Jeśli Rosja zaatakuje Polskę, Niemcy nic nie zrobią

Zajmuję się Polską od ponad dekady i pracuję w pełnym lub niepełnym wymiarze godzin jako reporterka o Polsce. W tej dekadzie, na którą mogę spojrzeć wstecz, były wzloty i upadki, zbliżenia i dystans, szacunek, a także dużo nieufności między Niemcami a Polakami. Ale to, o czym zawsze byłem przekonany, to intelektualna i kulturowa bliskość między dwoma narodami. Zawsze miałam wrażenie, że Polacy byli źle rozumiani, jak chaotyczni, melancholijni, katoliccy i niezrozumiali Słowianie, za jakich zostali stworzeni w pewnych rozmowach w Niemczech. Jeśli przyjrzysz się bliżej, podobieństwa przeważają nad nimi. Albo jak powiedział mi kiedyś przyjaciel z Warszawy: „Właściwie Polacy są dość burżuazyjni. (Ergo: jak Niemcy.)

Teraz przychodzi „ale”. Nigdy nie widziałem tak dużych różnic w postrzeganiu rzeczywistości, jak teraz po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Już po pierwszych dniach po wojnie agresywnej otrzymałem wstrząsającą wiadomość od polskich przyjaciół, którzy byli zbulwersowani, że Niemcy nie chcą usankcjonować wielkiej rosyjskiej potęgi, nie chcą stawiać Rosji na jej miejscu, nie wprowadzają. szybka blokada.

Kierowany przez SPD rząd za Olafa Scholza chciał poczekać i zobaczyć, chłodno kalkulując ekonomiczne konsekwencje dla własnego narodu. Moi polscy przyjaciele patrzyli na Niemcy z niedowierzaniem i zastanawiali się: „Co jeszcze musi się stać, aby Niemcy pomogli Ukraińcom?” Jak wskazywała historia (ekspansja NATO na wschód!), głos zabrała polska lewica z wyraźnie militarystycznymi zaleceniami. Wezwała Niemcy do pomocy ukraińskim bojownikom ruchu oporu z jednoznaczną bronią.

Widziałem zszokowane twarze

Pojechałem do Polski pierwszego dnia po wojnie, obserwowałem sytuację we Wrocławiu. Masa Ukraińców, którzy przybyli do Polski, w naturalny sposób przybrała zupełnie inny wymiar niż w Niemczech. W Polsce utknęło 2,5 miliona Ukraińców, w 90% przypadków ludzie znaleźli schronienie w prywatnych polskich mieszkaniach. Choć Niemcy są sceptyczni wobec Polaków, nasi sąsiedzi pokazali się w czasie kryzysu ukraińskiego z bardzo dobrej i bardzo pomocnej strony. Muszę przyznać, że byłem i nadal jestem głęboko poruszony.

Podczas moich wywiadów w Polsce moi znajomi pytali: „Co to jest z Niemcami? Dlaczego tak się wahasz? Dlaczego nie rozumiesz niebezpieczeństwa stwarzanego przez Putina? Kraje bałtyckie, Polacy są następni! »

Musiałem uspokoić przyjaciół, wyjaśnić niemiecki punkt widzenia, lewicową perspektywę w Niemczech, a także trochę ich bronić: że chcieli pomóc, ale po prostu bali się trzeciej wojny światowej. W końcu Rosja jest potęgą nuklearną i zbyt duże bezpośrednie zaangażowanie NATO byłoby interpretowane jako ingerencja zachodnich sojuszników. Nikt nie mógł tego chcieć!

„Więc moi dziadkowie mimo wszystko mieli rację!

Spojrzałem na sztywne twarze, które nie chciały zrozumieć moich argumentów. A co z niemieckimi hasłami „Nigdy więcej!” ? Jak Niemcy mogli spać w nocy i żyć z poczuciem, że nie pomagają, gdy mordowano naród europejski? Obawy przed wojną nuklearną były postrzegane jako przesadzone, a nawet jako wymówka. Wiceminister spraw zagranicznych Polski powiedział mi w wywiadzie, że Władimir Putin po prostu blefował swoimi nuklearnymi groźbami i był wręcz rozbawiony niezdecydowaniem, z jakim Zachód zareagował na jego agresję. Silną, ostrą reakcję Rosjanie przyjęliby tylko jako znak, że wojna naprawdę musi się teraz skończyć.

Podczas moich podróży po Polsce czułem, że atmosfera sąsiedniego kraju jest inna niż w Niemczech. „Geopolitykę można poczuć” – powiedział w wywiadzie ekspert od geopolityki w Polsce. W Polsce napięcie jest większe, bo ludzie czują się naprawdę zagrożeni wojną. Czują to, czują i mają zbiorową świadomość niebezpieczeństwa. Masz przeczucie. Ludzie podejrzewają, że mogą być następni. I że teraz spełniło się ostrzeżenie pokolenia dziadków, które mówiło: „Nie ufaj Rosjaninowi ani Niemcowi”, choć jeszcze kilka miesięcy temu takie hasła – zwłaszcza przez dobrze wykształconych młodych liberalnych lewicowców – zostały odrzucone jak stały się hasła propagandowe polskich prawicowych nacjonalistów. Dziś świat jest inny. Młodsze pokolenie spogląda na Moskwę i Berlin i mówi, że jest rozczarowane: „Więc moi dziadkowie mieli jednak rację!

„Jesteśmy sami”

Piszę to, bo chcę, żeby Niemcy w Berlinie i gdzie indziej zrozumieli, co się teraz dzieje w Polsce. Moje wrażenie polskiego strachu wzmocniło spotkanie z młodymi polskimi dziennikarzami, na które pozwolono mi uczestniczyć w poniedziałek w barze w Berlinie. Rozmawiałem z 15 młodymi dziennikarzami w wieku od 20 do 25 lat i rozmawiałem o wojnie. Siedziałem naprzeciw młodego mężczyzny, dwudziestokilkuletniego intelektualisty, który kłócił się o wstąpienie do armii, gdyby wybuchła wojna. „Kocham mój kraj”, powiedział mi. – Ale nie wiem, czy oddałbym za to życie.

Zastanawiałem się. – Naprawdę myślisz o wojnie? Zapytałam. Młodzi Polacy przy stole z przekonaniem kiwali głowami. – Tak – powiedziała młoda kobieta siedząca obok mnie. „Wszystkie nasze kursy zawsze mówią o tym samym. Co się stanie, jeśli Rosjanie zdecydują się zaatakować Polskę? W szczególności mężczyźni debatują, co by zrobili. Próbowałem odrzucić te myśli jako absurdalne i uspokoić ich, że rosyjski atak na Polskę był całkowicie nierealny. Ale młodzi ludzie przy stole nadal byli przerażeni. Powtarzali pytanie, na które musiałem odpowiadać w ciągu ostatnich kilku tygodni: „Dlaczego Niemcy nie pomagają Ukraińcom? Jak można spać w nocy?

Znowu się wytłumaczyłem, znów spojrzałem na przerażone twarze, potem usłyszałem zdanie od młodej Polki, które powinno trwać długo. „Niemcy straciły wiele szacunku w Polsce. Nikt już nie ufa NATO. Jeśli Rosjanie nas zaatakują, to wiemy, że jesteśmy sami”.

Czy masz jakieś uwagi na temat tego tekstu? Napisz do nas! briefe@berliner-zeitung.de

Howell Nelson

„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *