W latach 90. Harald Schmidt stał się osobowością telewizyjną. Dziś jednak jego nocny program zostanie natychmiast odwołany, podejrzewa artysta. Spojrzenie wstecz na karierę, której czas się skończył – ale nie na jej bohatera.
65. Inni już dawno przeszli na emeryturę. Idź na ryby lub wyprowadź psa. Stoją godzinami przed płotami placów budowy lub w Tchibo i nie mogą opuścić ulubionego pubu. Inni to robią. Ale Harald Schmidt nie jest jednym z nich.
Artysta obchodził swoje 65. urodziny w czwartek 18 sierpnia. Jak przed chwilą donosiła prasa, będzie mu wówczas przysługiwała emerytura w wysokości 272 euro miesięcznie – suma, którą, jak twierdzi, chce zebrać „twardo jak gwoździe”. Ponieważ bogaty milioner i mieszkaniec Szwabii zaoszczędził trochę na starość, może cieszyć się emeryturą w całkowitym odprężeniu. Bez randek, bez występów, bez pośpiechu – i dużo czasu?
Dużo do zrobienia na kole chomika
„To nieprawda!”, zaprotestował w wywiadzie dla Germany Editorial Network (RND) w zeszłym miesiącu. „Muszę nauczyć się tekstu. Zrobiłem wieczór w Operze Zuryskiej na premierę „Rheingolda”. Jesienią zagram operetkę w Wiedniu. I wrócę też do teatru w Stuttgarcie. Widzisz, ja mam więcej niż wystarczająco dużo do zrobienia.Nie jestem już na tym wózku dla chomika.
Cóż, jest też praca w niepełnym wymiarze godzin jako dyrektor rejsu Oskar Schifferle w serialu ZDF „Das Traumschiff”. Schmidt pracuje również jako trener w formacie Amazon Prime „One Mic Stand”, w którym znani komicy przygotowują do występów komediowych inne gwiazdy bez doświadczenia w showbiznesie. W pewnym sensie robi to lewą ręką: „Mogę zachęcić kogoś, kto ma pewne podstawowe wymagania, aby był światowej klasy. Mówiąc wprost: mówimy o ostatnim gwizdku. Często jest to tylko potwierdzenie i zachęta, aby się nie zniechęcać. „
Schmidt podchodzi do 65-tki niezwykle spokojnie. „Wiek marzeń! Gdybym wiedział, jakie to było wspaniałe, wcześniej skończyłbym 65 lat. Mogę go tylko polecić”. Jest też w dobrym zdrowiu. „Ty, ty, ty! Co oczywiście nie oznacza, że mogę jutro wyjść i upaść. Ale ponieważ nigdy nie uprawiałem żadnego sportu, nie mam złamanych stawów. Półtorej godziny później m na szczycie mojej gry. Ale potrzebuję tego czasu tak pięknego ”.
Od Brudnego Harry’ego do kpiny
Kiedyś był największym i najlepszym gadułą w kraju, bał się i kochał przez intelektualistów i niższe szczeble. Z szacunkiem nazywali go „Brudnym Harrym”, również cynicznym naczelnym, dziekanem Zjednoczonej Niemieckiej Gildii Ironów Gag & Grinsen (IGG) i nieoficjalnym przewodniczącym niemieckiej organizacji parasolowej jako miejsca humoru, łowcy szyderstw itp.
Wszystko zaczęło się po ukończeniu liceum Hölderlin w Nürtingen koło Stuttgartu. Wtedy młody Schmidt wiedział, że chce zostać aktorem, a po studiach na Państwowej Wyższej Szkole Muzyki i Sztuk Scenicznych w Stuttgarcie stał się jego wyuczonym zawodem. Po raz pierwszy wystąpił w 1978 roku jako statysta bez słów z wielkim człowiekiem teatru Clausem Peymannem w sztuce „Trzy siostry” Antona Czechowa w Państwowym Teatrze Wirtembergii. W latach 1981-1985 występował w Teatrze Miejskim w Augsburgu, w głównej roli „Natana mądrego” zinterpretował mameluka, który miał tylko powiedzieć: „Wejdź tutaj!”. Z biegiem czasu liczba ta znacznie wzrosła.
W latach 1984-1989 nabył swoje prawdziwe umiejętności jako broń pierwszego uderzenia w niemieckiej rozrywce telewizyjnej w Kom(m)ödchen w Düsseldorfie, gdzie był uczniem wielkiego artysty kabaretowego Lore Lorentza (1920-1994). Potem nadawał się do innych zadań. Oprócz teleturnieju WDR „Psst” (1990-1995) zaprezentował satyryczno-komiksowy show „Schmidteinander” (1990-1994) z austriackim satyrykiem Herbertem Feuersteinem. Ten format sprawił, że bezczelny Schlacks Harald Schmidt stał się powszechnie akceptowaną osobowością telewizyjną.
Żarty, które dziś byłyby niemożliwe
Stał się postacią kultową ze swoim nocnym talk-show „Harald Schmidt”, który emitowany był na różnych kanałach przez 19 lat od 1995 do 2014 roku. Jego znak rozpoznawczy: bezczelny, nieskrępowany, a czasem skandaliczny sposób traktowania śmiechu ofiar. Niektórzy złożyli skargi i udali się do sądu, na przykład była prezenterka dziennika Susan Stahnke. Żarty Schmidta na temat Polski wstrząsały polityką zagraniczną, dopóki mówca nie został zaproszony do Polski przez polskiego ambasadora, a potem przestał kpić.
Oto mały wybór jego tekstów:
- „Dwóch Brytyjczyków dotarło do Bieguna Północnego, pierwsze kobiety. Jutro zostanie ogłoszone, dokąd zmierzają”.
- „Starożytna Grecja przypomina mi trochę Kolonię. W obu przypadkach bycie gejem uważa się za dobre maniery”.
- „Nie chodzi mi o to, że Hannover leży w szczerym polu. Ale stamtąd widać to bardzo dobrze”.
- „Czarodziejski flet jest autorstwa Mozarta, a nie Beate Uhse”.
- „To cudowne, że możesz przeżyć swoje wady w telewizji i zarabiać za to”.
- „Wielu katolików chciałoby częściej uprawiać seks, ale ministranci widywaliby swoich ministrantów tylko w niedziele”.
Jest przekonany, że taka bezczelność to już historia raz na zawsze. Powiedział RND: „Dzisiaj mój program zostanie odwołany po tygodniu. Co roku w Międzynarodowy Dzień Kobiet otwierałem program słowami: „Dobry wieczór, panie i panowie. Panowie, pamiętajcie: dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Kobiet. Poproś żonę o różę w oczyszczającej wodzie. Dziś byłoby to niemożliwe. Kierownik powinien natychmiast zgłosić, że sam sprząta dom.
Brudny Harry – to strona Haralda Schmidta, znana w całych Niemczech. Że brał również udział w filmach fabularnych, takich jak „Nich’ mit Leo” (1995), „Late Show” (1999) i „From Search and Finding Love” (2005) Helmuta Dietla oraz że był wynalazcą mini- Znana jest również seria „Labaule & Erben” (2019). Z drugiej strony starannie utrzymywał prywatne życie w tajemnicy. Jest w związku ze swoim partnerem od czasu swojego programu „Schmidteinander”. Para mieszka na przedmieściach willowych Marienburga w Kolonii i ma pięcioro dzieci.
Oliviera Pochera? „Nie fajnie”
Jego współpracę z komikiem Oliverem Pocherem w „Schmidt & Pocher” można prawdopodobnie uznać za największe zawodowe fiasko Schmidta. Program ARD został przerwany w 2009 roku po zaledwie półtora roku, pomimo doskonałych ocen. Powodem tego byłaby tendencja Schmidta Pochera do regularnego spychania show w dół. Nierzadko zdarzało mu się krytykować swojego 21-letniego partnera przed kamerą.
Szczególnie zły był występ Reyhana Sahina, lepiej znanego jako Lady Bitch Ray, w kwietniu 2008 roku. Raper dał Pocherowi słoik, który rzekomo zawierał jej wydzieliny z pochwy. Poza tym bezczelny Pocher był zaskakująco małomówny, gdy prezent został wręczony. Dopiero po kolejnym występie norweskiej piosenkarki Marii Meny nabrał otuchy. „Oczywiście, że wybrałeś mega ciężki tytuł. Nie trafiłeś w pełni we wszystkie nuty, sam o tym wiesz. Ale mam nadzieję, że publiczność do ciebie zadzwoni. Głos Bohlena i wyjął pudełko ze szlamem.
Podczas gdy Maria Mena, która nie mówi po niemiecku, nie wiedziała, co się dzieje, Harald Schmidt wpadł w brak szacunku. – Ale teraz wcale nie jest czarujący – powiedział Pocherowi, wyraźnie zdenerwowany. „Taki mały, brzydki facet, który po otrzymaniu wydzieliny z cipki jest taki mały w kapeluszu, a następnie rzuca go zagranicznemu gościowi, który nie zna niemieckiego. Nie fajnie. Oliver Pocher, następnym razem „dostał go”.
Cyniczna powierzchnia, ludzki rdzeń?
Schmidt niewiele mówi o swoim zaangażowaniu charytatywnym: wspiera ośrodek przeciwko eksmisjom i jest patronem Niemieckiej Fundacji Pomocy w Depresji. Kiedyś zażartował we „Frankfurter Rundschau”: „Profesor Hegerl powiedział mi, że odkrył we mnie humanistyczny rdzeń pod cyniczną powierzchnią. Bardzo mi się to podobało. Od tego czasu widziałem to samo”.
Mówi się, że kpina z samego siebie to sztuka przebijania się przez kakao, aby potem nadal smakowało wspaniale. Pod tym względem koneserem jest Harald Schmidt. Stał się bardziej zrelaksowany i zachowuje wobec siebie lekką ironię, co oczywiście dobrze mu wychodzi, na przykład, gdy ocenia siebie jako „w zasadzie kogoś, kto wchodzi na scenę i mówi: „Dobry wieczór, panie i panowie. lekarz’.”
Po przedstawieniu Schmidta w monachijskim Hinterhoftheater „Süddeutsche Zeitung” doszła w 2010 roku do wniosku, że na takich scenach „dojrzewają ludzie, którzy chronią nas przed medialną głupotą. Po ich odejściu nie pozostaje nic poza piciem”. . Brudny Harry prawdopodobnie dodałby do tego tylko jedno słowo: Na zdrowie!
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.