Polska jest na dobrej drodze do nowego rządu bez prawicowo-nacjonalistycznej partii PiS. Premier Mateusz Morawiecki stracił w poniedziałkowe popołudnie wotum zaufania w Sejmie. To było do przewidzenia. Od czasu wyborów obu izb parlamentu, Sejmu i Senatu, 15 października, rządząca od ośmiu lat partia PiS nie ma już większości. Wieczorem Sejm wybrał Donalda Tuska na kandydata na premiera; zebrał głosy wszystkich członków swojej koalicji. Tusk stoi na czele sojuszu czterech partii, które podpisały już umowę koalicyjną. 66-latek był premierem Polski w latach 2007–2014 i przewodniczącym Liberalnej Koalicji Obywatelskiej (KO).
Tusk i jego sojusz chcą jak najszybciej odwrócić reformę sądownictwa poprzedniego rządu i odpolitycznić sądy. Tylko w ten sposób Polska może pozyskać zablokowane przez UE miliardy; dotyczy to środków z kilku funduszy na łączną kwotę około 100 miliardów euro. Chcą też przywrócić wolność słowa w radiofonii i telewizji publicznej. Nowy rząd będzie bardziej proeuropejski, gdyż koalicjanci zadeklarowali już, że zaakceptują unijne zasady. Ale oni także nie będą gotowi przyjąć większej liczby uchodźców z Azji czy Afryki. Krytykują reformy UE prowadzące do większej integracji państw.
Morawiecki został premierem dokładnie sześć lat temu
Jeszcze zanim się rozpoczęło, posiedzenie w polskiej Izbie Reprezentantów, czyli Sejmie, uznano za historyczne. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, będący jednym z członków koalicji Tuska, powiedział: „To historyczny dzień, dzień fundamentalnej zmiany”. Mateusz Morawiecki zapowiedział „historyczną” deklarację rządu. Dla niego osobiście było tak: Morawiecki został premierem dokładnie sześć lat wcześniej. Teraz musi zrezygnować z tego stanowiska.
Po porannym wygłoszeniu przez Morawieckiego tzw. prezentacji wywiązała się intensywna dyskusja. Najpierw na podium stanął prezes PiS Jarosław Kaczyński i oświadczył – jak to często robił – że niepodległości Polski zagraża Bruksela, ale przede wszystkim Berlin. Według Kaczyńskiego niemiecki rząd federalny rzeczywiście ma coś do powiedzenia w UE. Dopiero późnym popołudniem zwrócono się do Sejmu o wotum zaufania: po wyborach obóz Donalda Tuska dysponuje większością 248 mandatów, przy łącznej liczbie 460 mandatów. Partia PiS jest najsilniejszą frakcją ze 194 mandatami, ale nie znalazła partnera koalicyjnego. Morawiecki otrzymał 266 głosów przeciw.
Pomimo tej pozornej większości 13 listopada prezydent Andrzej Duda został początkowo zaprzysiężony w rządzie Morawieckiego. Duda tłumaczył, że zwyczajem jest powierzanie zadania sformowania rządu najsilniejszej frakcji. Po porażce Morawieckiego pozwolono posłom na Sejm wybrać kolejnego kandydata. Tusk chciał we wtorek przedstawić w Sejmie swój gabinet i plany rządu. W środę prezydent Duda będzie mógł złożyć zaprzysiężenie w składzie nowego rządu. Tusk chce wówczas natychmiast wyjechać na szczyt europejski w Brukseli.
Duda był w poniedziałek w Sejmie w charakterze audytora. We wtorek ma jednak spotkania w Szwajcarii, dlatego ceremonia inwestytury w Warszawie może odbyć się najwcześniej w środę. 13 grudnia to ważna data dla Polski: w 1981 roku w tym dniu ogłoszono stan wojenny i brutalnie stłumiono demokratyczny ruch Solidarność. Krytycy PiS i Dudy są zatem pewni, że świadomie chcą połączyć ten czarny dzień w historii Polski z tym nowym czarnym dniem z punktu widzenia PiS, jakim jest inauguracja Tuska. Tusk urodzony w Gdańsku, a także Kaczyński i Morawiecki działali w Solidarności.
Lider Solidarności, laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa, wziął w poniedziałek udział w posiedzeniu Sejmu z galerii publicznej. Obóz Tuska go zachęcał. W Warszawie akcję można było śledzić na żywo w jednej z sal kinowych Pałacu Kultury; Telewizja nie tylko transmitowała na żywo, ale także gazety codzienne zamieszczały na swoich stronach internetowych transmisje wideo.
Również w poniedziałek upolityczniony za rządów PiS polski Trybunał Konstytucyjny wydał nowe orzeczenie dotyczące prawa europejskiego. Jest to sprzeczne z polską konstytucją. Nałożenie sankcji na Polskę było zatem niezgodne z prawem, ponieważ w dalszym ciągu eksploatowała ona odkrywkową kopalnię węgla brunatnego Turów bez przeprowadzenia odpowiednich ocen środowiskowych. Zdaniem polskiego sądu regulacje te spowodowały, że „Polska przestała funkcjonować jako suwerenne państwo”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.