Bezczelna próba wyłudzenia koszyka: czy urząd patentowy ma konto w Polsce? – Wiadomości z dzielnicy Rems-Murr

Gabriel Habermann musiał zapłacić 915 euro do 26 września. W Berlińskim Centrum Informacji i Usług, będącym częścią Niemieckiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych. Bezczelna próba oszustwa, znakomicie przeprowadzona i prawie niemożliwa do wykrycia. I wielu innych zostało dotkniętych.

Połączenie zawodu i hobby: obecnie marka chroniona

Gabriel Habermann jest fotografem. I fan kolei. O pojazdach szynowych wie wszystko. Połączył więc swoje dwie pasje i stworzył własną stronę główną: „Eisenbahn.tv – Filmy, zdjęcia i relacje ze świata kolei„. Można na przykład zobaczyć pociągi przejeżdżające przez Chiny. Oraz parowóz na wiadukcie Gavurdere, znany z filmu o Bondzie Skyfall. Strona internetowa Gabriela Habermanna jest chroniona jako znak towarowy. W niemieckim Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych. Data rejestracji minęła – każdy, kto chce i może skorzystać z wyszukiwarki, może to zrobić w zakładce Zarejestruj Informacje Urzędu Patentowego dowiedz się więcej – 29 sierpnia 2019 r.

Dzięki tej rejestracji znaku towarowego Gabriel Habermann otrzymał pismo z dnia 16 września. Będzie musiał przelać żądaną kwotę. Ponieważ ma to „istotne znaczenie dla utworzenia i istnienia prawnej ochrony znaku towarowego, a także innych skutków prawnych w ramach Niemieckiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych”. To brzmi strasznie. Jak w biurze.

Adres na papierze firmowym jest prawidłowy; list jest podpisany: „Katharina Mirbt, Kierownik Działu Głównego „Administracja i Prawo”, Centrum Informacji i Usług w Berlinie, Niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych”. To wygląda imponująco.

Dane osobowe podane w fałszywym piśmie: Wszystko poprawne

Data rejestracji wskazana w piśmie jest prawidłowa, podany numer rejestracji jest również prawidłowy, podobnie jak „Klasyfikacja znaku towarowego Nicea”, która dla Gabriela Habermanna wynosi 41. Gwoli wyjaśnienia dla osób niebędących patentami: według Urzędu Patentowego „Klasyfikacja Nicejska” to „międzynarodowy system klasyfikacji towarów i usług w zakresie rejestracji znaków towarowych”. Nazwa nawiązuje do porozumienia zawartego 15 czerwca 1957 roku podczas konferencji dyplomatycznej w Nicei.

Klasa 41 została wyznaczona przez Urząd Patentowy – co na pierwszy rzut oka dziwne – jako klasa dla tematów „Edukacja; Edukacja; Rozrywka; działalność sportową i kulturalną. Jednak „nota wyjaśniająca” zapewnia jasność: do klasy 41 zaliczają się także „usługi dziennikarza, tworzenie reportaży fotograficznych”.

W drugim akapicie list wymienia niemożliwą do zrealizowania listę skrótów i lat, w których „BGBl”. pojawia się kilkakrotnie, co w Internecie ujawnia, że ​​jest to skrót od „Federalnego Dziennika Ustaw”. Przytacza się także „modyfikację art. 7 ustawy z dnia 10 sierpnia 2021 r.”. Czytelnikowi kręci się w głowie od dłuższego czasu. U góry listu znajduje się logo i orzeł Niemieckiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych, a po prawej stronie znajduje się nawet kod QR, który faktycznie prowadzi do strony kontaktowej na stronie głównej „Urzędu Patentowego”. Poniżej listu znajduje się orzeł federalny w formacie A4, łącznie z jego niezbyt przyjaznym wyglądem. Czytelnik czuje się lekko zagrożony.

Uważny czytelnik dostrzega drobne rozbieżności

Gabriel Habermann nadal nie przesłał pieniędzy. Po pierwsze, wie, że uiścił już opłatę rejestracyjną i że jeszcze nie należy jej uiszczać opłaty przypominającej. Po drugie – twierdzi – taka poczta zawsze trafia do prawnika, przy pomocy którego zarejestrowano patent lub znak towarowy. Po trzecie, na liście była pieczęć. „Nie pamiętam” – mówi Gabriel Habermann – „że kiedykolwiek otrzymałem z urzędu list ze znaczkiem”.

Całkowicie słusznie: „Listy standardowe” są, jak wyjaśnia niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych, „wysyłane głównie z nadrukowanymi znakami”. Logo pojawiające się na piśmie jest bardzo podobne do logo urzędu, jednak nie jest identyczne. Ale kto wie na pewno?

Na kopercie jako nadawca widniała skrytka pocztowa. Według niemieckiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych „nie jest to nam przypisywane”. Ani oddział w Monachium, ani w Berlinie. Podany kod pocztowy jest również nieprawidłowy, a raczej w ogóle nie istnieje.

Czy niemiecki urząd może przesłać pieniądze do Polski?

Po czwarte, tym, co naprawdę zaniepokoiło Gabriela Habermanna, był fakt, że numer IBAN wskazany do płatności miał kod kraju PL. PL oznacza Polskę. Czy można sobie wyobrazić, że Niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych mógłby przelać pieniądze do Polski? Gdyby tak było, w Republice Federalnej z pewnością doszłoby do kolejnego wielkiego skandalu.

IBAN pozwala dowiedzieć się wielu rzeczy: kraj, jak już wyjaśniono, jest oznaczony dwiema literami kodu kraju. W Niemczech następuje po nim dwucyfrowy numer testu. Następny jest „krajowy identyfikator rachunku”, który w Niemczech składa się z ośmiocyfrowego kodu rozliczeniowego banku i dziesięciocyfrowego numeru rachunku. W innych krajach, które używają numeru IBAN, sytuacja może wyglądać inaczej, ale jest to nadal regulowane. Bank, do którego należy konto, można znaleźć, korzystając z kodu kraju i kodu banku. Bank może następnie użyć numeru rachunku do zlokalizowania posiadacza rachunku.

Jednak według Kreissparkasse informacje o posiadaczu konta zostaną przekazane dopiero po złożeniu skargi na policję. A prawdziwy oszust nie zawsze musi znajdować się za numerem IBAN, gdy próbuje dokonać oszustwa. „Konto osoby trzeciej mogło równie dobrze zostać wykorzystane do oszukańczych celów”.

Ktokolwiek stoi za tym listem, naprawdę się postarał. Część wykorzystanych danych nie jest zarejestrowana w rejestrze znaków towarowych. Na przykład adres domowy Gabriela Habermanna, na który wysłano list. To trzeba było zbadać osobno. Prosta, zautomatyzowana kradzież danych nie wystarczy.

Komunikat ostrzegawczy Biura: „Kolejny przypadek oszustwa”

Niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych będzie miał taką możliwość 20 września Komunikat prasowy opublikowano: „Kolejny poważny przypadek oszustwa: Niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych po raz kolejny ostrzega przed wprowadzającymi w błąd wezwaniami do zapłaty”. Prezes Urzędu Patentowego określił to, co się wydarzyło, jako szczególnie zuchwałe. „Natychmiast złożyli raport”.

We wrześniu niemiecki Urząd Patentów i Znaków Towarowych naliczył 1162 zgłoszenia od osób, których dane dotyczą. Niektóre osoby prawdopodobnie zgłaszały zdarzenia wieloma kanałami i dlatego zostały policzone wielokrotnie. Równie prawdopodobne jest, że „nie wszyscy zaangażowani kontaktowali się z nami bezpośrednio”. Urząd podejrzewa, że ​​liczba osób dotkniętych chorobą znacznie przekracza liczbę zgłoszeń.

Emerson Allen

„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *