krytykować rząd
Polska szacuje, że w ciągu ostatniego miesiąca odmówiono wjazdu na jej terytorium około 3000 osób. migranci nakazali powrót na Białoruś, skąd przybyli. Około 900 z nich zostało już zatrzymanych na terenie Polski i przekazanych do ośrodków recepcyjnych dla uchodźców.
Jednak w centrum największej debaty znalazła się grupa około 30 migrantów na granicy z białoruską wioską Górny Usnaż, która po prostu utknęła między dwoma państwami od kilku dni.
Nie brakuje sprzeciwu wobec tego, jak Polska powinna ich traktować nie tylko w społeczeństwie, ale także wśród polityków.
Obrońcy praw człowieka i organizacje pozarządowe również krytykują władze za to, że nie pozwalają migrantom na wjazd na ich terytorium i skazują ich na cierpienie.
Komunikację z migrantami utrudniają strażnicy graniczni, którzy wydają syreny i nie dają się słyszeć.
Przedstawiciele organizacji pozarządowej Fundacia ocalenie (Fundusz Ratunkowy) powiedzieli polskim mediom, że codziennie jeżdżą na polsko-białoruską granicę z tłumaczem i próbują sprowadzać migrantów, często nieświadomych trudnej sytuacji.
Jednak przeszkadzają im strażnicy graniczni, włączając syreny i tym samym uniemożliwiając sobie wzajemne słyszenie.
Obecnie ponad stu żołnierzy jest wysyłanych do pomocy polskiej straży granicznej w pilnowaniu granicy państwa, a władze kraju nie wykluczają wzrostu liczebności.
Społeczeństwo, prasa i kościół
Laurynas Vaičiūnas, dyrektor Eastern European College, organizacji pozarządowej mieszkającej w Polsce i ekspert magazynu New Eastern Europe 15 minut twierdził, że sytuacja migrantów na pograniczu wsi Górna Usnažas znalazła się w centrum uwagi całego społeczeństwa i mediów.
L.Vaičiūnas: oficjalne źródła podają, że są na terenie Białorusi, organizacje pozarządowe, opozycja tłumaczy, że obóz migrantów znajduje się na granicy, a jedni z nich są w Polsce, inni – na Białorusi.
Ponadto brakuje dokładniejszych informacji o ich miejscu pobytu.
„Oficjalne źródła podają, że na terenie Białorusi znajdują się organizacje pozarządowe, opozycja tłumaczy, że obóz migrantów znajduje się na granicy i część z nich jest w Polsce, część na Białorusi.
Straż graniczna nie pozwala organizacjom ani politykom podchodzić do tych osób i rozmawiać z nimi. Pochodzenie jest również inne, niektórzy twierdzą, że migranci pochodzą z Afganistanu, a inni z Iraku. 15 minut mówi L. Vaičiūnas.
Według niego wpływowy Kościół katolicki w Polsce również wziął udział w gorącej debacie, która, choć generalnie popiera postulaty i działania partii rządzącej, tym razem nawołuje do przyjmowania migrantów.
PiS nie poddaje się jednak presji. Prasę rządzącą wspiera także prasa pro, w tym znacjonalizowany nadawca publiczny.
Zdjęcie Podlaski OSG / Polscy strażnicy graniczni zatrzymują grupę nielegalnych migrantów, którzy prawdopodobnie pochodzą z Afganistanu
„Prasa dołączyła do rzędu. Pro-większościowe media prawicowe wspominają wydarzenia kryzysu migracyjnego w Europie z 2015 roku i zapewniają, że Polska obecnie chroni całą Europę przed niechcianymi imigrantami.
Z drugiej strony prasa lewicowa powtarza, że każdy potrzebuje pomocy” – powiedział o opozycji L. Vaičiūnas.
Polscy urzędnicy twierdzą, że konwój humanitarny musi dotrzeć do migrantów z Białorusi.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) wydał w środę Łotwie i Polsce tymczasowy nakaz udzielenia pomocy dwóm grupom migrantów próbujących nielegalnie przedostać się do Unii Europejskiej z Białorusi.
W przypadku Polski dotyczy to głównie migrantów na granicy we wsi Górny Usnaz.
Warszawa twierdzi jednak, że przygotowała już dla nich pakiet pomocowy, tyle że Białoruś nie pozwala na dostarczenie go ludziom uwięzionym między państwami. Polscy urzędnicy twierdzą, że konwój humanitarny musi dotrzeć do migrantów z Białorusi.
W czwartek Polska powtórzyła, że nie udzieliła pomocy migrantom pozostawionym na granicy białoruskiej, oskarżając białoruski reżim o odmowę wysłania pomocy humanitarnej na Białoruś.
