyzantów, a ład i porządek podporządkowany politycznej sympatii Czerwono-Zielonego Senatu. Berlin często traci prawo do bycia podmiotem konstytucyjnym, jeśli Senat i kierownictwo policji działają zgodnie z gustami politycznymi, zamiast interweniować w spójny sposób. Obowiązuje „teoria wybitej szyby”: każdy, kto toleruje drobne wykroczenie, prowokuje do następnego poziomu. Linia rozciąga się od przyjaznych blokad ulicznych do bezpośrednich ataków na policję, jak widzieliśmy w Berlinie i Hamburgu na szczycie G-20.

6. Sądy dzielą się odpowiedzialnością

Zatrzymani sylwestrowi bandyci i podpalacze zostali natychmiast zwolnieni z policyjnego aresztu. Oczywiście można się domyślić, że wielu po prostu zniknie. Niemcy zezwoliły na oszustwo z wieloma tożsamościami, co ujawnił nie tylko przypadek zabójcy Anisa Amri. Istnieją dziesiątki tysięcy takich wielokrotnych i fałszywych tożsamości. Akceptujemy, że dostęp do Niemiec odbywa się w drodze oszustwa, a następnie prowadzi do korzystania ze wszystkich usług tej firmy. Oszustwo staje się przepustką do dobrobytu i obywatelstwa. I nawet jeśli autorzy trafią do sądu w Berlinie, mogą liczyć na zrozumienie wielu sędziów. Wyroki są w większości śmieszne i często polegają na tak zwanej pracy socjalnej. Przestępcy się śmieją, sędziowie to tchórze, policja nic nie robi. Tworzy to luki prawne, które stwarzają coraz więcej przestrzeni. Sędziowie ci również ponoszą swoją część odpowiedzialności, jeśli nie wypełniają należycie swoich funkcji. Bycie sędzią nie oznacza licencji na pośrednie promowanie brutalnych przestępców.

7. Imigracja musi być kontrolowana

Migracja jest niekontrolowana. Pochodzenie jest zawoalowane, przejścia graniczne, na przykład na trasie z Turcji do Grecji, są często forsowane. Widzieliśmy obrazy na granicy białorusko-polskiej, na Evros i na Lesbos obozy podpalone przez ich mieszkańców. Kościoły wspierają tzw. organizacje pozarządowe i ratowników morskich współpracujących z gangami przestępczymi. Bynajmniej nie wszyscy naprawdę uciekają przed przemocą i wojną. Uznanie za osobę ubiegającą się o azyl jest rzadkością, a mimo to rząd federalny chce ułatwić pobyt stały i przyznać obywatelstwo niemieckie za najlepszą możliwą cenę. Ci, którzy również szanują przemoc i łamią prawo, nie powinni narzekać, gdy przyjmują brutalnych przestępców i łamiących prawo.

8. Każdy, kto krytykuje politykę migracyjną, nie jest ksenofobem

Obecnie w Niemczech mieszkają miliony imigrantów – zaangażowanych, ze swoimi rodzinami i przestrzegających prawa. Wielu szuka w Niemczech swojej ekonomicznej przyszłości, działa samodzielnie, opiekuje się bliskimi, płaci podatki i składki ubezpieczeniowe. Szukali kraju, w którym tworzy się i egzekwuje prawo, gdzie sądy i policja przestrzegają i egzekwują prawo, gdzie ulice są bezpieczne. Są mile widzianymi i cenionymi członkami społeczeństwa. Są jednak również uprzywilejowanymi i często pierwszymi ofiarami tej fałszywej polityki migracyjnej. Często żyją w prostych warunkach, a nie w bogatych białych gettach, do których mogą się schronić politycy i klasa wyższa. Ich dzieci nie otrzymują już edukacji, ponieważ w klasach i na szkolnych podwórkach tych domów od dawna panuje przemoc. Prawo obowiązuje wszystkich i wszyscy cieszą się rządami prawa i bezpieczeństwem. Nie wolno nam zostawiać tego kraju na pastwę grup stosujących przemoc – niezależnie od tego, czy są to imigranci, czy te, które postrzegają nasze szlaki transportowe i infrastrukturę jako nic więcej niż plac zabaw, jak bogate białe dziewczyny z przedmieść z ich pseudopolitycznymi problemami i obecnością w telewizji. Uchodźcy, którzy uciekli do Niemiec z powodu niesprawiedliwości i przemocy, teraz zdają sobie sprawę, że są ofiarami niesprawiedliwości i przemocy w Niemczech. Nie możemy na to pozwolić.

