Karl Geiger (134 m) pokazał w niedzielę na zakończenie Pucharu Świata w Zakopanem, że potrafi latać daleko, nawet oddając mniej niż idealne skoki. Po 134,5 metra i zajęciu czwartego miejsca w pierwszej serii, sprowadził ostatnie sety na 135,5 metra. Tym samym zostawił w tyle długoletniego rywala Ryoyu Kobayashiego (136/132), który w połowie nadal prowadził. Japończyk spadł nawet z podium, zajmując czwarte miejsce za Anze Lanisekiem (134,5/135,5). Zwycięstwo odniósł Norweg Marius Lindvik (135/139,5), który był w stanie maksymalnie wykorzystać skocznię.
– Karl dobrze wyzdrowiał – powiedział trener kadry Stefan Horngacher w wywiadzie dla ZDF, przyglądając się wyczerpanym bateriom swoich orłów narciarskich po zawodach w Bischofshofen. „Dzisiaj oddał dwa bardzo dobre skoki. Drugie miejsce jest dla niego zdecydowanie dobre.” Skorzystała też drużyna z podium.
Eisenbichler awansuje na dziesiąte miejsce
Markus Eisenbichler, nadal 16. po pierwszym skoku na 129 metrów, był w stanie wnieść więcej energii do skoku na drugim okrążeniu i wzbił się na 130 metrów pomimo tylnego wiatru. Były jednak potrącenia za kruchy telemark. To umieściło go w pierwszej dziesiątce tabeli.
Severin Freund, który przed finałem był 14. z 129,5 metra, przejechał tylko 121 metrów i spadł o sześć miejsc. Ostatecznie zdobył punkty Pucharu Świata na 20. miejsce.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.