Prezydent Ukrainy wystąpił we wtorek w litewskim Sejmie. Jak zauważył w programie „Delfi rytas” politolog z Ośrodka Studiów Europy Wschodniej Linas Kojala, jak zwykle W. Zełenski był bardzo uczuciowy, bardzo wrażliwy na zbrodnie wojenne w swoim kraju i nieco krytyczny wobec europejskiego W szczególności Unii (UE), o której nie wspomniał wprost, ale którą prawdopodobnie zasugerował.
Politolog zwrócił uwagę, że W. Zełenski w swoim wystąpieniu podkreślał, że choć sankcje są stosowane, choć są bezprecedensowe, muszą wreszcie objąć sektor energetyczny, który dziś pozwala rosyjskiej gospodarce wychylać się nad przepaścią.
„Wygląda na to, że Zełenski ma nadzieję, że to wezwanie i inne podobne do niego pomogą ruszyć w kierunku, który będzie kosztował więcej politycznej determinacji, co będzie kosztować Zachód” – powiedział Kojala.
Jak zauważył ekspert, były też mile widziane i przyjemne aspekty dla nas wszystkich, „słysząc od prezydenta Zełenskiego szacunek i radość, że Litwa jest jednym z krajów, które jako pierwsze pomogły temu krajowi przed inwazją, dostarczając broń, która nadal zmniejszyć swoją zależność od Rosji we wszystkich dziedzinach, w tym całkowite uniezależnienie od rosyjskiego gazu”.
„Właśnie wtedy do nas dotarło. Była optymistycznie nastawiona do tego, czym mogłaby być w takim przemówieniu, że Ukraina zostanie odbudowana, że się odrodzi, że odrodzi się jak feniks ze swoich popiołów i że Litwa i inne kraje były już inne niż bronią, będą mogły się do tego przyczynić, że będzie to tworzenie wspólnego dobrobytu, na który wszyscy czekamy, bo to z pewnością wymaga zakończenia ruchu sił okupacyjnych” – powiedział. L. Kojali.
Pod jednym względem język był wyjątkowy
Nerija Bliūdžiūtė, ekspert ds. komunikacji i wystąpień publicznych oraz twórca świata słów WOW, zauważył, że podczas całego maratonu przemówień, kiedy prezydent W. Zełenski przemawiał do parlamentarzystów i stowarzyszeń różnych krajów, cecha jest bardzo oczywista: próbował on coś odkryć. korespondencja w historii tych krajów z tym, co dzieje się obecnie na Ukrainie.
„To tak zwana identyfikacja i podniesienie pewnych wartości, takich jak Pearl Harbor w Ameryce, bombardowanie Rotterdamu w Holandii, jak przypomniano im o ich oporze w Finlandii w 1939 roku. do zrobienia”.
Poprosił Amerykanów o pokazanie przywództwa, Finów o pomoc w przywróceniu reformy ich edukacji, podkreślając i wracając do głównej dumy Finów – ich systemu edukacji” – powiedział N. Bliūdžiūtė w programie Delphi.
Zdaniem eksperta, na Litwie przede wszystkim był apel o naszą godność i integralność, i na tej podstawie domagano się już dalszego poparcia dla członkostwa w UE, zaostrzenia sankcji i ostatecznie odbudowy kraju.
Jednak pod jednym względem język był dla nas wyjątkowy.
„W innych przemówieniach, prawie bez wyjątku, Zełenski odwoływał się do wydarzeń historycznych w celu stworzenia w tych krajach wyobrażenia o sytuacji Ukrainy”, o tym, jak się czujemy, „w celu przekonania nas, abyśmy robili więcej Ta część na Litwie nie istniała, na pewno nie odnosił się do naszej walki ze Związkiem Radzieckim ani do 13 stycznia, więc nie trzeba było nas przekonywać.
Położył większy nacisk na „pomóż nam utrzymać presję na Rosję. Pomóż nam szybciej dostać się do UE. Pomóż nam szybciej odbudować kraj”. Nie mówił jak kraj, który trzeba przekonywać, że dzieją się straszne rzeczy, bo nie trzeba nas przekonywać. Przemawiał jako sojusznik, że „chodźmy i róbmy więcej”. , wyjaśnił N. Bliūdžiūtė.