9. Bezpieczne granice

Szwajcaria wysyła imigrantów do Niemiec, których nie zatrzymują włoscy czy austriaccy strażnicy graniczni. Berlińscy politycy uważają to za skandal. Ale Szwajcaria należy teraz do strefy Schengen, podobnie jak większość krajów UE. Kontrole mają odbywać się na zewnętrznej granicy UE, ale Berlin dźga w plecy Węgrów, Chorwatów i Polaków. Niemcy uważają, że mogą sobie pozwolić na obejście się bez odrzutów lub odrzuceń, jak mówią w legalnym języku niemieckim – tak to się robi gdzie indziej. Powinniśmy dziękować i wspierać tych, którzy wykonują ten przykry obowiązek, zamiast ich ganić. Inni przybywają przez Austrię, Francję, Włochy i Francję lub Polskę. Europejscy sąsiedzi od dawna kontrolują swoje granice. Tylko Niemcy nie mają kontroli granicznych, z wyjątkiem kilku kilometrów między Niemcami a Austrią. To rażąca porażka federalnej minister spraw wewnętrznych, Nancy Faeser. Jeśli nie chce wypełniać swoich obowiązków, musi podać się do dymisji i utorować drogę organom ścigania.

10. Nie da się ominąć repatriacji

Podobne problemy mają też inne kraje. Ich rządy wywierają presję na kraje pochodzenia, aby przyjmowały z powrotem swoich obywateli, którzy nie należą do tych krajów i tylko im szkodzą. Zadaniem ministra spraw zagranicznych jest nie tyle zwracanie eksponatów muzealnych z wielkimi pomponami, być może nawet potomkom handlarzy niewolników, ale skłonienie Nigerii do przyjęcia z powrotem swoich obywateli, którzy są sprowadzani do Niemiec przez struktury mafijne szlakami śródziemnomorskimi przemytnicy. To samo dotyczy innych krajów Afryki Północnej. Nie ma mowy o repatriacji.

11. Media również ponoszą odpowiedzialność

Były magazyn informacyjny tylko musiał LUSTERKA przyznać, że ponownie publikowano historie pełne kłamstw od początku do końca. Ale nie chodzi tylko o to, że dziennikarze tak łatwo dają się oszukać. Od LUSTERKA i wiele innych publikacji z radością uczestniczyło w kampanii mającej na celu otwarcie granic i umożliwienie ludziom wjazdu do Niemiec bez kontroli i na czas nieokreślony. To nie był błąd – to było zamierzone. Pewna polityka powinna być egzekwowana z rozgłosem. Na przykład kontrole graniczne w Grecji powinny zostać zestrzelone przez media ze starego karabinu szturmowego demokracji. To już nie dziennikarstwo, a propaganda. Politycy i opinia publiczna powinni temu zaprzeczać, zamiast za nim podążać. Fałszywe media mają swój udział w niszczeniu kraju.

12. Kpiny z rządzącego burmistrza Berlina

Franziska Giffey, rządząca burmistrz Berlina, pokazuje upadek państwa w groteskowej formie. Ma jedynie niewystarczającą legitymację demokratyczną, ponieważ wybory do berlińskiej Izby Reprezentantów zostały zmanipulowane i przeprowadzone w sposób skrajnie niepoprawny na dużym obszarze. Niemniej jednak wzywa teraz do znalezienia „jednolitych przepisów federalnych”, takich jak zakaz używania petard. Petardy są zabronione przez 364 dni w roku. Zamiast wziąć odpowiedzialność – śmieszne przeprosiny od słabo legitymowanego polityka. Czy naprawdę chcemy takich Niemiec?

reklama



Patricia Marsh

„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *