Po polsku Mówi się, że naziści zakopali w Minkowskim tony złota. Gdyby ratunek się powiódł, byłaby to sensacja.
1 września spełniło się marzenie życia Romana Furmaniaka i jego kolegów z Fundacji Schlesische Brücke. Polscy poszukiwacze skarbów z pewnością znają przynajmniej jedną kryjówkę z nazistowskim złotem. Archeolodzy-amatorzy odkryli niedawno trzy metry pod ziemią zamku Minkowskich na Dolnym Śląsku metalowy pojemnik z „wrocławskim złotem” – dziesięć ton szlachetnych metali i biżuterii, które naziści ukradli swoim ofiarom i których miejsce pobytu wciąż nie jest znane. Teraz polskie władze wyraziły zgodę na wykopaliska.
„Nasza fundacja w końcu otrzymała pozwolenie na prowadzenie prac archeologicznych na stanowisku, teraz możemy sprawdzić, czy te relikty nadal tam są” – powiedział Daily Mail Roman Furmaniak. „Nasz cel: potwierdzić historie gazet, które badamy od tylu lat”. Dziennik podobno to zapiski wysokiego rangą oficera SS, którego zadaniem w 1945 roku było ukrywanie nazistowskich skarbów skradzionych z nacierającej Armii Czerwonej.
Nazistowskie złoto: gazeta powinna wymienić inne kryjówki
W rzekomych aktach mówi się o łącznie jedenastu kryjówkach i 260 ciężarówkach, jak donosi t-online w marcu 2019 r. W jednej z kryjówek znajduje się podobno 47 skradzionych dzieł sztuki o znaczeniu międzynarodowym. , w tym prace Botticellego, Cézanne’a, Dürera, Moneta, Raphaela i Rembrandta. Ponadto dziennik rzekomo zawiera odniesienia do kolejnych 28 ton nazistowskiego złota w pobliżu innego zamku w okolicy. Do tej pory nie odnaleziono żadnej z kryjówek – to byłaby sensacja.
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.