Polska: skandal z podsłuchami telefonicznymi stawia PiS w trudnej sytuacji – polityka

Lista przechwyconych osób była „bardzo, bardzo długa” – powiedział tydzień temu premier Donald Tusk prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Minister Sprawiedliwości przedstawi szereg dokumentów, które nie tylko potwierdzą zakup oprogramowania szpiegującego Pegasus, ale także pozwolą na 100% identyfikowalność jego legalnego i nielegalnego wykorzystania. Sprawa Pegaza może okazać się decydująca w walce nowego rządu o zaakceptowanie i uwolnienie się od dziedzictwa starego. To mogłoby nawet poważnie wstrząsnąć partią PiS.

W poniedziałek na swoim pierwszym merytorycznym posiedzeniu zebrała się Komisja Śledcza Sejmu Polskiej Izby Reprezentantów Pegasus. Przed wyborami nowe partie rządzące zobowiązały się do zbadania wszystkich naruszeń przepisów i prawa popełnionych w ciągu ośmiu lat rządów PiS oraz pociągnięcia winnych do odpowiedzialności. Sprawa wizowa jest na przykład przedmiotem śledztwa, w ramach którego rzekomo wydano tysiące wiz pracowniczych bez większej kontroli – z których część została wykorzystana przez imigrantów w celu kontynuowania podróży po Europie, ale także w Stanach Zjednoczonych – Stanach Zjednoczonych.

Istnieje wiele zarzutów dotyczących marnowania zasobów rządowych

Dochodzenie prowadzi również w sprawie głosowania korespondencyjnego w roku wyborów prezydenckich 2020, która wiąże się z naruszeniami prawa wyborczego i ochrony danych. Ale przede wszystkim duża część pieniędzy podatników została zmarnowana na przygotowania do głosowania korespondencyjnego, które się nie odbyło. Ale afera Pegaza może być najbardziej wybuchowa: może rozerwać samą partię PiS. Bo wygląda na to, że partia, podobnie jak dyktatorzy, podsłuchiwała nie tylko przeciwnika, ale także swój własny naród. Mówi się, że na liście znalazł się nawet były premier Mateusz Morawiecki. Powinien być także jednym ze świadków wezwanych przez komisję śledczą. Podobnie jak jego poprzednik, była premier Beata Szydło, a być może także lider partii Jarosław Kaczyński.

O tym, że przeciwnicy byli szpiegowani, wiadomo było od dawna. Dwa lata temu, gdy PiS był jeszcze u władzy, Donald Tusk postulował utworzenie komisji śledczej. Najwyższa Izba Kontroli podała wówczas do wiadomości publicznej informację, że program został zakupiony we wrześniu 2017 r. Rząd najwyraźniej ukrywał ten zakup przed własnymi władzami. Operacją podsłuchów PiS najwyraźniej próbował zyskać przewagę podczas kampanii wyborczej 2019. Podsłuchowi podsłuchiwano m.in. Krzysztofa Brejzę, kierownika kampanii Platformy Obywatelskiej kierowanej przez Donalda Tuska. Był też prokurator, który wielokrotnie krytykował restrukturyzację sądownictwa i aktywnie się jej sprzeciwiał. Rzekomo szpiegowano także dziennikarzy.

Zanim jednak zarzuty te mogły zostać wyjaśnione, konieczna była zmiana władzy. W jedenastoosobowej komisji zasiada także czterech członków partii PiS. To najważniejsza frakcja w Sejmie. Sprawą zajmuje się także prokuratura. Premier Donald Tusk podczas poniedziałkowej konferencji prasowej podkreślił niezależność śledczych i komisji śledczej. Nie będzie miał żadnych oczekiwań co do wyniku i nie będzie wykorzystywał sprawy do walki politycznej. „Wszystko, co można ujawnić, zostanie ujawnione” – powiedział Tusk. Chętnie przekaże Prezydentowi wszelkie informacje i dokumenty. Duda nie skomentował jeszcze Pegaza.

„Próbowali zniszczyć życie ludzi”.

Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej Magdalena Sroka należy do jednej z partii nowego rządu. Powiedziała polskim mediom, że nie ma zamiaru oszczędzać partii PiS. Sam Sroka współpracował już z PiS. Należała do małej partii, która w 2021 roku opuściła koalicję rządową z PiS. Poprzedziło to m.in. spór o przebieg wyborów prezydenckich. Dla Sroki logiczne jest, że PiS w celu utrzymania kontroli podsłuchiwał także swoich własnych ludzi lub sojuszników. To właśnie powiedziała w wywiadzie Gazety Wyborczej.

Poniedziałkowe posiedzenie komisji śledczej można było śledzić na żywo w Internecie. – stwierdził Sroka Gazety Wyborczej, chce pracować jak najbardziej przejrzyście i udostępniać wiele informacji. Leży to w interesie publicznym. „Próbowali zniszczyć życie ludzi”. Dobitnie pokazuje to przypadek Krzysztofa Brejzy, dyrektora kampanii Platformy Obywatelskiej w 2019 roku.

PiS mówi teraz o niezdarnych próbach zniszczenia partii przez rząd. Ludzie PiS nie zaprzeczają, że wykorzystano oprogramowanie szpiegowskie. Jak pokazuje Najwyższa Izba Kontroli, rząd wydał na ten program 25 milionów złotych, czyli równowartość prawie sześciu milionów euro. Dziennik twierdzi, że do skandalu może dojść Rzeczpospolitaktóre „dzielą osłabiony PiS” tak ostro, że nawet Kaczyński nie jest w stanie ich już utrzymać w całości.

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *