Każdy, kto uważa ten rasistowski skandal w południowoafrykańskiej dżungli za wyjątek i twierdzi, że takie werbalne błędy są możliwe tylko w dynamice widowiskowej awanturniczych formatów rozrywkowych, jest w wielkim błędzie. Jedyna różnica w stosunku do języka potocznego, w którym konotacje rasistowskie lub przekraczanie granic językowych są wciąż zbyt częste, to uwaga, jaką im obecnie poświęca się.
Tam, gdzie jest język, zaczyna się rzeczywistość
Kiedy Harald XY ponownie wypowiada słowo na „N” Maxowi Mustermannowi i wskazuje na telewizor, aby pokazać swojemu kumplowi, o czym mówi, nikt tego nie zauważa. Ale czy to mniej poważne? Nie masz nic przeciwko mówieniu o „ksenofobii”, kiedy to naprawdę rasizm, ale sprawiasz, że ludzie, o których mówisz, mówią o obcych – nie wiedząc, skąd pochodzą? Tak, to niepokojące: ponieważ tam, gdzie jest język, zaczyna się rzeczywistość. Kiedy rozmawiamy i rozmawiamy ze sobą, żyjemy razem.
W tym komentarzu nikt nie musi się obawiać, że pojawi się osławiona „policja językowa”, zostanie usunięta taśma odgradzająca z nadrukiem „Prawdopodobnie jeszcze będziesz mógł to powiedzieć”, a za nią słownictwo, które doprowadzi do kilku lat więzienia i banicji. Nie: ten tekst ma na celu jedynie podniesienie świadomości i wyjaśnienie, że rasizm niestety wciąż zbyt często znajduje miejsce w naszym języku – świadomie lub nieświadomie.
Technicznym żargonem dla wyrażenia Busch pani Youssefian, a także dla wyrażeń takich jak słowo na N, jest: „Inny”. Ludzie są określani jako inni, zdegradowani i nie zaliczani do tzw. normy. Upokorzenie, które wypływa z atmosfery kolonialnej tamtych czasów: tu biali właściciele ziemscy, tam nie-biali, którzy muszą się podporządkować.
Język: „Po pewnym czasie pojawia się toksyczny efekt”
Nasz język jest zbyt potężny, aby można było go w ten sposób nadużywać. Jak powiedział kiedyś w swoim eseju „Język III Rzeszy” żydowski uczony i powieściopisarz polityczny Wiktor Klemperer, prześladowany przez nazistów? Słowa są jak pudełka z arszenikiem, kapsułka zawierająca niebezpieczny chemiczny wywar: „Są połykane, nie zdając sobie z tego sprawy, wydają się nie mieć żadnego efektu, a po chwili efekt jest toksyczny”.
Nie możemy pozwolić, aby ta trucizna została zaszczepiona w naszym społeczeństwie. Czy to w obozie w dżungli, podobno z dala od naszej codzienności, czy tu i teraz: w pracy, na kanapie, przy kasie w supermarkecie, w szkole, na boiskach sportowych, w repozytoriach i na czatach w mediach społecznościowych i komentarzach. Za pomocą naszego języka decydujemy o naszych ludzkich interakcjach: możemy dyskryminować lub okazywać szacunek. Wybierzmy to drugie.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.