Każdy, kto po środę prowadził rozprawę w kontrolowanym politycznie polskim Trybunale Konstytucyjnym w sprawie tego, czy Polska powinna ugiąć się przed orzeczeniem europejskiego sądu najwyższego, wiedział, że tego dnia nic dobrego się nie wydarzy – ani dla Polski, ani dla UE. Główny negocjator Stanisław Piotrowicz jest jednym z najbardziej bezwstydnych i konsekwentnych aktorów demontażu rządów prawa w Polsce.
W PRL Piotrowicz był zaangażowany jako prokurator w prześladowania dysydentów. W służbie czołowego polskiego populisty Jarosława Kaczyńskiego, Piotrowicz po 2015 roku przewodniczył Sejmowej Komisji Sądownictwa i był współtwórcą wielu niekonstytucyjnych ustaw i inicjatyw. Kiedy na przykład Polska wystąpiła latem 2017 r. z dwoma ustawami, które zniosły niezawisłość Krajowej Rady Sądownictwa w zakresie wyboru wszystkich sędziów i dały rządowi kontrolę nad sądami w ogóle, Piotrowicz bez ironii skomentował, że te prawa „przywracamy ludową sprawiedliwość w imieniu ludu”. W nagrodę za swoją pracę Piotrowicz został sędzią konstytucyjnym 5 grudnia 2019 r. – i teraz rozpoczął kolejny etap niszczenia praworządności i ewentualnego wyjścia Polski z UE.
W środę Piotrowicz, na czele kolegium pięciu sędziów, przewodniczył rozprawie w kontrolowanym politycznie od końca 2016 roku Trybunale Konstytucyjnym, podczas której dyskutowano, czy orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ( ETS) muszą być przestrzegane, czy nie. Piotrowicz postąpił tak, jak to robił od lat w parlamencie: wykluczył spikerów – w tym przypadku przedstawiciela Rzecznika Praw Obywatelskich, innego organu konstytucyjnego – bo chcieli przedstawić argumenty, które mu nie odpowiadały. wyrok był już gotowy. I tak Piotrowicz ogłosił w środę wczesnym wieczorem, że te części traktatu UE, które zobowiązują Polskę do przestrzegania prawa unijnego i nakazów ETS, są sprzeczne z polską konstytucją. Kolejny taki werdykt ma nastąpić w czwartek.
Środowy werdykt już praktycznie unieważnia polskie tak dla członkostwa w UE; jest to sprzeczne z wcześniejszymi orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, który był wówczas co prawda niezależny; jest to również sprzeczne z artykułami polskiej konstytucji, które stanowią o prymacie traktatów międzynarodowych – a jednym z nich jest traktat akcesyjny UE – nad prawem polskim. Środowym werdyktem Polska zaostrza poważną konfrontację, która spowoduje bezprecedensowy chaos prawny w Polsce i Europie oraz dramatyczne zaostrzenie kryzysu UE. Należy mieć nadzieję, że Komisja Europejska oraz rządy w Berlinie i Paryżu w końcu zrezygnują z dawno nieudanego kursu uspokojenia narodowo-populistycznego rządu Polski. Ale kto o nich? Przemówienie Ursuli von der Leyen 7 lipca, podczas którego przewodniczącemu Komisji Europejskiej udało się niemal całkowicie zignorować niszczenie praworządności w Polsce, pomimo kwestii praworządności, nie ma powodów do optymizmu.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.