Spróbuj wykorzystać sytuację
Premier Polski Mateusz Morawiecki powiedział, że jego kraj nie ulegnie naciskom Aleksandra Łukaszenki i nie rozważy wpuszczenia migrantów na swoje terytorium.
Ponadto postawiono już ogrodzenie z siatki o długości 150 km i planowane jest solidne ogrodzenie o wysokości dwóch i pół metra. Takie działania szybko zostały skrytykowane przez przedstawicieli partii opozycyjnych.
Władysław Frasyniuk, były dysydent i były członek opozycji, został obwiniony nie tylko władzami państwa, ale także żołnierzami strzegącymi polskiej granicy. W wywiadzie dla polskiej telewizji nazwał je „śmieciami”.
„Ci żołnierze nie służą Polsce, raczej plują na wszystkie wartości, o które walczyli ich rodzice i dziadkowie” – oświadczył W. Frasyniuk, tym samym niewątpliwie rozdając PiS nową kartę retoryczną.
Bardziej ostrożnie sytuację ocenił były premier kraju Donald Tuskas, który niedawno powrócił na czele opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Powiedział, że granice Polski muszą być chronione.
Według L. Vaičiūnasa w obliczu kryzysu migracyjnego opozycja początkowo reagowała powoli, doprecyzowywał się też D. Tusk.
W. Frasyniuk: Ci żołnierze nie służą Polsce, raczej plują na wszystkie wartości, o które walczyli ich rodzice i dziadkowie.
„Najpierw mówił o obronie granicy jako o najważniejszym zadaniu kraju, ale później musiał wyjaśnić, że nadal konieczne jest rozwiązanie sytuacji humanitarnej na granicy wsi Aukštutis Usnažas”, powiedział L. Vačiūnas.
PiS idzie w jego ślady
Surowy stosunek polskiej partii rządzącej do migrantów wywołał pogłoski, że partia stara się w ten sposób wzmocnić swoją pozycję w przestrzeni politycznej.
Analitycy twierdzą, że krytyczne decyzje społeczne można podejmować równie korzystnie, jak podczas europejskiego kryzysu migracyjnego w 2015 roku, kiedy Warszawa odmówiła przyjęcia osób ubiegających się o azyl w ramach unijnego programu.
Inni odnoszą się również do narastającego kryzysu politycznego w kraju, zwłaszcza po licznych demonstracjach w Polsce w ostatnich latach.
A. Pukšto: Wrogość jest testowana po obu stronach, więc temat imigrantów kwitnie.
To prawda, że kierownik Katedry Nauk Politycznych Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukštas zapewnił, że kryzys migracyjny w Polsce nie zapowiada jeszcze kryzysu politycznego.
„Kryzys polityczny jest wtedy, gdy fotel premiera jest zachwiany, a rząd jest bliski rezygnacji, a jak dotąd tak się nie stało.
Oczywiście opozycja stara się zagęścić kolory, bo większość parlamentarna nie jest w tej chwili liczna. Po obu stronach wyczuwalna jest wrogość, a kwestia imigrantów narasta. » 15 minut powiedział A.Pukštas.
Politolog nie wierzy też, że twarde stanowisko wobec migrantów da PiS polityczną przewagę nad przeciwnikami.
„Siła prawicowa, która obecnie rządzi Polską, jest wierna swojej retoryce. Pamiętajmy, że PiS był również bardzo krytyczny wobec polityki migracyjnej z 2015 roku wobec krajów Unii Europejskiej.
W tym czasie opór i głos Polski były najsilniejsze. Dlatego trzeba powiedzieć, że PiS prowadzi w tym zakresie konsekwentną politykę” – powiedział A. Pukštas.
Polityk nie wyklucza, że takie polskie stanowisko w Europie Zachodniej zostanie skrytykowane.
„Można to uznać za krok wbrew europejskim wartościom, ale z drugiej strony stosunki między Warszawą a Brukselą są już napięte. Nie sądzę, żeby się pogorszyły” – powiedział politolog.
Chociaż sondaż zlecony na początku tego roku przez Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców wykazał, że dwie trzecie polskiego społeczeństwa opowiada się za pomocą uchodźcom, Pukšto przyznał, że obawy pozostały w społeczeństwie.
„Nastroje antyimigracyjne są silne w wielu krajach. To może być wciąż coś nowego dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego politycy w tych krajach również mają dylemat – jak rozumieć nastroje społeczne” – powiedział politolog.
„Typowy komunikator. Irytująco skromny fan Twittera. Miłośnik zombie. Subtelnie czarujący fanatyk sieci. Gracz. Profesjonalny entuzjasta piwa”.