Nie komplikuj
Zwracając się do Sejmu, Prezydent Ukrainy zwrócił się nieformalnie do głowy państwa litewskiego Gitana Nausėdy „Ty”. Według specjalisty od wystąpień publicznych taki apel jest typowy dla W. Zełenskiego, zwłaszcza wśród przywódców, z którymi miał bezpośredni związek.
„Bardzo nieformalnie było też dla Borisa Johnsona, kiedy zwracał się do brytyjskiego parlamentu do premiera. Nieformalność jest bardzo silną cechą Zełenskiego – we wszystkim: słowach, prostocie języka, stroju” – powiedziała N. Bliūdžiūtė.
Najmocniejszymi akcentami w swoim przemówieniu w Sejmie specjalista wyraził nadzieję, że nadal będziemy wierni zasadom i chronić wartości, gwarantując, że te wartości, jak wspomniał, będą eksponowane nie tylko w muzeach, ale żeby żyli.
„Główny nacisk położono na kręgosłup wartości” – podkreślił N. Bliūdžiūtė.
Prezydent Ukrainy zakończył przemówienie z nadzieją, że „będzie pokój, a wkrótce będzie pokój”. Według rozmówcy programu jest to bardzo tradycyjne zakończenie przemówienia.
„Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie języki powinny być optymistyczne. Powinny kończyć się nadzieją, że coś pójdzie dobrze. Oto bardzo tradycyjne zakończenie języka. Jest powtarzalne.
Tylko może więcej w innych językach w innych krajach, które potrzebowały perswazji, to zakończenie było bardziej skoncentrowane na głównym motywie. Jak w Niemczech, na przykład: „Scholz, zburz granicę”, czy dla prezydenta USA: „bądź światowym liderem”. To było bardziej zaproszenie. Ten język nie miał nas mobilizować do bardzo silnego działania, bo wie, że już jesteśmy zmobilizowani, nie musimy się spieszyć” – powiedziała N. Bliūdžiūtė.
Zachodnie zmęczenie
W swoim przemówieniu w Sejmie W. Zełenski pytał Zachód: „Czy wartości są naprawdę żywe? Czy to tylko wystawa dla turystów”.
„Właśnie doszła do naszej wiedzy w tym czasie. Prosimy o to nie tylko w kontekście wojny. V. Zelenskis wybiera jasny przekaz i przesyła go do nas, zapraszając nas do dyskusji” – powiedziała profesor Dovilė Jakniūnaitė. w Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.
Zdaniem badacza, w tym miejscu W. Zełenski mówił nie tyle o kryzysie wartości, ile o wyborach różnych krajów, wskazując na Litwę jako przykład, który dokonuje trafnego wyboru i jego zdaniem inne kraje nie mogą nie wybierać prawo nie do handlu, ale do walki z Rosją.
„Po prostu przyszło nam do głowy, że trzeba przezwyciężyć napięcia na Zachodzie. Wybrano w tym celu nawet strategię retoryczną: „ile jeszcze tych sankcji będziemy jeszcze liczyć – szósty, ósmy, dziesiąty, dwudziesty pakiet „Jak długo to wszystko może trwać. W końcu się zdecydujemy. Wreszcie podejmijcie ostateczną decyzję o ostatecznej kapitulacji Rosji” – sparafrazował prezydent Ukrainy D. Jakniūnaitė.
Jednocześnie prof. VU TSPMI zauważył, że im bardziej oddalamy się od Ukrainy, tym bardziej możemy być ostrożni w podejmowaniu radykalnych decyzji w kontekście ukraińskim.
„Nie ma wątpliwości co do ostrożności Niemiec. Jest całkiem jasne, że Węgry będą tym, który zakwestionuje każdą jednomyślną decyzję. Czy weto zawsze jest pytaniem. Możemy zaobserwować, jak ostrożnie zareagowała Holandia. Francuzi też mieli własne usposobienie.
Im dalej od granic Ukrainy, im dalej od krajów bałtyckich, Polski, Czech i innych sąsiadów, tym mniej emocjonalnego zaangażowania widać na Litwie. Ważne jest, abyśmy zwrócili uwagę na to, że ładunek emocjonalny, którego wciąż brakuje na Litwie, znacznie się zmniejszył w innych krajach zachodnich. Choć może to być smutne, bo dla niektórych „czas zakończyć wojnę”, powiedział D. Jakniūnaitė.
O skali wojny mówi się nie tylko na Litwie
Specjalista ds. komunikacji N. Bliūdžiūtė powiedział w programie, że ostrzeżenie V. Zełenskiego, że „Ukraina to dopiero początek” zabrzmiało nie tylko na Litwie, ale także w jego poprzednich wystąpieniach.
„Spojrzałem też na język holenderski. Był bardzo po mistrzowsku, komunikatywnie, dobrze przemyślany: pamięta się bombardowanie Rotterdamu i pamięta się ten sam sposób myślenia, że na długo przed II wojną światową wierzono, że kilka krajów zostało zaatakowanych daleko, ale nagle bomby spadły w Rotterdamie Dokonuje się analogii, że pomimo tego, że w oczach Holendrów coś się teraz wydaje na odległej Ukrainie dzieje się, ale to może kiedykolwiek rozprzestrzenić się na większą inwazję. motyw przewija się przez większość przemówień Zełenskiego” – powiedziała.
W tym czasie profesor VU TSPMI zauważył, że przez pierwsze dwa tygodnie obawialiśmy się ewentualnego przedłużenia wojny.
„Według zapewnień zachodniego wywiadu i naszych urzędników, wydaje się, że nikt jeszcze nie podniósł alarmu o rozprzestrzenieniu się działań wojennych poza Ukrainę. Ponieważ Rosja bardzo wyraźnie tkwi w specyficznym terytorium, oni się tam skuli, a teraz jesteśmy wszyscy czekają na bitwę na wschodzie” – powiedział D. Jakniūnaitė.
Według niej ta retoryczna strategia, którą Ukraina od początku wojny realizuje nie tylko dla swojej wolności, ale także dla Europy. Jest bardzo wyraźnie popierana przez Ukrainę. Stanowisko Litwy jest takie samo.
„Pomysł, że Rosję należy zatrzymać tu i teraz, a nie gdzie indziej, jest bardzo silny. Jest ważny zarówno z praktycznego, jak i symbolicznego punktu widzenia. Agresję Rosji widzieliśmy od bardzo dawna. gdyby Europejczycy stopniowo przyzwyczajali się do tego, co się stało.
A teraz drastyczny przełom 24 lutego każe nam się zastanawiać, czy wiele możemy sobie wyobrazić. Nawet jeśli teraz nie ma informacji i wiary (…), a na krótką metę nie wydaje się, żeby Rosja działała, ale na dłuższą trzeba być przygotowanym” – powiedziała D. Jakniūnaitė .
Według niej, nawet Niemcy, którzy kiedyś wierzyli w dialog, już w to nie wierzą.
„Jedyną różnicą jest postawa Litwy, Łotwy, Estonii, Polski i innych krajów – jak szybko trzeba dokonać tych zmian. „Nafta, węgiel, a może nawet gazy muszą być jak najszybciej porzucone” – powiedziała D. Jakniūnaitė.
Co do szybkiego pokoju na Ukrainie, profesor nie był zbyt optymistyczny.
„Myślę: miejmy nadzieję, że coś pójdzie nie tak, ale miejmy nadzieję, że w końcu się tam dojdą”. Przesłaniem Zełenskiego było to, że Ukraina wygra wojnę, o czym ciągle nam mówi i czego należy się spodziewać” – powiedziała D. Jakniūnaitė.
Surowo zabrania się wykorzystywania informacji publikowanych przez DELFI na innych stronach internetowych, w mediach lub gdzie indziej, lub rozpowszechniania naszych materiałów w jakiejkolwiek formie bez zgody, a jeśli uzyskano zgodę, DELFI musi być podane jako źródło.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.