Na Uchwały Wielkiego Szczytu Uchodźców w Berlinie pojawiają się głosy krytyczne: wiele gmin nadal czuje się zaniedbanych. Było to tematem środowego programu telewizyjnego „Münchner Runde” na antenie BR. Jako gość, starosta Regener Rita Röhrl (SPD) skrytykowała niemiecką politykę uchodźczą.
Czytaj także: Co szczyt uchodźczy przyniósł gminom?
„Między pomocą a bezradnością – co jest nie tak z polityką uchodźczą?” był tytuł programu. „Runda monachijska” omawiała niemiecką politykę wobec uchodźców oraz możliwości władz federalnych, stanowych i lokalnych.
Jednym z gości była starosta Regen Rita Röhrl. I pokazała, jak wiele jej rodzinnej dzielnicy ma wspólnego ze skutkami polityki uchodźczej. Administracja zajmuje się prawie wyłącznie szukaniem mieszkań dla uchodźców. Pod żadnym pozorem nie chce, aby sale gimnastyczne były ponownie wykorzystywane jako tymczasowe miejsca noclegowe, jak to miało miejsce w 2015 i 2016 roku.
Może Cię również zainteresować: Oszustwa związane z ubezpieczeniami społecznymi: rośnie liczba podejrzanych przypadków wśród uchodźców
Jak sama mówi, administrator okręgu SPD w Dolnej Bawarii „nie chce wzbudzać zastrzeżeń u osób ubiegających się o azyl, mówiąc, że dzieci w wieku szkolnym nie mogą już uprawiać wychowania fizycznego, że kluby nie mogą już chodzić do sal gimnastycznych”. nie są zatem wolne, ponieważ na przykład procedury azylowe ciągną się latami. A nawet skazani przestępcy często nie są deportowani szybko – czy to dlatego, że ich kraj ojczysty nie chce ich sprowadzić z powrotem, czy z innych powodów.
W powiecie Regen na 77 tys. mieszkańców przypada obecnie 7 tys. obcokrajowców
Ogólnie można dyskutować o polityce otwartych granic – mówi Röhrl. Ale faktem jest, że liczba obcokrajowców w ich rodzinnej dzielnicy Regen rośnie: obecnie przebywa tam 7 tys. obcokrajowców – na 77 tys. mieszkańców. W 2015 roku było ich jeszcze 3 tys.
Chociaż wśród osób narodowości innej niż niemiecka są również pracownicy z krajów europejskich, takich jak Czechy i Polska, liczba uchodźców również wzrasta. Niedawno wymieniono około 1000 samych Ukraińców.
W polityce uchodźczej próbuje się „ukryć problemy z pieniędzmi”
Röhrl mówi, że jest niezadowolony z wyniku szczytu uchodźców. Na poziomie federalnym podejmowane są obecnie próby „rozwiązania problemów z pieniędzmi” i to nie działa. Oczywiście potrzeba więcej pieniędzy, ale samo to nie wystarczy. Infrastruktura gmin po prostu nie jest przystosowana dla tak wielu uchodźców, mówi Röhrl. Jako przykład podaje matki z dziećmi, które potrzebowałyby miejsc w żłobku dla swojego potomstwa.
Jej zdaniem rozróżnienie powinno nastąpić dużo wcześniej – np. na zewnętrznej granicy UE – między osobami ubiegającymi się o azyl a osobami, które po prostu chcą tu pracować. Bo określenie „potwór biurokracji” jest tu użyte delikatnie.
Według starosty przychodnie w dystrykcie Regen rozpaczliwie poszukują pracowników – a ostatnio musiały rekrutować osoby z Malezji. Jednak jedna z kobiet zdała sobie wtedy sprawę, że to nie dla niej i zamiast pielęgniarstwa chciała przejść na opiekę geriatryczną. Ale to wcale nie jest łatwe.
Partyjny kolega Röhrla wyjaśnia, że eksmisje są trudne
Partyjny kolega Rity Röhrl, Horst Arnold, rzecznik ds. polityki prawnej w grupie parlamentarnej SPD, zwrócił uwagę na trudności wielu deportacji: Kraje pochodzenia musiały przyjąć ludzi, ale wielu nie. Tylko z tego powodu wiele eksmisji zakończyło się niepowodzeniem, powiedział były sędzia sądu rejonowego, który był odpowiedzialny za nakazy aresztowania eksmisji podczas swojej aktywnej kadencji.
Między innymi z powodu tych małych szans na sukces Stephan Dünnwald z Bawarskiej Rady ds. Uchodźców w BR skrytykował deportacje jako całość jako politykę symboliczną. To po prostu sugeruje ludziom, że polityka coś robi. Deportacje zasiały strach wśród uchodźców.
Alexander Dobrindt, szef grupy stanowej CSU w Bundestagu, podtrzymał apel swojej partii o bardziej konsekwentne wydalenia w cyklu monachijskim. Gdyby wszyscy mogli tu zostać, „doprowadziłoby to prawo azylu do absurdu”.
Żądanie AfD stworzenia „Europy fortecy” z zamkniętymi granicami zewnętrznymi zostało nazwane absurdem przez polityka CSU Dobrindta i Arnolda z SPD. „Oczywiście jesteśmy wolnym krajem w środku Europy i ponosimy również odpowiedzialność humanitarną” – powiedział Dobrindt w programie BR.
Prześladowanym trzeba pozwolić na godne życie, dodał w dalszej części programu polityk SPD Arnold. Chodzi o „prawa, źródła utrzymania i naszą wspólnotę wartości w Europie”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.