Jeśli wypłacasz pieniądze z bankomatu za granicą lub robisz zakupy kartą, często płacisz trzykrotnie. W szczególności zamiana na euro może być kosztowna.
Hans Werner Rodrian
08.05.2022 – 16:00
Nic prostszego: włóż kartę do slotu, wprowadź kod PIN, wypłać pieniądze. To dlatego wypłacanie pieniędzy z bankomatów za granicą stało się powszechne na całym świecie, podobnie jak płatności kartą. Należy jednak zachować ostrożność podczas podróży poza strefę euro. Procesory płatności zachowują się tak odważnie jak najgorsi kantorzy i zdzierają niczego niepodejrzewających wczasowiczów złymi kursami wymiany i nieprzejrzystymi dopłatami.
Nie przeliczaj od razu na euro
Zawsze należy zachować ostrożność, gdy bankomat lub czytnik kart w sklepie oferuje natychmiastową wymianę polskiego złotego, franka szwajcarskiego lub tureckiej liry na euro. Wtedy zwykle jest drogo. Eksperci Stiftung Warentest odkrywają to od lat.
Powód: Jeśli wypłacisz pieniądze w obcej walucie lub zapłacisz za towar za granicą, płatność zostanie potrącona z Twojego konta w euro. Więc gdzieś „po drodze” otrzymane korony czeskie lub chorwackie kuny trzeba było wymienić na euro. Ale kto dokonuje konwersji? A na jakim kursie?
Dokładnie to dzieje się za kulisami. Operator bankomatu w Pradze lub Antalyi to zazwyczaj lokalna firma, która nie ma więcej wspólnego z bankiem wczasowiczów niż ze sprzedawcą, hotelarzem lub linią lotniczą. Wszyscy trzej otrzymują pieniądze od wczasowiczów z ich banku domowego. Odbywa się to zwykle w lokalnej walucie.
W ten sposób uzyskasz dobry kurs wymiany
Jednak operatorzy automatów coraz częściej próbują przekonać klientów, aby pozwolili im grać w wymieniających pieniądze. Hasła na ekranie to zazwyczaj „natychmiastowa konwersja” i „gwarantowany kurs wymiany”. Kto to akceptuje, płaci cenę. Zostało to ustalone przez zespół testowy Stiftung Warentest, gdy wystartował w 23 krajach spoza strefy euro, od Australii po Islandię i od Norwegii po Węgry i Stany Zjednoczone.
Z drugiej strony, jeśli płatnik lub podmiot przetwarzający zdecyduje się nie przeliczać kwoty na euro, bank zagraniczny lub operator bankomatu nie ma innego wyjścia, jak zgłosić lokalną kwotę bankowi klienta. Dopiero potem przeliczają je na euro – zwykle po znacznie lepszym kursie – i w ten sposób obciążają krajowe konto bankowe. Jednak, jak wynika z testu, wiele banków zagranicznych pojawia się wtedy w inny sposób: z wysokimi opłatami.
Te kraje są szczególnie drogie
Szczególnie drożeje w Czechach, Polsce i Danii, Turcji i na Węgrzech. W tych pięciu krajach operatorzy nie tylko przeliczyli do 14% mniej, ale także zatwierdzili najcięższe dopłaty do ośmiu euro. Nie ma znaczenia, czy badani płacili kartą kredytową, czy kartą Girocard (wcześniej nazywaną kartą EC).
Liczby pokazują, że nie chodzi tylko o grosze: w 15 z 23 zbadanych krajów testerzy napotkali „dynamiczne przeliczanie walut”; niekorzystna sytuacja pieniężna prawie zawsze przekraczała 5%. Najdroższymi krajami były też te z najwyższymi opłatami: Czechy (14% straty z przewalutowania plus opłata 8 euro), Polska (12% plus 4 euro) i Dania (jedenaście% więcej 2 euro). W szczycie 300 euro traci się 50 euro.
Prowizje i dodatkowe koszty
Jest to tym bardziej niewygodne, że te doładowania nie zostały jeszcze zakończone: oprócz natychmiastowej konwersji i dodatkowych doładowań, w domu jest trzecie doładowanie. Ponieważ za korzystanie za granicą, krajowy wydawca karty prawie zawsze pobiera prowizję w wysokości od jednego do dwóch procent. Od 2021 r. nie można już wypłacać pieniędzy za granicą z bankomatów ze znakiem plus za pomocą karty Postbank Sparcard. Według testu finansowego tylko karta kredytowa DKB umożliwia bezpłatne wypłacanie pieniędzy i płacenie za granicą.
Co jeszcze możesz zrobić? Testerzy zalecają porównanie opłat w bankomatach, a w każdym razie odmowę przewalutowania na euro, o ile to możliwe. Ale często jedyną rzeczą, która pomaga, jest zmiana bankomatu lub sklepu. Szczególnie odważny: wyświetlacz na ekranie często zachęca wczasowiczów do wyboru najdroższej opcji. Na przykład obok tańszego wariantu bez przewalutowania często pojawia się ostrzeżenie „Brak gwarantowanego kursu wymiany” w czerwonym tekście ostrzegawczym, a drogi wariant jest reklamowany w uspokajającym zielonym kolorze jako „Gwarantowany kurs wymiany”.
Wielu nie zauważa sztuczek
Nawiasem mówiąc, większość wczasowiczów nawet nie zauważa sztuczek z kursem wymiany i opłatami. Kto pamięta kwotę i dokładny kurs wymiany, gdy kilka tygodni później widzisz kwotę w euro pobraną z Twojego wyciągu bankowego w domu? A nawet gdyby wczasowicz zdał sobie sprawę z oszustwa, i tak byłoby za późno. W każdym razie nie może już złożyć skargi do swojego banku domowego. Bo za niekorzystny kurs walut odpowiada wyłącznie bank ośrodka wczasowego.
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.