K.Buchowski jest lekarzem historii Polski, bada stosunki między narodami polskim i litewskim.
Podczas wizyty w Wilnie, gdzie brał udział w zorganizowanym przez Litewski Instytut Historyczny forum intelektualistów „W poszukiwaniu dialogu litewsko-polskiego: wyciągnięte wnioski”, zapewnił, że wiele stereotypów można usłyszeć do dziś, na podstawie m.in. które narody obu krajów formułują o sobie opinię.
Według historyka, mity o innym narodzie bywają wykorzystywane przez polityków do mobilizowania wyborców. Dzieje się tak nie tylko na Litwie czy w Polsce, ale prawie w każdym kraju na świecie.
Mówiąc o powiedzeniu „Wilno nasze”, w rozmowie z K. Buchowskim 15 minut powiedział, że to mit, który istniał na Wileńszczyźnie, ale nie w Polsce.
– Podczas wizyty w Wilnie powiedziałeś, że stosunki polsko-litewskie naznaczone są różnymi stereotypami i legendami. Skąd oni pochodzą?
– Większość mitów wciąż żywych w stosunkach polsko-litewskich jest stosunkowo mniej stara. Mają około 100, może 150 lat. Oczywiście istnieją starsze stereotypy. Pojawili się w średniowieczu, pod rządami Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Stworzyli je wszyscy, którzy opisywali dzieje naszych narodów, w tym historyk Jan Długosz. Stworzył mit, że Litwini chodzą w skórze i walczą maczetami.
Stworzony przez niego wizerunek Litwinów istnieje od ponad wieku. W XIX wieku pisarz Henrykas Sienkiewicz ożywił w swoich utworach ten wizerunek Litwinów. W jego pracach jest wiele stereotypowych opisów Litwinów.
Muszę przyznać, że niektórzy Polacy wciąż rozumieją Litwinów przez pryzmat Sienkiewicza. Oczywiście w historii były inne przedstawienia Litwy, jak choćby Adam Mickiewicz (red.).
Zapewne wiedział więcej o Litwie, co znalazło przede wszystkim odzwierciedlenie w jego pracy, panie Tadas, która przedstawia wasz kraj jako państwo-rezydencję.
To są prawdopodobnie główni autorzy, którzy cytują obraz Litwy w Polsce. Oczywiście byli ich zwolennicy.
Jeśli mówimy o tym, jak Litwini postrzegają Polaków, najstarsze wspomnienia są badane bardzo mało.
Obecne mity narodziły się pod koniec XIX wieku, podczas litewskiego odrodzenia narodowego. W tym czasie Litwini zaczęli postrzegać Polaków jako tych, którzy chcieli uczynić swoje terytorium polskim.
Polak przestał być bratem czy rodakiem w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polacy na Litwie zaczęli być postrzegani jako obcy, zwłaszcza ci, którzy mówili po polsku. Wszystko to wywołało kontrowersje, agresję. Od tego czasu Polacy postrzegani są jako wrogowie, których głównym celem jest „pochłonięcie” Litwy.
Buchuchski: Związek Radziecki dopuszczał tylko wiedzę ze źródeł, które były mu przydatne.
Z drugiej strony w XX wieku Polacy nie rozumieli wyrzutów, jakie stawiali im Litwini tak bardzo, że historia powszechna była dobra. Polacy nie rozumieli, że na Litwie wszystko to jest oceniane trochę inaczej. W tym czasie postrzegali Litwinów jako ludzi przeciwko nim.
– Co dziś ożywia niektóre z tych mitów? W końcu chyba nie możemy winić za to pisarzy?
– Po części byli świetnymi twórcami mitów. Sienkiewicz jest jak Maironis w literaturze litewskiej w kulturze polskiej – ich twórczość wciąż wywiera wielki wpływ.
Natomiast, niestety, wiek XX zamroził stosunki polsko-litewskie. Przede wszystkim było to spowodowane konfliktem wokół Wileńszczyzny. Należy pamiętać, że przez dwie dekady nie było stosunków między Litwą a Polską – granice zostały zamknięte. Przyczyniło się to do tego, że wyobrażenie o tym, kim byli Polacy czy Litwini, zaczęło się gotować we własnym soku.
Ludzie nie komunikowali się ze sobą ani na najwyższym, ani na najniższym poziomie. Ludzie po dwudziestce nie znali się zbyt dobrze.
Potem przyszła II wojna światowa, a w końcu komunizm, który choć inaczej dotknął Litwę i Polskę, to w obu przypadkach zniekształcił postrzeganie rzeczywistości. Stworzył „nową rzeczywistość”, która położyła kres tej sytuacji. Jak więc Polacy i Litwini mogli się komunikować i rozumieć? Związek Radziecki dopuszczał tylko wiedzę ze źródeł, które były mu przydatne. Tłumaczono, że Polacy są wrogami Litwinów i tylko Związek Sowiecki przynosi szczęście i pokój.
K.Buchowski: Wielu Polaków wciąż uważa, że wie o Litwie więcej niż w rzeczywistości.
Poznanie prawdziwej prawdy stało się możliwe dopiero po około 1989 roku, kiedy nastąpiły zmiany polityczne. Nie było to jednak łatwe, ponieważ w tym czasie narodziło się nowe pokolenie z wpojonym bagażem wiedzy, który teraz trzeba było przezwyciężyć. To było bardzo trudne.
Pochodzę z Seinów, muszę przyznać, kiedy otworzyły się granice naszych krajów i ludzie z Litwy przyjechali do nas handlować, musieli na nowo nawiązać kontakt z ludźmi. Pamiętam też mój pierwszy wyjazd na Litwę. Kiedy przeszłam przez most na Niemnie, było to dla mnie jak cud. Dużo czytałem o Niemnie, ale zobaczyłem go po raz pierwszy.
– Jaki wpływ na stosunki polsko-litewskie mają dziś starożytne mity i stereotypy?
– Wielu Polaków wciąż uważa, że wie o Litwie więcej niż w rzeczywistości. Tę wiedzę czerpią z książek. Co więcej, niektórzy Polacy uważają, że mniejszości narodowe są ofiarami nadużyć na Litwie. Nie patrzą na rzeczywistą sytuację, słyszą ją i wierzą.
Są też tacy, którzy uważają, że Wileńszczyzna jest polska. Jednak nie chodzi tylko o Litwę, niektórzy mówią też o niektórych terytoriach Białorusi i Ukrainy.
Po stronie litewskiej w latach 90. Litwini byli postrzegani przez Litwinów jako wróg, naród stwarzający zagrożenie.
Jednak w Internecie wciąż krąży wiele mitów, które pogarszają relacje między naszymi społeczeństwami. Zwykle nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i nie mają w sobie żadnego znaczenia, ale trwają. Przypominane są nawet sprawy sprzed 100 lat.
– Mity i stereotypy są prawdopodobnie często wykorzystywane również w celach politycznych? Wyraźnie widać to również na Litwie.
– Nie chodzi tylko o stosunki litewsko-polskie. Mity, stereotypy używane są przez polityków od czasów starożytnych. Emocje, które wywołują, często pozwalają gromadzić kapitał polityczny.
To prawda, że gra w karty litewskie już dawno nie jest w Polsce aktualna. Być może było to ważne w okresie międzywojennym, ale już nie.
Oczywiście były chwile, na przykład w 2010 roku, kiedy stosunki między Litwą a Polską nie układały się najlepiej. Generalnie jednak w Polsce ważniejsze jest dobre porozumienie z Litwą niż wykorzystywanie pewnych stereotypów do celów politycznych.
Gra kartą litewską już dawno nie jest w Polsce aktualna. Być może było to ważne w okresie międzywojennym, ale już nie.
Z litewskiego punktu widzenia sytuacja jest inna. O ile litewska mniejszość narodowa w Polsce jest sprawą drugorzędną, to społeczność polska na Litwie jest zupełnie inna.
Dla polskich partii politycznych na Litwie ważne jest zmobilizowanie swoich wyborców, bo to przynosi bezpośrednie korzyści. Używają haseł do obrony „polskich interesów” dla zysku.
Nie ma znaczenia, co jest prawdą, a co słuszne. Nie jestem kompetentny do podejmowania decyzji, ale mogę mówić tylko o mobilizacji wyborczej, co jest oczywiste.
– Badając mity polskie i litewskie, zapewne natknąłeś się na powiedzenie „Wileński nos”. Kiedy mieszkałem w Poznaniu, zwiedziłem zakątki Polski z dala od Litwy, nikt, kogo spotkałem, nie słyszał o tym powiedzeniu. Czy ktoś w Polsce zna to powiedzenie?
– Mit „Wilno nasze” jest naprawdę lokalny, ważniejszy na Wileńszczyźnie. Są oczywiście w Polsce jednostki, które wciąż zachowują i propagują ten mit.
Jednak mit Wilna był bardziej rozpowszechniony w czasach komunizmu niż dzisiaj. Rozpad Związku Radzieckiego i upadek komunizmu przyniosły zupełnie inny okres i inne aspiracje – chęć wyjazdu na Zachód.
Mit „Wilno nasze” żyje na Litwie i przetrwał, ponieważ zawsze istnieje obawa, że Polska chce coś zabrać. Z historycznego punktu widzenia ten strach jest zrozumiały, ale chcę powiedzieć, że to tylko mit.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.