Ukochany wróg – opinia – SZ.de

Premier Polski Mateusz Morawiecki przyjął kanclerza Olafa Scholza z informacją, że otwiera się nowy rozdział w stosunkach polsko-niemieckich. Ma właściwie rację tylko o tyle, o ile ludzie w Warszawie, jak wszędzie w Europie, przyzwyczaili się do chadecji Angeli Merkel. Inauguracyjna wizyta socjaldemokraty Scholza pokazała, że ​​w porównaniu z Polską zmieniają się co najwyżej niuanse. W przypadku kilku krajów zakres jest tak samo ograniczony, jak w przypadku Polski. Może ewoluować jedynie w wąskim korytarzu między odpowiedzialnością historyczną, europejskimi ograniczeniami politycznymi i poszanowaniem zasad praworządności.

W umowie koalicyjnej sygnalizacji świetlnej korytarz ten jest naznaczony stwierdzeniem, że Niemcy i Polskę łączy głęboka przyjaźń oraz zapewnienie, że UE chce UE, która zdecydowanie wspiera rządy prawa. Olaf Scholz nie jest winien tego, że podczas swojej pierwszej wizyty nieco większy nacisk położył na przyjaźń niż na rządy prawa, ale to nie zmienia zasadniczego konfliktu.

Dążenie do dobrych stosunków z największym i najważniejszym wschodnim sąsiadem UE, który straszliwie ucierpiał w hitlerowskim terrorze, jest częścią racji stanu Niemiec. Równie ważna jest ochrona Unii przed zniszczeniem przez autokratycznego wirusa. Nacjonalistyczne kierownictwo w Warszawie od lat systematycznie podważa rządy prawa i podburza atmosferę kampaniami przeciwko Berlinowi i Brukseli. Dopóki tak jest, każdy rząd federalny musi zabiegać o dobre stosunki z Polską, ale tak naprawdę żaden nie może ich znaleźć.

We wszystkich towarzyskich spotkaniach ścierają się dwa światy polityczne

Co więcej, dla polskiego rządu w obecnym kształcie jest dokładnie odwrotnie. Nie musiałaby daleko szukać sposobów na dobry związek, ale z pewnością nie chce ich znaleźć. Przynajmniej nie przed publicznością. Obecny przywódca Jarosław Kaczyński i jego zwolennicy przeceniają Niemcy jako obraz wroga. Widać to na plakatach oczerniających niemieckich polityków i niemieckiego ambasadora. Słychać, jak Kaczyński szkaluje wizję europejskiego państwa federalnego określaną w umowie koalicyjnej sygnalizacji świetlnej jako „Czwarta Rzesza”, a premier Morawiecki przestrzega przed „Gleichschalt”. Niemiecki panikarstwo i demontaż demokracji i rządów prawa szły w Polsce od lat w parze.

Widziane w ten sposób, podczas inauguracyjnej wizyty kanclerza w przyjaznej atmosferze ścierały się ze sobą dwa światy polityczne. Tam, gdzie Scholz starał się przewietrzyć różne konflikty, Morawiecki skwapliwie pompował. Jednak w tej interakcji Scholz posunął się za daleko, odrzucając roszczenia Polski o odszkodowanie za zniszczenia w czasie II wojny światowej, odwołując się do świadczeń w postaci płatności niemieckich z UE. Dla wielu Polaków brzmi to jak rodzaj germańskiej arogancji, która gra Kaczyńskiego.

Kanclerz Scholz oczekuje też zbyt dużego „pragmatycznego” rozwiązania między Komisją Europejską a polskim rządem sporu o praworządność i blokadę pomocy rozwojowej. Kaczyński może być gotowy na taktyczne kompromisy, ale na pewno nie na prawdziwą zmianę kursu. Nowy rozdział stosunków będzie musiał też poczekać na nowy rząd w Warszawie.

Howell Nelson

„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *