Minął rok od czasu, gdy polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że kobiety mogą przerwać ciążę tylko w przypadku kazirodztwa i gwałtu. Zabronione są aborcje w przypadku wad rozwojowych płodu, które w Polsce były najczęstsze.
Właśnie z tym orzeczeniem Sądu wiąże się śmierć 30-letniej kobiety w miejscowości Pszczyna na południu Polski. Ciężarna kobieta zmarła we wrześniu, ale katastrofa została zgłoszona dopiero teraz.
Prawnicy reprezentujący krewnych zmarłego stwierdzili, że decyzja o niepodejmowaniu aborcji, która mogłaby uratować życie matki, została podjęta, aby nie naruszać przepisów, które weszły w życie w zeszłym roku.
Takie wieści pojawiają się w bardzo delikatnym politycznie czasie. Grupa konserwatywnych obywateli opowiadających się za długimi karami pozbawienia wolności za aborcję przedstawiła niedawno Sejmowi formalną propozycję skazania ich na karę od 5 do 25 lat więzienia.
Przewodnicząca Sejmu Elżbieta Witek zapowiedziała, że propozycja zostanie rozpatrzona, chociaż realizacja pomysłu nie spowoduje wyjątków dla aborcji, nawet w przypadku gwałtu i kazirodztwa.
Zamieszanie prawne i medyczne
Jolanta Budzowska, prawniczka reprezentująca rodzinę zmarłej kobiety, ujawniła, że nieznany z nazwiska Polak trafił do szpitala w 22. tygodniu ciąży po stwierdzeniu przedwczesnego wycieku płynu owodniowego.
Lekarze potwierdzili już w szpitalu wady rozwojowe płodu, a życie zarodka szybko wymarło. Kobieta doznała wstrząsu septycznego – zmarła niecałe 24 godziny później.
Według J. Budzowskiej, ciężarna sama wysłała wiadomości do krewnych i przyjaciół, w których powiedziała, że lekarze postanowili poczekać na śmierć zarodka, zanim zaczną się komplikacje, a dopiero potem odpompować zawartość macicy. Dopiero wtedy procedura była zgodna z nowymi przepisami.
Członkowie rodziny zmarłego zwrócili się już do prawników, a szpital, do którego zabrano kobietę, powiedział, że „jedynym czynnikiem” przy podejmowaniu decyzji było bezpieczeństwo pacjenta i płodu.
Szpital podał też, że decyzja o przerwaniu ciąży to „inna sprawa” – „ważne jest, aby wszystkie decyzje medyczne były podejmowane zgodnie z obowiązującym w Polsce ustawodawstwem”.
Pani Budzowska: Trudno jest dokładnie określić, kiedy zagrożenie jest już na tyle duże, że uzasadnia przerwanie ciąży.
Pani Budzowska szybko zwróciła uwagę, że już można było zadać pytanie, czy można pominąć „kontekst legislacyjny”, w którym trzeba było pominąć ubiegłoroczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
„Chociaż prawo zezwala na aborcje, gdy zdrowie matki jest zagrożone, sam fakt noszenia wadliwego płodu można uznać za niebezpieczny. Od zeszłego roku kobiety muszą dłużej przynosić owoce, co zwiększa ryzyko.
Trudno jest dokładnie określić, kiedy zagrożenie jest już wystarczająco wysokie, aby uzasadnić aborcję. W tej sytuacji jest duża niepewność medyczna i prawna” – powiedział adwokat.
Lekarze boją się więzienia?
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wywołał w ubiegłym roku wielkie protesty, które w Polsce trwały tygodniami. Krytycy zakazu aborcji ponownie podnoszą głowy – twierdząc, że kobieta zmarła, ponieważ lekarze już boją się aborcji i postawienia zarzutów.
„Lekarze czekali, aż embrion umrze. Czekali, aż serce płodu przestanie bić. Ale kobieta miała też serce, które wciąż biło!” – mówi organizacja Aborcyjny DreamTeam, która pomaga Polakom chcącym dokonać aborcji.
Inne organizacje organizują tzw. ciche protesty i kampanie w mediach społecznościowych.
Aborcja DreamTeam: Lekarze czekali na śmierć embrionu. Czekali, aż serce płodu przestanie bić. Ale ta kobieta miała też serce, które wciąż biło!
Działaczka Irene Donadio, która pracuje w europejskim oddziale Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa, porównuje sprawę w Polsce z historią Savitosa Halappanavara.
Kobieta zmarła w Irlandii w 2012 roku po tym, jak nie była w stanie dokonać aborcji i poroniła. Przepisy dotyczące aborcji w Irlandii zostały szybko zmienione.
„Jak długo musi umrzeć kobieta, aby lekarz mógł interweniować bez obawy przed prześladowaniami? Los pacjenta nigdy nie powinien leżeć w rękach lekarza, który boi się więzienia – podkreślił Donadio.
Opozycja atakuje władze
Politycy opozycji również szybko krytykowali rząd. Od lat mówią, że rządzący kontrolują Trybunał Konstytucyjny w sensie politycznym i dlatego są odpowiedzialni za jego decyzję w sprawie aborcji w zeszłym roku.
Rzeczniczka Zielonych Parlamentu Europejskiego Sylwia Spurek Politico powiedziała, że śmierć matki pokazała, że lekarze w Polsce są bardzo przestraszeni.
„Ponadto ta sprawa pokazuje aktualne zagrożenie dla kobiet w Polsce” – powiedział Spurek. „Istnieją systematyczne instytucjonalne prześladowania kobiet”.
Ze swojej strony Barbara Nowacka, posłanka reprezentująca opozycyjną „Koalicję Obywatelską”, powiedziała, że „desperacka i okrutna” ustawa aborcyjna miała „mrożące skutki”.
„Według tego prawa życie płodu, który nie może już przetrwać, jest więcej warte niż życie kobiety, która ma plany, marzenia, rodzinę” – powiedziała Nowacka.
Tymczasem politycy rządzącego Prawa i Sprawiedliwości (PiS) zwracają uwagę, że przyczyną śmierci kobiety był błąd medyczny. Zapewniają również, że aborcje są zawsze legalne w przypadkach, gdy życie ciężarnej kobiety jest zagrożone.
– To, że ludzie umierają, jest biologiczne – powiedział poseł PiS Marek Suski. – Są oczywiście błędy medyczne, ale są też po prostu chorzy. Niestety, czasami kobiety nadal umierają przy porodzie. »
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.