Focus Europe #21: Energetyczna apokalipsa przełożona

Witam z Berlina,

zima prawie się skończyła – a apokalipsa się nie wydarzyła. To był nasz roboczy tytuł, który żartobliwie wybraliśmy w zeszłą środę podczas burzy mózgów na aktualny temat biuletynu. Niepokoje społeczne, powszechne przerwy w dostawie prądu, brak ogrzewania i zamrażania mieszkań to tylko niektóre z obaw wyrażanych latem, gdy zbliża się zimna pora roku. Pojawiło się przeczucie: Europa jest po prostu zbyt zależna od rosyjskich dostaw energii.

I bez wątpienia wydarzyło się wystarczająco dużo złych rzeczy. Ale najgorsze scenariusze się nie sprawdziły. Może to częściowo wynikać z tego, że rządy były dość znośne w obliczu wyzwań, w tym inflacji. A może byliśmy mniej zależni od paliw kopalnych Putina, niż początkowo myśleliśmy.

Wydaje się jednak, że niektóre rządy nie poświęcają takiej samej uwagi innym problemom egzystencjalnym, które mogą podsycać niepokoje społeczne. Było to widoczne w Niemczech, na przykład w Lützerath. Co więcej, niektóre obawy zostały przekazane przez branże, których podstawową misją nie jest ochrona pokoju, takie jak lobby nuklearne.

Dla nas oznacza to, że mogą nas czekać inne „apokalipsy”, czy to klimatyczne, czy atomowe. Na razie jednak możemy powiedzieć, że zimę przeżyliśmy całkiem dobrze.

Teresa Roelcke, redaktor tego tygodnia

Dobry zakład

W październiku zeszłego roku napisałem w tym biuletynie, że wkrótce w Europie może pojawić się kolejny skrajnie prawicowy premier. W niedzielnych pytaniach dotyczących nadchodzących wyborów 5 marca konserwatywna Estońska Partia Narodowa (EKRE) Martina Helme wydawała się bić wszelkie rekordy. W międzyczasie jednak ta tendencja wzrostowa znacznie osłabła.

Przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku EKRE prowadziła w sondażach. Premier Kaja Kallas z liberalno-konserwatywnej Partii Reform zaciekle walczyła o utrzymanie pracy.

Na szczęście 24 lutego to także Dzień Niepodległości Estonii. To sprawiło, że początek wojny w tym kraju stał się jeszcze bardziej dramatyczny. W końcu Estonia była kiedyś okupowana przez Rosję. Liczne wystąpienia premiera w międzynarodowych mediach krytykujące Putina w ciągu ostatniego roku umocniły jego pozycję polityczną w kraju.

Ale gdy ceny energii poszybowały w górę, partia Helme’go lepiej radziła sobie z liberałami Kallasa. W swoich reklamach EKRE zapowiadało: „Uratujemy Estonię! Kampania wyborcza była zbudowana na niejako wysokich cenach energii – które jednak nie trwały długo ze względu na wyjątkowo łagodną zimę.

Helme próbował zrzucić winę za wysokie ceny energii na Kaję Kallas i Ursulę von der Leyen. 24 lutego tego roku uśmiechnięty Kallas mógł świętować w Tallinie 105. Dzień Niepodległości Estonii z von der Leyen i szefem NATO Jensem Stoltenbergiem. Kallas wie, że ci „globaliści” u jego boku irytują Helme i EKRE, ale wzmacniają własną popularność.

Helme polegał na „broni energetycznej”, która okazała się w dużej mierze nieszkodliwa. Czasami ceny rynkowe były nawet niższe niż ceny ustalane przez rząd dla klientów preferujących stabilne wydatki.

Oczywiście perspektywa prawicowego premiera w Estonii nie została całkowicie zniweczona. Jednak w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej prounijny nemezis Helmesa zwyciężył – i niezły śmiech.

Herman Kelomees jest dziennikarzem w Delfi w Tallinie i pracuje głównie w dziale politycznym.

ciężka ręka państwa

Sześć miesięcy temu wszyscy w Niemczech mówili o nadchodzącej „ciepłej jesieni”. Nie były to nienormalnie wysokie temperatury, ale ówczesne obawy, że rosnące ceny energii w Niemczech mogą doprowadzić do masowych niepokojów społecznych.

Okazało się, że inflacja nie wywołała zamieszek na ulicach Niemiec. Rząd otrzymał wsparcie z łagodnej zimy, ale podjął również własne działania w zakresie polityki społecznej, aby powstrzymać ewentualne niepokoje.

Nie oznacza to jednak, że problemy energetyczne nie spowodowały wysiedlenia ludności. W styczniu tysiące ludzi przybyło do wsi Lützerath, aby zapobiec rozbudowie kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. W regionie Renu państwo jest mniej pobłażliwe i opowiada się za represjami. Aktywistka klimatyczna Luisa Neubauer zamieściła prosty apel na Twitterze: chcieliśmy móc protestować bez karania. W Niemczech różne protesty wydają się mieć różne standardy poszanowania tych swobód obywatelskich.

Alexander Kloss jest dziennikarzem w Tagesspiegel. Specjalizuje się w styku polityki, kultury i biznesu.

Decyzja Moskwy, nie Warszawy

W drugim kwartale ubiegłego roku Rosja najpierw całkowicie odcięła dostawy gazu do Polski; kilka dni temu dodano dostawy ropy.

Wcześniej Polska była największym importerem rosyjskiej ropy do Unii Europejskiej. Towarzyszyła temu głównie hipokryzja: podczas gdy polski rząd głośno krytykował inne kraje UE, zwłaszcza Niemcy, za import surowców z Rosji, po cichu zrobił to samo.

Kiedy Niemcy wstrzymały od 1 stycznia 2023 r. cały import ropy z Rosji, rząd w Warszawie po prostu zezwolił na kontynuację dostaw.

Skąd ta rozbieżność? Być może są to ogromne zyski, jakie państwowa spółka Orlen potrafiła czerpać z taniej ropy z Rosji. W ubiegłym roku wyniosły one 21,5 mld zł (ok. 5,2 mld euro). Te pieniądze wpływają do budżetu państwa i na projekty polityczne rządzących. Orlen wykorzystał te środki również na zakup kilku gazet regionalnych. Te lokalne media są często narzędziem propagandy władzy, a tym samym ważnym instrumentem władzy w nadchodzących w tym roku wyborach parlamentarnych.

Priorytetem rządu jest utrzymanie władzy. Trzeba przyznać, że Polska mogłaby dużo szybciej zdywersyfikować źródła energii i nie polegałaby tak bardzo na dawnym rywalu ze Wschodu. Fakt, że Polska nie importuje już rosyjskiej ropy i gazu to dobrze, ale nie była to decyzja rządu w Warszawie. Postawa Moskwy była decydująca.

Michał Kokot pracuje w dziale spraw zagranicznych Gazety Wyborczej, gdzie zajmuje się polityką i społeczeństwem Europy Środkowej.

Numer tygodnia: 15%

W 2022 roku produkcja energii elektrycznej we Francji spadła o 15% w porównaniu z 2021 rokiem, osiągając najniższy poziom od 30 lat. Aby to zrekompensować, kraj musiał ponownie importować energię elektryczną po raz pierwszy od 1980 roku.

Ta nietypowa sytuacja w kontekście ogólnego kryzysu energetycznego jest spowodowana spadkiem produkcji jądrowej. Francuskie reaktory starzeją się; połowa była jednocześnie zamknięta z powodu konserwacji zimowej. Tymczasem francuskie lobby nuklearne pozostaje silne. Wzmacniają ją starania UE zmierzające do zerwania z zależnością energetyczną od Rosji.

Nelly Didelot pracuje w biurze zagranicznym Liberation w Paryżu. Zajmuje się Europą Środkową i Wschodnią oraz kwestiami środowiskowymi.

Powrót światła

Lubię światło w moim mieszkaniu w nocy. Latarnie na mojej ulicy w Kijowie mają ciepły pomarańczowy odcień. Odbija się na moich ścianach i sprawia, że ​​mieszkanie jest naprawdę przytulne.

W ciągu ostatniego roku prawie nie widziałem tego światła. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji Ukraina przeszła na kilka miesięcy w tryb ciemny. Światło mogło pomóc wrogowi w rozpoznaniu lub uderzeniu w cele, tak że w całym kraju pozostawało ciemno w nocy.

Po odparciu ataków na Kijów ten tryb skończył się dla nas najpierw w stolicy. Jednak począwszy od 10 października Rosja rozpoczęła zmasowany atak na ukraińską infrastrukturę energetyczną i ciemność powróciła.

Pamiętam listopad zeszłego roku jako miesiąc, w którym moi koledzy rzucili się na poszukiwanie kawiarni z generatorami diesla, aby móc dokończyć swoje artykuły. Nasza rozmowa, podczas której wymienialiśmy się memami i planowaliśmy grille, przypominała hackathon: rozmawialiśmy o tym, jak połączyć się z Internetem bez prądu, jak korzystać z akumulatorów samochodowych w domu i gdzie znaleźć diody LED z połączeniem USB. Co gorsza, wiedzieliśmy, że może być gorzej: Ukraina nie miała wówczas odpowiedniej broni przeciwlotniczej.

W ciągu ostatnich kilku tygodni w kraju praktycznie nie było przerw w dostawie prądu. Dzięki sojusznikom kraju, wojsku i elektrykom nasza przestrzeń powietrzna jest znacznie lepiej chroniona, a system elektryczny przynajmniej częściowo odnowiony. Teraz to strona rosyjska jest wyczerpana po wystrzeleniu większości rakiet.

Najpierw rozbłysły okna domu naprzeciwko, a potem znów zapaliły się latarnie uliczne. Moje mieszkanie jest teraz wygodniejsze. Ja i moi przyjaciele zastanawiamy się: czy mogliśmy marzyć w listopadzie, że światło powróci tak szybko?

To na pewno jeszcze nie koniec. Ukraina stała się jednak przykładem inspiracji i konieczności kontynuowania walki nawet wtedy, gdy perspektywy są ponure. Po zmroku może się znów przejaśnić.

Anton Semischko jest redaktorem angielskiej wersji kijowskiego serwisu informacyjnego babel.ua.

Dziękujemy za przeczytanie 21. edycji European Focus.

Ostatnie zdania ostatniego wpisu tego numeru biuletynu są chyba najważniejsze. Przypominają, by nie ulegać fascynacji scenariuszami grozy. Po zmroku może się znów przejaśnić. A wiosna już prawie u nas.

Do przyszłego tygodnia!

Teresę Rolcke

Biuletyn European Focus jest finansowany przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są wyłącznie poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Kreatywnej Europy. Ani UE, ani organ wydający nie mogą ponosić za to odpowiedzialności.

Skontaktuj się z nami Tutaj do biuletynu European Focus.

Do strony głównej

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *