Komentarz: Trzy liczby pokazują, jak krępująca jest nasza pomoc dla Ukrainy
Niemcy pomagają swojej ludności 65 miliardami euro, aby poradzić sobie ze społecznymi konsekwencjami „wojny z Putinem”. W rzeczywistości duża suma pieniędzy służy głównie zapewnieniu społecznej akceptacji ukraińskiej pomocy. Ale czy relacje są naprawdę dobre?
65, 3, 12 – Trzy liczby w jednym zdaniu: Niemcy wydają ponad 20 razy więcej pieniędzy na radzenie sobie ze społecznymi skutkami wojny na Ukrainie niż na pomoc dla Ukrainy, natomiast Rosja daje autorowi cztery razy więcej pieniędzy, aby Polubić ofiarę, ropa i gaz płaci Ukrainie za przetrwanie.
Co mówią te liczby: Niemcy mogłyby znacznie bardziej pomóc Ukrainie, w tym militarnie. Ale rząd sygnalizacji świetlnej tego nie robi.
Nie chodzi o pieniądze, jest ich wystarczająco dużo, o czym świadczą ogłoszone obecnie 65 miliardów euro i łącznie 95 miliardów euro, w tym pierwsza pomoc. To decyzja polityczna. Kanclerz Olaf Scholz mówi o „powściągliwości”.
Ekscytujące, ale teraz nie ma czasu?
Pomoc dla Ukrainy: Niemcy przekazały więcej pieniędzy do skarbca wojennego Moskwy niż do Kijowa
Liczby można też odczytać tak: Cena, jaką rząd federalny płaci za utrzymanie pomocy dla Ukrainy jest nawet 30 razy wyższa niż pomoc dla samej Ukrainy: pomoc finansowa, humanitarna i wojskowa to kwota 3 mld euro – 95 Wydajemy miliardy na społeczne konsekwencje wojny.
Ale to nie wszystko: tylko w pierwszych czterech miesiącach wojny Niemcy zapłaciły za dostawy rosyjskiej energii około 12 miliardów euro i tym samym przekazały Moskwie czterokrotnie więcej pieniędzy niż do Kijowa – 3 miliardy.
Jeśli weźmiemy tylko niemiecką pomoc wojskową w wysokości dobrego miliarda euro, Berlin przekazał 12 razy więcej pieniędzy na kufer wojenny Putina niż na Zełenskiego. Dane pochodzą od rządu federalnego, ukraińskiego tropiciela z Centrum Gospodarki Światowej w Kilonii oraz Fińskiego Centrum Badawczego ds. Energii i Czystego Powietrza (Crea).
Wskazówka dotycząca surfingu: wszystkie wiadomości dotyczące pandemii koronowej znajdziesz w pasku wiadomości FOCUS Online
Kraje byłego Związku Radzieckiego najbardziej pomagają Ukrainie
W każdym razie drastycznie relatywizują wrażenie, jakie wygłosiła niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock w swoim przemówieniu w Pradze. Powiedziała między innymi, że Niemcy będą pomagać na stałe. Pomoc niemiecka może być stała, ale Niemcy wydają na siebie nieporównywalnie więcej pieniędzy niż na ludność ukraińską.
Dane liczbowe odrzucają jednak również twierdzenie Olafa Scholza, że Niemcy w dziedzinie bajek robią z Ukrainą to, co konieczne. Porównanie z pomocą innych krajów dla Ukrainy wyraźnie to pokazuje.
Odpowiednie liczby – w pieniądzach na mieszkańca, co jest właściwą miarą – jasno to pokazują: państwa, które kiedyś były sowieckie, a teraz są wolne, demokratyczne i zachodnie, najbardziej pomagają Ukrainie – Estonia, Łotwa i Litwa. Dalej są kraje, które były kiedyś członkami Układu Warszawskiego, wschodniego sojuszu wojskowego kierowanego przez Sowietów – z Polską jako jedynym liderem.
Kraje, które graniczą ze współczesną Rosją, takie jak Norwegia, podążają za nimi. Są też kraje, które w powojennej historii – z doświadczenia – zawsze krytykowały Rosję: Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Niemcy zajmują 13. miejsce w rankingu ukraińskich kibiców
W sensie politycznym oznacza to, że każdy, kto poznał Rosję, nie chce mieć z nią nic wspólnego. Jesteś nawet gotów zaryzykować dla tego własne bezpieczeństwo. Natomiast w krajach, które angażują się z Rosją we własnym interesie, takich jak Niemcy i Włochy, poparcie dla Ukrainy jest stosunkowo słabe.
Niemcy, choć część ich kraju była okupowana przez Sowietów do 1989 r., zajmują 13. miejsce w rankingu zwolenników Ukrainy w Kilonii, co jest chłodną pociechą dla Berlina, że sytuacja Francji jest jeszcze gorsza.
Skromne wsparcie udzielone Ukrainie przez Niemcy, Francję i Włochy prawdopodobnie będzie miało poważne konsekwencje eurostrategiczne: czasy, w których Niemcy i Francja wierzyły, że mogą rządzić Europą, już minęły. Nowa władza rządząca już dawno wyrosła w Europie Wschodniej, Polsce, która, żenująco dla Europy, jest rządzona przez rząd nacjonalistyczny.
Co z kolei żąda miliardów dolarów odszkodowania od Niemiec za niemiecki atak Hitlera podczas II wojny światowej i tym samym gra na korzyść Władimira Putina, który tylko czekał na takie wewnątrzeuropejskie potyczki.
Pomoc wojskowa Niemiec praktycznie się skończyła
W każdym razie to właśnie pokazują liczby: jak na ironię, w czasie wojny ten „punkt zwrotny”, który polega na tym, że po raz kolejny pojawia się rosyjskie zagrożenie militarne wobec Zachodu, tych dwóch państw, które retorycznie tego nie robią. chcą być lepsi w europejskich wartościach – solidarności, w twardej walucie niż, no cóż, zwykli niedzielni oratorzy polityczni.
Niemcy pod wodzą Olafa Scholza, jak sędzia Der Spiegel, zawsze robiły za mało, ale znowu tak późno, jak to możliwe. Nie wygląda na to, żeby to miało się zmienić; Niemiecka pomoc wojskowa prawie się skończyła w ciągu ostatnich ośmiu tygodni, odnotowali naukowcy z Kilonii.
Ofensywa militarna, którą Ukraina najwyraźniej rozpoczęła na południu swojego kraju przeciwko rosyjskim okupantom, również nie ma niemieckiego wsparcia.
Spośród tych starych czołgów Marder i Leopard z zasobów Bundeswehry, które szanowany strateg wojskowy Carlo Marsala wierzył, że pomogą Ukrainie w jej kontrofensywie na Cherson, Niemcy zapewniają: Nullkommanull.
Prokrastynatorzy to często socjaldemokraci
Tajemnicą rządu federalnego pozostaje to, w jaki sposób to się zgadza z ciągle powtarzanym twierdzeniem, że wolności Niemiec broni się także na Ukrainie.
W każdym razie równie wątpliwe jest stwierdzenie federalnej minister obrony Christiny Lambrecht (SPD), że Niemcy nie mogą już niczego dostarczać ze swoich zapasów ze względu na zobowiązania wobec NATO: gdzie byłaby niemiecka broń dla obrony kraju, który jest obecnie jeden z krajów kandydujących do członkostwa w Europie, czy potrzebują dziś więcej niż na Ukrainie?
Należy zauważyć, że prokrastynatorzy zawsze są socjaldemokratami. Może to mieć coś wspólnego z socjaldemokratycznym wymysłem Rosji jako partnera zmian poprzez handel, ale także z ogólną asymilacją Związku Radzieckiego z Rosją.
„Solidarność z Ukrainą potrzebuje akceptacji społecznej w demokracjach”
I jak wskazuje „renegat” socjaldemokrata Michael Roth: konflikt na Ukrainie nie jest wojną między dwiema republikami sowieckimi, ale wojną między dwiema byłymi republikami sowieckimi, z których jedna chce być dyktaturą, a druga chce demokracji.
Z otwartością (głasnost?) członek SPD Roth podkreśla wewnętrzną polityczną funkcjonalność pomocy w wysokości 65/95 miliardów: „Solidarność z Ukrainą potrzebuje społecznej akceptacji w demokracjach.
Najwyraźniej minęły złote czasy socjaldemokracji, kiedy społeczna akceptacja solidarności nie wymagała żadnej ceny.
Truss czy Sunak – kto zostanie nowym premierem Wielkiej Brytanii?
„Dożywotni gracz. Fanatyk bekonu. Namiętny introwertyk. Totalny praktyk Internetu. Organizator”.