Szkolenie strzeleckie przeciw strachowi przed wojną
„Polacy chwytają za broń”
20 maja 2022, 21:41
Narasta obawa przed eskalacją wojny na Ukrainie, zwłaszcza w Polsce. Dlatego coraz więcej osób chce uzyskać pozwolenie na broń, aby móc bronić swojego kraju w nagłych wypadkach. „Zakresy działają z wydłużonymi godzinami”.
Trzej biznesmeni przyszli trenować podczas przerwy na lunch, dwóch z nich ma na sobie niebieskie garnitury i eleganckie buty. „Panowie od kałasznikowa – po dziesięć nabojów” – mówi Krzysztof Przepiorka. Instruktor strzelnicy na przedmieściach Warszawy ustawia nowy cel w uchwycie. Jerzy Ciszewski celuje z ciężkiego karabinu szturmowego, ręce mu się lekko trzęsą. Następnie ekspert od marketingu pociąga za spust. Dokładność nie jest jeszcze optymalna, ale Ciszewskiemu to nie przeszkadza. – Przyjeżdżam tu dopiero od dwóch miesięcy – mówi. Gdy na Ukrainie wybuchła wojna, postanowił nauczyć się strzelać i zdobyć pozwolenie na broń. „Nie wiemy, co siedzi w głowie Putina, musimy być gotowi na wszystko”.
Coraz więcej Polaków myśli jak Ciszewski. Byli zaniepokojeni atakiem Rosji na sąsiednią Ukrainę. Obawiają się, że konflikt rozszerzy się na ich kraj – i chcą się bronić, jeśli to konieczne. „Polacy chwytają za broń” to tytuł pisma politycznego „Polityka”, który relacjonował ogólnopolski wyścig na strzelnicach, torach strzeleckich iw sklepach z bronią.
– W marcu i kwietniu zgłoszeń było dwa razy więcej niż zwykle – mówi Andrzej Martyniak, współwłaściciel strzelnicy „B7” na obrzeżach Warszawy. Podobną informację podaje Paweł Dyngosz, prezes największego klubu strzeleckiego w Polsce Amator. „Zaraz po wybuchu wojny w niektóre dni mieliśmy ponad 300 osób zainteresowanych członkostwem”. Czas oczekiwania na szkolenie strzeleckie dla początkujących wynosił do trzech tygodni. Od tego czasu pośpiech nieco zwolnił. „Ale nasze strzelnice działają z wydłużonymi godzinami otwarcia”.
” Warto było „
Polska ma bardzo surowe przepisy dotyczące broni, a przeszkody w uzyskaniu pozwolenia na broń są wysokie. Około 658 000 sztuk broni jest własnością osób fizycznych w kraju liczącym prawie 38 milionów ludzi. Dla porównania: według krajowego rejestru broni osoby prywatne w Niemczech posiadały w 2020 r. ponad 5,4 mln sztuk broni.
Andrzej Gajewski również nie ma pozwolenia na broń. Przed wojną na Ukrainie 50-letni ekspert finansowy mówi, że raz lub dwa razy w roku chodził na szkolenie strzeleckie. Teraz co miesiąc przyjeżdża na strzelnicę. „Przykład Ukrainy pokazuje, że warto umieć się bronić. A kiedy tu strzelam, czuję solidarność z Ukraińcami”.
Czy w razie wojny obrona nie byłaby przede wszystkim sprawą armii polskiej? – Polacy nie lubią być uzależnieni wyłącznie od państwa, biorą sprawy w swoje ręce – tłumaczy konsultant ds. zarządzania Piotr Piela, który również zajmuje się szkoleniem strzeleckim. 52-latka opowiada o traktowaniu uchodźców: „W Niemczech zajmuje się tym państwo, w Polsce uchodźcom z Ukrainy pomagają głównie osoby prywatne”. On też przyjął ukraińską rodzinę.
„Na strzelnicy – nie w restauracji”
„Ponad 70 lat po drugiej wojnie światowej Europejczycy stracili instynkt samozachowawczy. Nam zależało tylko na tym, żeby mieć, teraz nagle chodzi o to, żeby być” – mówi trener strzelectwa Przepiorek. Wysportowany 64-latek jest byłym podpułkownikiem polskiej jednostki specjalnej Grom. Obecnie jest bardzo poszukiwany nie tylko jako instruktor strzelectwa, ale także jako konsultant ds. bezpieczeństwa. Między innymi szkoli nauczycieli, jak zapewnić dzieciom bezpieczeństwo w przypadku nalotu.
Poboru powszechnego w Polsce nie było od wielu lat. Do tej pory nie było politycznej dyskusji na temat jego przywrócenia. Jednak wraz z wybuchem wojny na Ukrainie Ministerstwo Obrony Narodowej wykazało wzmożone zainteresowanie służbą w wojsku i wśród ochotniczych oddziałów WOT Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jeden z jego 15 pracowników właśnie dołączył do WOT Homeland Security iw wolnym czasie przechodzi szkolenie wojskowe, mówi ekspert finansowy Gajewski. A cały zespół już dał jasno do zrozumienia, gdzie ma się odbyć następna firmowa wycieczka: „Na strzelnicę – nie do restauracji”.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.