Scholz jedzie do Warszawy
Wizyta inauguracyjna w „Czwartej Rzeszy”
Tomasz Dudek
11 grudnia 2021, 17:35
Po wizycie ministra spraw zagranicznych Baerbocka w Polsce kanclerz Scholz złoży w niedzielę inauguracyjną wizytę w Warszawie. Ale pomimo całej sympatii, kwestie reparacji i Europy prawdopodobnie wywołają napięcie.
O tym, że stosunki niemiecko-polskie mają szczególne znaczenie dla nowego rządu federalnego, świadczy nawet umowa koalicyjna między SPD, Zielonymi i FDP. Ale to nie znaczy, że są szczególnie dobre. Wręcz przeciwnie, teraz jest źle.
Ujawniła to chociażby kampania plakatowa w Warszawie. Motywy przedstawiają byłą kanclerz Angela Merkel, byłą minister spraw zagranicznych Heiko Maas, prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier i ambasador Arndt Freytag von Loringhoven, których akredytację w 2020 r. ze względu na ojca, historycznie błędnie nazywano „adiutantem Hitlera” przez pro- media rządowe w Polsce Polski rząd, z udziałem Hitlera i ministra propagandy nazistowskiej Josepha Goebbelsa. Kiedy w niedzielę po ministrze spraw zagranicznych Annalenie Baerbock, do stolicy Polski przyjedzie kanclerz Olaf Scholz, będzie wiele do powiedzenia.
Takie antyniemieckie motywy, z jakimi domaga się reparacji za zniszczenie II wojny światowej, nie są niczym nowym. Podobne prace można było już znaleźć w stolicy Polski w ostatnich latach. Nowością jest jednak tło tych plakatów, zaprojektowane przez narodowego kuratora Wojciecha Korkuca. Polskie Ministerstwo Kultury jest przedstawiane jako jeden ze sponsorów. Jeśli zatem weźmiemy pod uwagę, że na plakatach pojawiły się także media prorządowe, których głównym źródłem dochodów są partnerstwa reklamowe ze spółkami Skarbu Państwa oraz polskim instytutem państwowym, można przyjąć, że kampania była mocno finansowana z pieniędzy pochodzących z podatków.
Nie daj się zwieść harmonii
Nie są to do końca najlepsze warunki zaufania w stosunkach polsko-niemieckich. Jednak piątkowa inauguracyjna wizyta Baerbocka pokazała, że przynajmniej na razie koalicja sygnalizacji świetlnej jest w Warszawie traktowana przyjaźnie. Prezydent Andrzej Duda, który podczas wrześniowej pożegnalnej wizyty Merkel w Warszawie wciąż nie miał czasu dla ustępującej kanclerz, przyjął w swojej oficjalnej rezydencji nowego ministra spraw zagranicznych Niemiec.
Minister spraw zagranicznych Polski Zbigniew Rau serdecznie podziękował Baerbockowi za wizytę, która kontynuuje „dobrą tradycję” jego poprzedników, po Paryżu i Brukseli, odwiedzania stolicy Polski zaraz po objęciu urzędu. „Symbole są ważną częścią polityki. A ja ich wizytę rozumiem jako wyraz intencji nadania szczególnego priorytetu naszemu partnerstwu, opartemu na wzajemnym szacunku, a także dobrosąsiedztwu i dobrej woli” – powiedział szef polskiej dyplomacji. .
Wizyta kanclerza Scholza ma być równie przyjazna, jak inauguracyjna wizyta Baerbocka, podczas której omówiono kluczowe kwestie, takie jak Nord Stream 2 i rządy prawa. Nie oznacza to jednak, że harmonia powinna cię oszukać. Bo w przyszłości szczególnie dwa tematy powinny być przedmiotem dyskusji między Berlinem a Warszawą.
Z jednej strony są już wspomniane roszczenia naprawcze. Rządząca partia PiS usłyszała, że nowy rząd federalny podkreśla w umowie koalicyjnej historyczną odpowiedzialność Niemiec wobec Polski. Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który stoi na czele sejmowej komisji do spraw roszczeń odszkodowawczych, miał więc już przed wizytą Baerbocka w wywiadzie z powiązanym z PiS portalem wPolityce wyjaśnia, że ”w Berlinie rządzi teraz nowa siła, bardziej wrażliwa na tę kwestię niż CDU”.
Brak wzmianki o naprawach
Paweł Jabłoński, parlamentarny sekretarz stanu w MSZ powiedział również po wizycie w Niemczech, że zdaje sobie sprawę, że wraz z nowym rządem federalnym dialog w tym zakresie jest możliwy. Trzeba też zauważyć, że narodowo-konserwatywny rząd nie liczy na eskalację w tej sprawie, pomimo tworzonego właśnie instytutu ds. szkód wojennych. Na konferencji prasowej z Baerbockiem minister spraw zagranicznych Rau celowo mówił o zwrocie dóbr kultury skradzionych podczas wojny, a nie o zapłaceniu przerażających sum za zniszczenia wojenne.
Jednak polityka europejska nowego rządu federalnego może prowadzić do silnych napięć. Przede wszystkim zapisana w umowie koalicyjnej wizja UE jako „państwa federalnego” wywołała w Warszawie istne trzęsienie ziemi. „Niemcy odsłonili swoje mapy. Chcą utworzyć IV Rzeszę” – powiedział na spotkaniu grupy parlamentarnej w zeszłym tygodniu wszechmocny lider PiS Jarosław Kaczyński. Szymon Szynkowski vel Sęk, sekretarz stanu w MSZ, zapowiedział z kolei, że Scholz zostanie poproszony podczas swojej inauguracyjnej wizyty o wyjaśnienie, co ma sobie wyobrażać to państwo federalne.
Jest to gwałtowna reakcja werbalna, która wynika nie tylko z antyniemieckich obaw PiS i jego planów utworzenia sojuszu narodowych partii konserwatywnych i prawicowych na szczeblu europejskim. Ujawnia także powszechne w Polsce zaniepokojenie utratą własnej suwerenności. Choć Polacy są entuzjastycznie nastawieni do UE, historyczne doświadczenie zniknięcia z mapy jako kraj przez ponad sto lat jest głęboko zakorzenione w społeczeństwie. Nowy rząd federalny również musi mieć to na uwadze, jakkolwiek szlachetne są jego pomysły na przyszłość Europy.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.