Nominując byłego wicepremiera Romana Giertycha, polska opozycyjna Koalicja Obywatelska (KO) łamie obietnicę. Przeciwnicy aborcji nie powinni kandydować do partii.
W latach 2006-2007 Giertych był wicepremierem nieistotnej już politycznie prawicowej partii „Liga Polskiej Rodziny”. Jego organizacja polityczna utworzyła wówczas niestabilną koalicję z narodowo-konserwatywną partią Prawo i Sprawiedliwość (PiS) oraz socjalnacjonalistyczną Partią Samoobrony, co zakończyło się przedterminowymi wyborami.
Z tej niezwykłej konstelacji do dziś w polskiej polityce przetrwał jedynie sam PiS i Giertych. PiS rządzi krajem już od ośmiu lat, a Giertych jest felietonistą i komentatorem politycznym.
W ostatnich latach Giertych stał się krytykiem partii rządzącej. Wiele jednak wskazuje na to, że jego poglądy nie zmieniły się znacząco.
Poglądy te były wówczas bardzo radykalne. Polityk określany jest jako „ojciec chrzestny” współczesnej polskiej radykalnej prawicy. W czasie sprawowania rządów współpracował z młodym Krzysztofem Bosakiem, dziś jednym z przywódców największej polskiej partii prawicowej – Konfederacji. Nie ukrywa też, że nadal uważa, że aborcja jest moralnie zła.
W 1989 r. Giertych reaktywował Młodzież Wszechpolską, organizację powiązaną z prawicową i antysemicką organizacją młodzieżową okresu międzywojennego. Organizacja istnieje do dziś i budzi spore kontrowersje.
Jej działacze często są bez ogródek w swoich komentarzach i atakach na mniejszości seksualne, uchodźców czy działaczy lewicowych. W 2021 roku pięciu działaczy tej organizacji zostało skazanych za napaść na działacza liberalnego.
Umieszczenie Giertycha na listach liberalno-konserwatywnej Koalicji Obywatelskiej, która przygotowuje się do wyborów parlamentarnych w Polsce 15 października, oburzyło i zniesmaczyło wiele osób.
Nie ukrywają tego politycy lewicy – socjaldemokratyczna koalicja w polskim parlamencie. Choć swoją przyszłość widzą w rządzie koalicyjnym z Koalicją Obywatelską, nie skąpią negatywnych komentarzy na temat decyzji liberałów.
„Idziemy na wybory, żeby odsunąć PiS od władzy i pociągnąć jego przedstawicieli do odpowiedzialności. Nie da się tego zrobić z ludźmi, którzy wcześniej rządzili z PiS” – powiedziała EURACTIV posłanka Nowej Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
„Jeśli pójdziemy na wybory i powiemy, że jesteśmy Przemysławem Czarnekiem [den umstrittenen rechten Bildungsminister – Anm. d. Red.] Jeśli chcemy go postawić w stan oskarżenia, to chcemy go postawić w stan oskarżenia, a nie sprowadzać do parlamentu jego prototypu i ludzi, którzy wprowadzili do polskiej edukacji bardzo podobną prawicową politykę i wystąpienia” – powiedziała.
„Idziemy też na wybory, żeby uniemożliwić skrajnej prawicy przejęcie władzy i nie wprowadzać do parlamentu człowieka, który wskrzesił polską młodzież i który jest ojcem chrzestnym Konfederacji. Kiedy mówimy, że chcemy legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży, nie oznacza to zapraszania do parlamentu przeciwników praw kobiet” – powiedziała Dziemianowicz-Bąk.
„Wyborcy opozycji będą mieli wybór 15 października i zdecydują, na jakie listy chcą głosować” – dodał poseł.
[Bearbeitet von Kjeld Neubert]
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.