Czy niezależność gazowa od Rosji jest niemożliwa?

To pytanie ożywia wielu użytkowników. „Jakoś mam wrażenie, że nikt nie wie, że Niemcy podpisały kontrakty z Rosją na ropę i gaz. Oznacza to, że Niemcy muszą nadal płacić za ropę i gaz, niezależnie od tego, czy kupują produkty z Rosji, czy nie. Putin jest zadowolony z tylu bzdur ”- napisał internauta pod artykułem BR24. Na Twitterze kobieta w odpowiedzi na raport ZDF w sprawie częściowego embarga UE na ropę (wtedy jeszcze w wersji roboczej) pyta: „Czy nie powinniśmy też mieć dużo czasu -kontrakty terminowe na ropę z Rosją?Żeby to była przerwa.Po co w takim razie embargo na ropę?I musielibyśmy płacić za ropę bez jej brania?Przestać bzdury i pozwolić ludziom wykorzystywać ropę i gaz dla naszego przemysłu i naszych ludzi !”

Ale czy to prawda? Czy niemieckie firmy muszą jakoś płacić za rosyjską ropę i gaz – nawet jeśli nie mogą już jej kupować? Krótka odpowiedź brzmi: nie. Co do zasady prawdą jest, że niektóre firmy – zwłaszcza gazowe – są związane kontraktami długoterminowymi, które przewidują minimalne ilości. Ale w przypadku wojny obowiązują inne zasady niż zwykle, powiedz #Faktenfuchs dwóm ekspertom ds. Energii i prawnikowi.

W tym przypadku zasady nie byłyby już tworzone przez firmy i ich prawników, ale przez polityków. Zwłaszcza, gdy rząd nakłada zakaz importu („embargo”), firmy mogą powołać się na ten zakaz podczas renegocjacji, wycofywania lub rozwiązywania kontraktów.

Udział rosyjskiej ropy i rosyjskiego węgla gwałtownie spadł od początku wojny

Przykłady węgla i ropy pokazują, że możliwa jest większa niezależność od rosyjskich dostaw energii. Na początku kwietnia szefowie państw i rządów UE osiągnęli porozumienie zakaz importu rosyjskiego węgla. Pod koniec maja nastąpiło częściowe embargo na ropę. Z sukcesem: dziś tylko osiem procent niemieckiego węgla i dwanaście procent naszej ropy pochodzi z Rosji. Tak wynika z drugiego sprawozdania z postępów w zakresie bezpieczeństwa energetycznego.

Wyjście jest zatem możliwe. Bo są też kontrakty na węgiel i ropę, nawet jeśli bywają krótsze niż na import gazu. W przypadku węgla, na przykład, jak pisze Ministerstwo Gospodarki w swoim raporcie, początkowo planowano wygaśnięcie istniejących kontraktów, a nie ich przedłużanie. „Istniejące umowy, które zostały zawarte przed 9 kwietnia 2022 r. mogą być nadal realizowane do 10 sierpnia 2022 r. Zawieranie nowych umów kupna jest zabronione od 9 kwietnia 2022 r. bez okresu przejściowego”.

Gaz płynie wolniej: do połowy kwietnia udział rosyjskich dostaw gazu ziemnego spadł z 55% do 35% być obniżonym. Celem rządu federalnego jest dalsze zmniejszenie tego udziału do 30% do końca roku i „w dużej mierze” niezależność od rosyjskiego gazu ziemnego do lata 2024 roku. Wtedy tylko około 10% gazu ziemnego powinno pochodzić z Rosji.

Szczegóły kontraktów gazowych nie są znane

Zasadniczo pytanie, czy i w jaki sposób firmy mogą odstąpić od umów zgodnie z umową, zależy od tego, w jaki sposób uregulowane jest tam wypowiedzenie lub anulowanie umowy. Te szczegóły nie są znane, ponieważ większość firm nie omawia otwarcie dokładnych umów ze względów konkurencyjnych. Federalne Ministerstwo Gospodarki również nie zna szczegółów, powiedziała przez telefon rzeczniczka #Faktenfuchs. Jednak kontrakty długoterminowe ze stałymi minimalnymi ilościami zakupu (tzw. klauzule „take-or-pay”) nie są rzadkością, zwłaszcza na rynku gazu.

Georg Zachmann, ekspert ds. rynku energii w europejskim think tanku gospodarczym Bruegel, wyjaśnia, dlaczego tak jest w wywiadzie dla #Faktenfuchs: Ponieważ często trzeba budować kosztowną infrastrukturę specjalnie do handlu gazem (pomyśl o gazociągach Nord Stream). Dostawca i nabywca zazwyczaj zawierać ze sobą długoterminowe umowy. Dopiero wtedy, zdaniem Zachmanna, opłaca się firmom takim jak Gazprom inwestować w drogie rurociągi i pola gazowe. Zdaniem Zachmanna nabywcy – w Niemczech głównie komunalni dostawcy gazu i duże firmy przemysłowe – korzystają z możliwości planowania i mogą być pewni, że Gazprom nie sprzeda nagle gazu temu, kto zaoferuje najwyższą cenę na otwartym rynku.

Ponieważ jednak żaden klient nie może dokładnie wiedzieć, ile gazu będzie potrzebował za 10, 20 lub 30 lat, według Zachmanna większość kontraktów oferuje również pewną elastyczność. W tym celu określa się minimalną ilość gazu, którą kupujący musi kupić w określonym czasie. Ponadto gaz można w razie potrzeby elastycznie kupować. Cena gazu nie jest z góry ustalona, ​​ale jest zmienna i zwykle opiera się na tak zwanej cenie rynkowej spot – tj. cenie, po której gaz jest sprzedawany na europejskiej giełdzie gazu. W Europie decydująca jest cena hubu TTF, wirtualnego miejsca wymiany w Holandii, wyjaśnia Christoph Maurer, dyrektor zarządzający Consentec, firmy doradztwa energetycznego.

Dużą część dostaw gazu stanowią kontrakty długoterminowe

Jak powiedziałem, firmy nie zwracają uwagi na dokładne szczegóły umowy. Jednak kilka numerów wciąż jest upublicznianych. Na przykład Oliver Roeder, rzecznik koncernu energetycznego Uniper, poinformował #Faktenfuchs na piśmie, że Uniper podpisał z Gazpromem długoterminowe kontrakty gazowe o określonych ilościach dostaw. Te długoterminowe kontrakty nadal stanowią „kręgosłup niemieckich dostaw gazu”. Jak wynika z badań Uniper, „ok. 70% niemieckiego zużycia gazu jest obecnie objęte kontraktami długoterminowymi”. Poza Rosją istnieją również takie umowy z takimi krajami jak Norwegia, Holandia i Azerbejdżan.

Jedno jest więc jasne: istnieją kontrakty długoterminowe i stanowią one dużą część importu gazu, którego głównym dostawcą jest Rosja. Ale czy wnioski wyciągnięte przez wielu użytkowników są poprawne? Że nie możesz uciec od tych zobowiązań płatniczych?

Taki jest przynajmniej argument niektórych koncernów energetycznych: na przykład Uniper twierdzi, że jego wieloletnie kontrakty z Gazpromem nie przewidują „jednostronnego prawa do wypowiedzenia i braku możliwości zawieszenia tych kontraktów”. A rzeczniczka grupy handlu gazem VNG napisała na żądanie, że „umowy muszą być realizowane i nie można ich rozwiązać bez odpowiedniego prawa do rozwiązania.

Koniec z „środowiskiem opartym na zasadach” od czasów wojny

Ale: wraz z nadejściem rosyjskiej wojny agresyjnej można przynajmniej powiedzieć, że niemieckie firmy nie działają już w „środowisku opartym na zasadach”, mówi konsultant ds. energii Christoph Maurer. Podobny pogląd ma prawnik Andreas Knaul, który dla międzynarodowej firmy doradczej Rödl & Partner doradza firmom inwestującym w Rosji.

Więc co robić? Ekspert ds. energii Georg Zachmann uważa, że ​​możliwe jest jednostronne rozwiązanie umów lub zawieszenie płatności. W końcu Rosja nie robi rzeczy inaczej: „Właściwie przez ostatnie kilka tygodni mieliśmy co tydzień, że Rosja po prostu zerwała kontrakty z tym bardzo wątłym argumentem, że powinniśmy płacić w rublach, co nie jest kontraktu. Zdarzyło się to m.in. w Polsce, Bułgarii, Danii i Holandii.

Jego opinia: „Nie można już w ogóle odnosić się do tych długoterminowych kontraktów z Rosją. Stało się to czysto polityczną grą. A jeśli teraz jest to gra polityczna, to nie ma znaczenia, co jest w business-to-business kontrakty. „

W takim przypadku oczywiście istnieje możliwość odwołania się przez stronę rosyjską do trybunału arbitrażowego albo o wykonanie kontraktu, albo o odszkodowanie. Gdyby tak się jednak stało, niemieckie firmy mogłyby powołać się na „siłę wyższą” lub „zakłócenie bazy firmy”, wyjaśnia prawnik Knaul. Można się z tym spierać, zwłaszcza w przypadku embarga rządowego, które sprawia, że ​​płatności dla firm są nielegalne. A nawet gdyby sąd arbitrażowy wymierzył Rosji sprawiedliwość, nie byłoby jasne, kto powinien egzekwować orzeczenie arbitrażowe.

Pytanie bardziej polityczne niż prawne

Jednak wszyscy, którzy rozmawiali z #Faktenfuchs, zgadzają się co do jednego: jeśli chodzi o niezależność energetyczną od Rosji, to nie kwestie prawne, ale polityczne są decydujące. Do tej pory Niemcy są nadal w około 35% zależne od dostaw rosyjskiego gazu. Dopóki dostawy energii nie da się zapewnić w żaden inny sposób, firmy będą płacić i mieć nadzieję, że Rosja będzie nadal dostarczać.

W przypadku eskalacji konfliktu podejmowane są wysiłki, aby znaleźć rozwiązanie chroniące twarze dla obu stron. Tak było na przykład wtedy, gdy Rosja nagle zażądała zapłaty w rublach za dostawy gazu. Uzgodniono wówczas, że niemieckie firmy będą dokonywać wpłat na konto Gazprom Banku w euro który następnie wymienia euro na ruble.

Wniosek: To prawda, że ​​wielu niemieckich odbiorców gazu jest związanych długoterminowymi kontraktami z Rosją. Umowy te często określają minimalne ilości zakupu, które należy w każdym przypadku zapłacić. Jednak takie kontrakty niekoniecznie muszą sprzeciwiać się embargo, jak pokazuje embargo na węgiel i ropę na Rosję. W takim przypadku, zakazując firmom kupowania, firmy zbankrutowałyby. Może to wywołać w Rosji pozwy o wykonanie umowy i odszkodowania. Te międzynarodowe kontrakty sektora prywatnego są zwykle negocjowane przed trybunałem arbitrażowym. Gdyby tak się stało, firmy – zwłaszcza w przypadku embarga – mogłyby domagać się siły wyższej lub zakłócenia bazy biznesowej – mówi prawnik Andreas Knaul, który doradza niemieckim firmom inwestującym w Rosji. Nawet gdyby Rosja miała rację, nadal nie było jasne, kto powinien wykonać wyrok.

W każdym razie wątpliwe jest, czy kwestie te będą negocjowane na poziomie prawnym. Według różnych ekspertów, bardziej prawdopodobne jest, że zostaną one rozstrzygnięte politycznie. Bo jeśli chodzi o Rosję, niemieckie firmy już dawno przestały działać w „środowisku opartym na zasadach”, mówi Christoph Maurer, dyrektor zarządzający firmy doradztwa energetycznego Consentec.

Pierce Caldwell

„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *