Wagnerowscy najemnicy jako wzór dla rosyjskich kompanii wojskowych

Daria Boll-Palievskaya

Stan na 25 lipca 2023 r. 13:00

W Rosji są firmy, w których mężczyźni mogą zarobić więcej niż przeciętnie. Firmy te noszą nazwy takie jak „Redut”, „Tsarenwolves”, „Patriot” czy „Wagner” i od lat są zdelegalizowane: tzw. prywatne firmy ochroniarskie i wojskowe, czyli najemne oddziały. Są one rozmieszczone za granicą lub stanowią uzupełnienie rosyjskich sił zbrojnych. Odgrywają jednak również rolę w walkach o władzę w samej Rosji.

Podczas walk na Ukrainie rosyjscy najemnicy z oddziału Wagnera słyną z brutalności. Oskarża się ich nie tylko o najpoważniejsze naruszenia praw człowieka i zbrodnie wojenne w tym konflikcie. Na stronie internetowej innej prywatnej firmy najemniczej o nazwie Jastreb (po niemiecku sokół) działalność wydaje się stosunkowo nieszkodliwa: „Prowadzimy negocjacje na wszystkich szczeblach, towarzyszymy i chronimy cenne ładunki oraz lobbujemy na szczeblu państwowym”. Niezależnie od tego, czym dokładnie zajmują się pracownicy na swoich misjach, zgodnie z konstytucją w Rosji nie powinno być prywatnych firm wojskowych.

Biznes w Afryce stał się ważniejszy dla rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft, zwłaszcza od początku wojny na Ukrainie.
Źródło obrazu: IMAGO / ITAR-TASS

„Oznacza to, że nie istnieją legalnie. Ale państwo nie tylko na to pozwala, ale wręcz zachęca” — mówi o tym paradoksie rosyjski historyk Jurij Piwowarow. Już w 2012 roku sam obecny prezydent Rosji Władimir Putin w przemówieniu przed Dumą sformułował funkcję oddziałów najemników: „realizują one interesy narodowe za granicą bez bezpośredniego udziału państwa”. Ponadto odpowiadali za ochronę obiektów rosyjskich firm, takich jak Rosnieft’, Rosatom czy Gazprom, m.in. w Afryce. Trudno dokładnie określić, kiedy powstały pierwsze grupy paramilitarne oparte na tym modelu.

Prekursorzy Wagnera w wojnie syryjskiej

Prywatne firmy wojskowe zostały po raz pierwszy zauważone przez opinię publiczną, gdy w 2013 r. powstał tzw. Slavyansky Corps. „Kilkaset osób pojechało do Syrii, by walczyć u boku reżimu” – powiedział Rusłan Lewiew, analityk wojskowy i założyciel Conflict Intelligence Team (CIT), grupy rosyjskich blogerów śledczych. „Kiedy wrócili do Rosji, FSB aresztowała przywódców bezpośrednio na lotnisku za działalność najemniczą, a sama prywatna firma wojskowa została rozwiązana”. Niektórzy eksperci postrzegają to jako konkurencję między rosyjskim wywiadem krajowym FSB a wywiadem wojskowym GRU, który podobno ma bliskie powiązania z firmami najemniczymi. Ostatni dowódca grupy Wagnera, podpułkownik Dmitrij Utkin, pochodził z Korpusu Słowiańskiego, wspomina Lewiew. Jego pseudonimem był „Wagner”.

Największą i najpotężniejszą korporacją wojskową jest dziś Grupa Wagnera, ale nie jest jasne, ilu obecnie ma bojowników. Grupa najemników powstała w maju 2014 roku. Według Lewiewa było to dosłownie kilkadziesiąt osób, które za zgodą rosyjskiego kierownictwa „zdecydowały się wziąć udział w walkach w Donbasie”, czyli na terenie sąsiedniej Ukrainy.

Jednak dzisiejsza Grupa Wagnera to coś więcej niż prywatne przedsiębiorstwo wojskowe, mówi Lewiew z Conflict Intelligence Team. „Prywatne firmy ochroniarskie i wojskowe to uzbrojone jednostki, które chronią np. ambasady czy konwoje w strefach walk. Ich uzbrojenie może obejmować broń palną i pojazdy opancerzone. Z kolei Wagner miał czołgi, artylerię, a nawet własne lotnictwo. To prawdziwa prywatna armia”. Po powstaniu Grupy Wagnera pod koniec czerwca Putin publicznie oświadczył, że armia Wagnera została niedawno w całości sfinansowana z budżetu państwa.

W konkurencji z grupą Wagnera: firma wojskowa Redut

Być może najbardziej znana grupa najemników po Wagnerze nazywa się Redut. Od 2006 roku przegrupowało się tam kilka grup weteranów spadochronowych i wywiadu zagranicznego, sił powietrznych i jednostek MON, którzy wnieśli doświadczenie bojowe w działaniach wojennych. Redut ma siedzibę w Kubince pod Moskwą, niedaleko 45. Brygady Wojsk Powietrznodesantowych, co sugeruje, że kompania wojskowa wydaje się podlegać Ministerstwu Obrony. Radio Liberty podaje, że bojownicy Reduta szkolą się na terenie brygady GRU. Nie ma na to oficjalnego potwierdzenia.

Oligarcha Giennadij Timczenko znajduje się na amerykańskiej liście sankcyjnej od czasu uznania przez Rosję tzw. „Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej” w 2014 roku.
Prawa autorskie do zdjęć: IMAGO / SNA

Według byłego „ministra obrony” tzw. „Donieckiej Republiki Ludowej” Igora Girkina, znanego jako „Striełkow”, Redut jest własnością biznesmena i bliskiego przyjaciela Putina Giennadija Timczenki. Redut odpowiadał za ochronę obiektów firmy budowlanej oligarchy w Syrii. Ponadto istnieją dowody na to, że Redutowie działali jako doradcy wojskowi i szkoleniowcy podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku. Dotyczy to zwłaszcza jednostek z separatystycznego regionu Abchazji w Gruzji.

Według badań rosyjskich mediów emigracyjnych Meduza, Redut jako jedna z pierwszych jednostek dokonała inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Według różnych szacunków siły najemników liczą około 7 tys. bojowników. Organizacja praw człowieka Gulagu.net opublikowała dane, według których najemnicy Redut byli na żołdzie Ministerstwa Obrony, a oligarcha Oleg Deripaska finansował ich sprzętem. Zostało to zgłoszone przez weterana Wagnera.

Boom w prywatnych firmach wojskowych od czasu inwazji na Ukrainę

Prawdziwy rozkwit wojsk najemnych rozpoczął się wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie. Zespół Wywiadu Konfliktowego ujawnił, że wiele z nich to brygady rozpoznawcze, które są strukturami Ministerstwa Obrony. Kiedy jednak krewni najemników odwiedzają biura werbunkowe, dowiadują się, że takie jednostki wojskowe nie istnieją. Czasami sami walczący nie powinni dokładnie wiedzieć, czy są najemnikami, czy zwykłymi żołnierzami.

W sumie liczbę prywatnych rosyjskich firm wojskowych szacuje się na około 30. Nie można tego stwierdzić z całą pewnością, ponieważ bojownicy często podpisują umowy z tak zwanymi „nieistniejącymi podmiotami prawnymi” w Rosji. To znaczy z firmami, które w ogóle nie powinny istnieć iw których wynagrodzenia są często wypłacane nielegalnie. Co więcej, coraz bardziej zaciera się granica między prywatnymi oddziałami najemnymi, regularną armią a trzecią kategorią, tzw. „stowarzyszeniami ochotniczymi”. Rosyjska gazeta na uchodźstwie „Nowaja Gazieta Europa” odnotowała ostatnio 52 bataliony ochotnicze utworzone w regionach Federacji Rosyjskiej.

Firmy stworzyły również firmy najemników

Według doniesień najemnicy z rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom starli się z bojownikami wagnerowskimi na froncie ukraińskim pod Bachmutem.
Prawa do wizerunku: dpa

Od pewnego czasu własne jednostki wojskowe mają także duże rosyjskie firmy. Na przykład Grupa Potok (niem. Strom) została założona przez spółki zależne Grupy Gazprom. Prywatna firma wojskowa Bokariew została powiązana z prezesem kilku firm, Andriejem Bokariewem. Lewiew wyjaśnia cel: Aby uniknąć powszechnej mobilizacji, państwo stara się werbować ochotników. Jednak pomimo zakrojonej na szeroką skalę kampanii reklamowej, nie odniosła sukcesu. Zespół ds. Wywiadu Konfliktowego ma tylko około 13 000 ochotników, którzy odpowiedzieli na wezwania.

Dlatego duże firmy były wtedy zmuszane do dostarczania określonej liczby pracowników, którzy za pieniądze szli na wojnę na Ukrainie. Na przykład spółka Russian Railways AG wyszukuje „strażników” w ogłoszeniach o pracę w Internecie. W opisie stanowiska jest napisane, że jako pracownik po podpisaniu kontraktu zostaniesz wysłany do strefy walki.

Własne oddziały bojowe w rosyjskich władzach i miastach

W międzyczasie nawet urzędnicy budują własne oddziały bojowe. Na przykład były szef agencji kosmicznej Roscosmos Dmitrij Rogozin kieruje jednostką „Carskie Wilki”, którą sam określa jako „wojskowy zespół doradczy”. Media internetowe Meduza dowiedziały się, że będzie batalion z Moskwy, finansowany z budżetu miasta.

Dmitrij Rogozin uważany jest za powiernika Putina i wzywa wiosną do nowej fali mobilizacji w Rosji na front na Ukrainie.
Źródło obrazu: IMAGO / ITAR-TASS

Lewiew uważa, że ​​Kreml dał carte blanche każdemu, kto jest w stanie werbować najemników na wojnę na Ukrainie. I tak prywatne oddziały najemników wyrastają jak grzyby po deszczu, choć Putin powiedział po powstaniu Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, że ​​Duma Państwowa i rząd powinny przedyskutować legalizację prywatnych firm wojskowych.

Utrzymuj oddziały najemników w szarej strefie

Od 2012 roku w Dumie podejmowano różne próby nadania ram prawnych prywatnym firmom wojskowym, ale nigdy nie uchwalono żadnej ustawy. Do tej pory Ministerstwo Obrony odmawia udzielenia podstaw prawnych prywatnym jednostkom wojskowym. Powód: państwo musi zachować monopol na użycie siły. Wydaje się też, że rząd nie spieszy się z wprowadzeniem ustawy o prywatnych firmach ochroniarskich i wojskowych, tak jak ty Armie cienia jak Wagner na misjach za granicą używać. Po powstaniu Wagnera, zdaniem Lewiewa z Zespołu Wywiadu Konfliktowego, Kreml doszedł do wniosku, że oddziałami najemników powinno zajmować się MON lub FSB, a nie „osoby prywatne”. Lewiew jest jednak pewien, że nie oznacza to legalizacji, więc prywatne firmy wojskowe nadal będą działać w szarej strefie.

Oferta z

Ten temat w porządku obrad:AKTUALNOŚCI MDR | 15 lipca 2023 | 21:35

Pierce Caldwell

„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *