W ten wtorek Węgry i Polska staną w Brukseli przed tym, co uważają za nieprzyjemną procedurę. Każdy przedstawiciel państwa członkowskiego może zadać dwa pytania podczas spotkania ministrów europejskich, w którym w imieniu rządu federalnego uczestniczy minister spraw zagranicznych Anna Lührmann. Każde pytanie trwa maksymalnie dwie minuty.
Pozostałe 25 państw członkowskich prawdopodobnie w pełni wykorzysta czas przeznaczony na pytania, ponieważ lista naruszeń praworządności przez Węgry i Polskę jest długa. Szczególnie na Węgrzech istnieje wiele kwestii – od korupcji i ograniczania wolności mediów po ograniczanie praw osób LGBTIQ i praw wyborczych, które zostały dostosowane do interesów premiera Viktora Orbana. Polski rząd Mateusza Morawieckiego został oskarżony przez Komisję Europejską i jej europejskich partnerów o dalsze nękanie sędziów i prokuratorów.
To otwarta, krytyczna i konstruktywna dyskusja z Węgrami i Polską, powiedział polityk Zielonych Lührmann w Tagesspiegel przed przesłuchaniem w Brukseli we wtorek. Chociaż w obu krajach nastąpił postęp, „jednocześnie nadal istnieją znaczne deficyty” – kontynuował Lührmann.
„Na Węgrzech dotyczy to przede wszystkim wolności mediów i stale rozszerzanych przepisów dotyczących stanu wyjątkowego” – mówi Lührmann. „Tutaj nasza presja nie ustąpi. Obywatele europejscy słusznie oczekują, „abyśmy zdecydowanie bronili demokracji i praworządności”. Zdaniem ministra demokracja i praworządność to „fundamenty Unii Europejskiej”.
Wysłuchanie w Brukseli zorganizowane przez szwedzką prezydencję UE odbędzie się w ramach tzw. procedury Artykułu 7. Docelowo procedura ta może teoretycznie doprowadzić do utraty przez niektóre państwa członkowskie UE prawa głosu we wspólnocie z powodu poważnych naruszeń praworządności. Ponieważ wymagana jest do tego jednomyślność, a Węgry i Polska wzajemnie się obejmują, odebranie prawa głosu jest w praktyce uważane za niemożliwe.
Polska i Węgry są zupełnie inaczej oceniane w ramach rządu federalnego w odniesieniu do procedury z artykułu 7. Powód: demontaż praworządności i demokracji jest na Węgrzech znacznie bardziej zaawansowany niż w Polsce. Jednocześnie Warszawa jest bardziej chętna do współpracy niż Budapeszt, jeśli chodzi o współpracę międzyrządową.
Według dokumentów, którymi dysponuje Tagesspiegel, na spotkaniu europejskich ministrów w kwietniu ubiegłego roku Komisja Europejska ostrzegła przed powolnym tempem walki z korupcją na Węgrzech. Komisja skrytykowała wówczas wysoki stopień patronatu i niewiele faktycznych wyroków skazujących. Rozprawa odbyła się wkrótce po wyraźnym zwycięstwie wyborczym Orbana. Węgry odniosły się również do tego „ogromnego zwycięstwa wyborczego” w ówczesnej debacie. Krytykę ze strony unijnych partnerów odparli z Budapesztu słowami, że w obliczu wojny na Ukrainie wspólnota powinna raczej „polegać na solidarności niż na podziale”.
Podczas ówczesnej dyskusji o stanie demokracji i praworządności na Węgrzech głos zabrał także rząd federalny. Pytanie brzmiało, co Węgry chcą zrobić, aby zapewnić wolność mediów – ale pozostało bez odpowiedzi. Zamiast tego Budapeszt odpowiedział na spotkaniu, że na Węgrzech „krajobraz medialny jest otwarty” i że „ściganie za przestępstwa korupcyjne jest uznawane za wysokie”.
UE może wyglądać na silną tylko na zewnątrz, jeśli broni swoich wartości wewnątrz.
Anton Hofreiter (Zieloni), przewodniczący Komisji Europejskiej Bundestagu
Podobna dyskusja w Brukseli w październiku ubiegłego roku koncentrowała się na Polsce. W tym czasie Lührmann przedstawiła wspólną deklarację francusko-niemiecką, w której określiła ochronę podstawowych wartości europejskich jako leżącą u podstaw spójności wspólnoty. Polityk Zielonych potępił wówczas brak niezależności warszawskiej Krajowej Rady Sądownictwa. Minister ds. europejskich Polski Szymon Andrzej Szynkowski vel Sek odparował, że procedura z art. 7 doprowadzi do niepotrzebnego rozłamu w UE i powinna zostać wstrzymana.
Choć podobnych przekomarzań można spodziewać się we wtorek podczas przesłuchania europejskich ministrów, ani Węgry, ani Polska nie chcą zwolnić się z obowiązku dostosowania się do europejskich standardów w Berlinie. Jak powiedział Anton Hofreiter (Zieloni), „nie może być odroczenia z powodu naruszenia rządów prawa”. UE może „mocno zaprezentować się światu zewnętrznemu tylko wtedy, gdy wewnętrznie zachowa swoje wartości” – powiedział przewodniczący Komisji Spraw Europejskich Bundestagu.
W szczególności Węgry znajdują się pod rosnącą presją, ponieważ UE nadal blokuje miliardy z budżetu UE z powodu braku niezależności sądownictwa w tym kraju. Rząd w Budapeszcie prowadzi obecnie negocjacje z Komisją Europejską w sprawie otrzymania zablokowanych płatności z budżetu UE. Węgry ogłosiły reformy, dzięki którym otrzymają do 28 mld euro zamrożonych funduszy unijnych.
Nie wygląda jednak na to, aby środki zostały szybko uwolnione. Posłowie do PE, tacy jak Katarina Barley (SPD), nalegają, aby przede wszystkim spełnić wszystkie wymagania dotyczące reformy sądownictwa. „To bardzo dobrze, że Komisja w końcu używa tego, co wydaje się być jedyną skuteczną dźwignią, aby chronić praworządność” – powiedział wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. To wyraźnie wskazuje, „że UE nie współfinansuje autokratów”.
„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.