Warszawa (dpa) – We wtorek UE i USA skarciły Polskę za ustawę dotyczącą nowej komisji śledczej do zbadania wpływu Rosji na polską politykę w ciągu ostatnich 15 lat.

Krytycy zarzucają konserwatywnemu rządowi PiS chęć zdyskredytowania byłego premiera i obecnego lidera opozycji Donalda Tuska na kilka miesięcy przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odrzuciło reakcje z zagranicy jako „błędną interpretację”.

Komisarz ds. sprawiedliwości UE Didier Reynders nazwał plan w Brukseli „szczególnie niepokojącym”. Ustawowo powołano komitet, który może pozbawić obywateli polskich prawa wybierania na urzędy publiczne bez kontroli sądowej. Nie zawahamy się działać. Rząd w Warszawie od lat spiera się z Komisją Europejską w sprawie kontrowersyjnej reformy sądownictwa.

Stany Zjednoczone wyrażają swoje obawy

Departament Stanu USA ostrzegł, że ustawa może zostać „niewłaściwie wykorzystana do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce”. „Podzielamy obawy wyrażone przez wielu obserwatorów, że ta ustawa… może zostać wykorzystana do uniemożliwienia politykom opozycji kwestionowania wyborów bez należytego procesu”.

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę w poniedziałek. Zgodnie z nią komisja ma zbadać, czy w latach 2007-2022 urzędnicy pod wpływem Rosji podejmowali decyzje, które zaszkodziły bezpieczeństwu kraju. Powinna mieć również możliwość nakładania sankcji – na przykład zakazu sprawowania funkcji publicznych przez urzędników przez okres do dziesięciu lat. Komisja ma składać się z dziewięciu członków powoływanych przez izbę niższą parlamentu. PiS jest tam w większości.

Liberalny konserwatysta Tusk był szefem polskiego rządu w latach 2007-2014, a później przewodniczącym Rady Unii Europejskiej. Rząd PiS zarzuca mu zawieranie niekorzystnych kontraktów gazowych z Rosją. Tusk przewodzi największej partii opozycyjnej w Polsce, Platformie Obywatelskiej. Uważany jest za największego przeciwnika politycznego szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego.