Każdego ranka o 9:23 na dworzec główny stolicy Litwy Wilna zatrzymuje się na kilka minut pociąg. Jednak nikomu nie wolno wsiadać ani wysiadać, i tak pociąg zatrzymuje się na peronie, który jest oddzielony od reszty dworca ogrodzeniem. Pociąg ten kursuje między Moskwą a rosyjską enklawą Kaliningradu. Mimo sankcji wobec Rosji, Litwa musi to przepuścić, powiedział rzecznik Kolei Litewskich Mantas Dubauskas. „Istnieją umowy międzynarodowe, które regulują tranzyt między rosyjską enklawą a resztą Rosji”.
Zdjęcia wojenne dla rosyjskich podróżnych w tranzycie
Na peronie, na którym zaparkowany jest pociąg z Moskwy, z głośników wydobywa się komunikat w języku rosyjskim. Nie zapowiada zbliżających się połączeń kolejowych, a raczej prosi pasażerów o wyjrzenie przez okno. Na ogrodzeniu obok toru prezentowana jest wyjątkowa „wystawa fotograficzna”. Pokazuje nagranie zniszczeń na Ukrainie. Jednym z inicjatorów jest fotoreporter Jonas Staselis. – Chodzi o to, by pokazać rosyjskim pasażerom prawdziwe konsekwencje wojny na Ukrainie – wyjaśnia Staselis. Ponieważ rosyjska propaganda mówi tylko o „operacji wojskowej”, a nie o wojnie, a Rosja zakazuje Facebooka i portali społecznościowych. „Nie mamy innego wyjścia, jak pokazać Rosjanom na peronie na dużych zdjęciach, co się dzieje”. W zestawie zdjęcia rannych i zwłok.
Ta kampania podnosząca świadomość rosyjskich pasażerów tranzytowych jest jednym z wielu twórczych przejawów solidarności Litwinów z Ukrainą. Pod koniec lutego wilnianie masowo demonstrowali na rzecz Ukrainy. W ramach kolejnego gestu solidarności ulica w pobliżu ambasady rosyjskiej została przemianowana na „Ulicę Bohaterów Ukraińskich”, a liberalny burmistrz miasta Remigijus Šimašius sam złapał spray i rozpylił jasny komunikat na dziedzińcu ambasady rosyjskiej: „Putin , Haga już czeka”. Odniesienie do Trybunału Zbrodni Wojennych ONZ. Ogromny baner z tym samym hasłem wisi teraz także na ratuszu i można go zobaczyć w całym Wilnie.
Historycznie zwiększona nieufność do Rosji
Solidarność kraju bałtyckiego z Ukrainą ma uzasadnienie historyczne – tłumaczy Andrzej Pukszto, wykładowca politologii na Uniwersytecie w Kownie. Napięcia z Moskwą sięgają XVIII wieku, kiedy kraje bałtyckie zostały podbite przez carską Rosję. W tym czasie zamknięto uniwersytety i zakazano litewskiej drukarni. Po I wojnie światowej Litwa była niepodległa, ale państwa bałtyckie zostały później zajęte przez Związek Radziecki podczas II wojny światowej. – Lata 50. i 60. wciąż pamiętają czasy sowieckie. A nawet starsi pamiętają wywózki na Syberię – mówi Pukszto. W 1941 r. z małej Litwy wywieziono na Syberię 50 000 osób, a po 1944 r. nastąpiły kolejne szykany. „Strach przed Rosją pozostaje w pamięci Litwinów”.
Moskwa osiedliła także setki tysięcy rosyjskojęzycznych z całego Związku Radzieckiego jako robotników przemysłowych w trzech republikach bałtyckich, dziesiątkując ludność etnicznych Estończyków, Łotyszy i Litwinów. Nawet dzisiaj od jednej czwartej do jednej trzeciej ludności Estonii i Łotwy należy do mniejszości rosyjskojęzycznej. Już podczas aneksji Krymu, zwłaszcza w Tallinie i Rydze, pojawiły się obawy, że Putin chce „repatriować” swoich tak zwanych rodaków poprzez okupację części Estonii czy Łotwy.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.