Panie Lins, Rosja nadal blokuje eksport ukraińskiego zboża przez port w Odessie. Jaką rolę w światowej podaży pszenicy odgrywa eksport morski?
Oprócz zablokowania portu w Odessie Rosja zaczęła wysyłać zboże przez Morze Czarne. Statek został zatrzymany w Turcji przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. W zasadzie wysyłka odgrywa ogromną rolę. Przed wojną 90% eksportu zboża odbywało się drogą morską. Statek może przewozić od 50 000 do 70 000 ton, a pociąg towarowy tylko 2000 ton. To sprawia, że wymiar jest jasny.
[Wenn Sie aktuelle Nachrichten aus Berlin, Deutschland und der Welt live auf Ihr Handy haben wollen, empfehlen wir Ihnen unsere App, die Sie hier für Apple- und Android-Geräte herunterladen können.]
Czy UE robi wystarczająco dużo, aby przynajmniej część ukraińskich zbiorów przetransportować drogą lądową?
Wprowadzono „pasy solidarnościowe” – czyli procedury umożliwiające szybsze przekraczanie granic ukraińskiej żywności do Polski i Rumunii. Pozwoliło to w czerwcu opuścić Ukrainę 2,17 mln ton zbóż i nasion słonecznika. Uwzględniono jednak tylko 138 000 ton pszenicy. Problem polega na tym, że duża część tego eksportu pozostaje w UE i nie trafia tam, gdzie jest naprawdę potrzebna – czyli do krajów takich jak Liban i Tunezja. Na rynkach rolnych Polski i Rumunii, gdzie nie brakuje pszenicy, to z kolei powoduje zakłócenia.
W ostatnim czasie cena pszenicy spadła do najniższego poziomu od początku wojny na Ukrainie. Czy spodziewasz się, że tak zostanie?
nie Tradycyjnie, podczas żniw ceny spadają. Jestem pewien, że jesienią i zimą ponownie zobaczymy znaczny wzrost cen. Jeśli spojrzysz na globalną prognozę zbiorów, widać ogromny niedobór.
Więcej informacji o wojnie ukraińskiej w Tagesspiegel Plus:
Brakuje też gazu. Gdzie rolnicy w UE są najbardziej dotknięci rosnącymi cenami energii?
Zasadniczo rolnicy są zaniepokojeni w całej UE. Wymagania energetyczne są szczególnie wysokie w obszarach takich jak hodowla zwierząt i produkcja mleka. Rolnicy musieli liczyć się ze znacznie wyższymi kosztami niż np. w przypadku tradycyjnych upraw.
Co UE może zrobić, aby przeciwdziałać rosnącym cenom żywności?
Przede wszystkim UE może próbować utrzymać produkcję, zwłaszcza w nadchodzącym roku, a najlepiej ją nieco zwiększyć. Niestety jeszcze tego nie zrobiła. Na razie Komisja nie chce wstrzymywać planowanych przepisów dotyczących płodozmianu i odłogowania 4% gruntów ze względów ekologicznych. Nadal obowiązująca polityka w ramach wspólnej polityki rolnej, która wejdzie w życie od 1 stycznia 2023 r., doprowadzi do spadku produkcji. Dotyczy to w szczególności zbóż.
Komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski nie wykluczył, że w nadchodzącym roku ponownie zmienią się zasady odłogowania gruntów.
Jednak w Komisji Europejskiej to nie komisarz ds. rolnictwa decyduje w tej sprawie, ale Wiceprezes Frans Timmermans, który jest również odpowiedzialny za ochronę klimatu. Jak dotąd Timmermans chce trzymać się celu, jakim jest zamknięcie czterech procent obszaru od przyszłego roku. Timmermans początkowo wezwał do odłogowania dziesięciu procent ziemi podczas negocjacji w sprawie reformy polityki rolnej UE. Niestety, ani Bruksela, ani Berlin nie są przygotowane do zmiany niczego w kwestii celu 4%.
Mieszanie biopaliw z benzyną lub olejem napędowym okazało się nieskuteczne. Czy czas zakończyć tę praktykę, także produkować więcej jedzenia na talerz?
Nie podzielam tezy, że dodawanie biopaliw jest nieefektywne. Jeśli do produkcji biopaliw wykorzystuje się rośliny spożywcze i paszowe, nie uważam tego za konkurencję o bezpieczeństwo żywnościowe, tak jak robi to minister rolnictwa Özdemir. W razie wątpliwości powiedziałbym jednak również: priorytetem dla bezpieczeństwa żywności. Ale i tak widzę na nowo. Obecnie rolnicy czerpią większe korzyści z dostaw oleju rzepakowego do spożycia przez ludzi niż z gazu w zbiorniku.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.