Przegląd Europejski
Ukraińskie zboża, eksportowane przez Polskę do Afryki, mechanizm ten od tygodni budzi protesty polskich rolników. Teraz rząd wstrzymał import – ale rolnicy pozostają sceptyczni.
Rolnik Marcin Furtak stoi przed wielką górą swojej pszenicy i jest zły. W rzeczywistości jego magazyn powinien być teraz pusty, pszenica się sprzedaje. Ale ze 140 ton zebranych w zeszłym roku, wciąż jest 60 ton, których nie może w ogóle sprzedać lub może sprzedać tylko po śmiesznej cenie.
„Rozsądna cena to co najmniej 1400 zł za tonę, ale w tej chwili ceny wahają się między 750 a 800 zł. Nie jestem w stanie pokryć z tego kosztów i na pewno nie mam zysku” – mówi 40-latek Człowiek. -stary.
Jeśli tak dalej pójdzie, jego gospodarstwo we wsi Kułakowice Drugie, na południowo-wschodnim krańcu Polski, jest na skraju upadku.
Pomoc, która działa inaczej niż oczekiwano
Spadek cen tłumaczy się masowym importem tanich zbóż z Ukrainy. To, co tak naprawdę miało pomóc sąsiedniemu krajowi, okazuje się dla polskich rolników katastrofą.
Ze względu na wojnę na Ukrainie możliwości eksportu zboża przez Morze Czarne są ograniczone, a część z nich musi opuścić kraj innymi drogami. UE wdrożyła więc w ubiegłym roku korytarz solidarności, czyli zniosła cła na import do UE, zakładając, że zboże przechodzi przez kraje UE, a następnie trafia do krajów docelowych w Afryce.
Ale wbrew oczekiwaniom ziarno ugrzęzło w krajach wschodnich, a zwłaszcza w Polsce. Dla polskich rolników oznacza to, że nagle pojawia się nadpodaż kukurydzy i innych zbóż na ich rynku zbytu i nie mogą już sprzedawać swoich towarów – podczas gdy ceny żywności w Polsce również rosną regularnie przy dobrej inflacji 18 %.
Rolnicy domagają się ceł
Dlatego polscy rolnicy od trzech tygodni protestują w różnych miejscach w całym kraju. Tu, w rejonie Kułakowic Drugich, tuż przy granicy z Ukrainą, Marcin Furtak wraz z rolnikami chcą zablokować swoim ciągnikiem przejście graniczne dla pociągów towarowych.
Ich złość nie jest skierowana na Ukraińców, ale na polski rząd i UE. „Chcemy ceł! I chcemy, żeby w końcu rozbudowano porty, żeby towary, które docierają do Polski, mogły z niej wyjeżdżać” – mówi Michał Kołodziejczak.
Bo jednym z powodów, dla których ukraińskie zboże pozostaje w kraju, jest brak przepustowości w portach w Szczecinie czy Gdańsku.
Ukraińskie zboże powinno być faktycznie wysyłane stąd do docelowych portów w Afryce. Ale porty już działają na granicy przepustowości.
Kupiony tanio, sprzedany drogo
Innym powodem, jak opisał rolnik Kołodziejczak, jest to, że polscy handlarze zbożem kupują tańsze zboże z Ukrainy i sprzedają je tutaj, w Polsce, jako polskie zboże po wyższej cenie.
Ale ukraińskie zboże często nie spełnia norm jakości UE i jest zanieczyszczone pestycydami zakazanymi w UE.
Blokady również na północnym zachodzie
W tym samym czasie co chłopi z południowo-wschodniej Polski demonstrują inni na północnym zachodzie, w Szczecinie. Blokujesz rondo w mieście portowym. Nowy minister rolnictwa, Robert Telus, jest tutaj i chce zabrać głos. Objął właśnie urząd po rezygnacji swojego poprzednika Henryka Kowalczyka na początku kwietnia.
Telus podkreśla, że sam jest rolnikiem, więc dobrze rozumie problematykę i wskazuje na porozumienie osiągnięte między premierem Polski Mateuszem Morawieckim a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Żeleńskim w zeszłym tygodniu podczas jego wizyty w Polsce.
Zgodnie z tym do czerwca duża część eksportu zboża z Ukrainy powinna zostać wstrzymana. Odpowiednia pisemna umowa ma zostać podpisana w najbliższy poniedziałek. Ponadto komisja śledcza ma zbadać ewentualne przypadki fałszerstw w deklarowaniu ukraińskich zbóż jako polskich.
Rząd planuje zmiany
Podczas konferencji rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość PiS jej lider Jarosław Kaczyński poinformował również, że rząd przyjął dekret zakazujący ze skutkiem natychmiastowym importu zboża i innych ukraińskich artykułów spożywczych przez granicę. Ze stroną ukraińską rozpoczną się rozmowy w sprawie zboża. Ponadto rząd chce skupować zboże jeszcze w składach rolników po minimalnej cenie 1400 zł za tonę.
Polscy rolnicy są jednak sceptyczni. Zamierzają kontynuować protesty, dopóki ich sytuacja nie ulegnie znacznej poprawie.
Tę i inne historie można zobaczyć w Europamagazin – w niedziele o 12:45 w pierwszej.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.