Warszawa/Praga (dpa) – Burza „Nadia” zabiła jedną osobę w Polsce i Czechach i spowodowała poważne zniszczenia.
27-letni mężczyzna zginął w niedzielę w województwie pomorskim w północnej Polsce, gdy na jego samochód spadło drzewo. Inna osoba została ranna w wypadku.
Tysiące strażaków rozmieszczono w całej Polsce, aby usunąć powalone drzewa z ulic i zabezpieczyć dachy. Władze poinformowały, że około 680 000 domów było pozbawionych prądu z powodu uszkodzonych linii.
W Czechach z powodu wiatru zawalił się pięciometrowy mur w strefie przemysłowej w pobliżu Pragi i pogrzebał dwóch pracowników. Jeden zmarł na miejscu zdarzenia, drugi ze złamanymi kośćmi trafił do szpitala. Policja wszczęła dochodzenie w sprawie wypadku w gminie Velke Pritocno, na zachód od stolicy.
Również w Czechach spadające drzewa spowodowały liczne interwencje strażaków. Ponad 30 000 gospodarstw domowych zostało dotkniętych przerwami w dostawie prądu. W ruchu kolejowym dochodziło do opóźnień i odwołań. W niższych pasmach górskich podmuchy wiatru osiągały siłę huraganu. Pogotowie górskie odradza wyjazdy narciarskie.
Silny wiatr utrudnił też ugaszenie pożaru magazynu w Mlada Boleslav, prawie 50 kilometrów na północny wschód od Pragi. Ponad stu strażaków godzinami walczyło z płomieniami. Szkody materialne oszacowano na równowartość ponad 40 mln euro.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.