Złościł się, czy czasy Rosji jako wielkiego mocarstwa się skończyły?

Rosja jest jednym z nielicznych aktorów międzynarodowych, który od lat 90. pod przewodnictwem ministra spraw zagranicznych, a następnie premiera Jewgienija Primakowa, oficjalnie opowiadał się za tzw. wielobiegunowym porządkiem świata – niezdominowanym przez Zachód, głównie Stany Zjednoczone. Oczywiście rosyjskie poparcie dla wielobiegunowego porządku zawsze miało charakter retoryczny.

Waszyngton jako wieczna gwiazda przewodnia

Od czasu rozpadu Związku Radzieckiego Stany Zjednoczone Ameryki były w centrum całej logiki rosyjskiej polityki zagranicznej. Jako następca prawny i państwo kontynuacyjne Związku Radzieckiego, Moskwa oczekiwała od Stanów Zjednoczonych zaakceptowania jego statusu wielkiego mocarstwa i dążyła do spotkań na równych prawach.

Dmitrij Susłow, wicedyrektor Centrum Badań Europejskich i Międzynarodowych w Moskiewskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej, z satysfakcją tłumaczy dążenie Rosji do światowego przywództwa na przykładzie konsulatu, najwyższego urzędu republiki rzymskiej, jako nadziei Kremla dla stanowisko. drugi konsul zaraz po pierwszym konsulu – Stany Zjednoczone.

W okresie zbliżenia Rosji z Zachodem bezpośrednio po rozpadzie Związku Radzieckiego przez krótki czas dyskutowano nawet o członkostwie Rosji w NATO. To samo dotyczy, z pewnymi zastrzeżeniami, intensywnej drugiej fazy zbliżenia na początku prezydentury Władimira Putina na początku XXI wieku.

Zdjęcie Prokofiefa.

Do autora

Dr Alexander Dubowy jest analitykiem polityki i ryzyka oraz badaczem stosunków międzynarodowych i polityki bezpieczeństwa ze szczególnym uwzględnieniem Europy Wschodniej, Rosji i regionu WNP. W weekendy pracuje dla Berliner Zeitung.

Jednak z perspektywy Moskwy podstawowym warunkiem przystąpienia do NATO była akceptacja amerykańskich roszczeń do światowego przywództwa, a tym samym częściowa rezygnacja z własnej suwerenności. O ile Kreml byłby gotów ją w razie potrzeby zaakceptować, o tyle włączenie w szeregi sojuszu transatlantyckiego na równi z byłymi krajami satelickimi Związku Radzieckiego, a tym samym traktowanie Rosji jako „wielkiej Polski” było absolutnie nie do przyjęcia. rosyjskie kierownictwo.

Z wyjątkiem bardzo krótkiego okresu w 1992 r. rosyjskie elity nie chciały tego zrobić. Jako państwo kontynuacji Związku Radzieckiego, Rosja uważała się za wielką suwerenną potęgę, zasadniczo równą Stanom Zjednoczonym i oczekiwała, że ​​Waszyngton będzie ją traktował jak równy z równym. W zasadzie do tej pory niewiele się zmieniło w tym pragnieniu.

Wielobiegunowość jako kamień filozoficzny

Po tym, jak rosyjscy przywódcy odmówili traktowania Moskwy na równi, Rosja zaczęła tęsknić za zakończeniem globalnej hegemonii USA. Zgodnie z własnym wizerunkiem Rosji jako wielkiego mocarstwa rosyjski minister spraw zagranicznych, a później premier Jewgienij Primakow deklarował w połowie lat 90., że głównym celem rosyjskiej polityki zagranicznej jest zbudowanie bezpaństwowego, wielobiegunowego porządku światowego Zjednoczeni i Zachód. . .

Koncepcja strategicznego sojuszu – trójkąta geopolitycznego – między Rosją, Chinami i Indiami, zaproponowana przez Primakowa, miała stanowić przeciwwagę dla osi transatlantyckiej i zakończyć globalną hegemoniczną pozycję Stanów Zjednoczonych. Poparcie dla wielobiegunowego ładu kooperacyjnego niezdominowanego przez Zachód jest nadal oficjalnie jednym z głównych celów polityki zagranicznej Rosji.

Globalna oligarchia jako chimera

Cel strategiczny, do którego tak naprawdę dążyła Moskwa, był i oczywiście pozostaje inny. Rosyjski ideał wielobiegunowego porządku światowego wywodzi się z wyidealizowanego pojęcia wielkiej równowagi sił po Kongresie Wiedeńskim i epoce Świętego Przymierza. W zastosowaniu do teraźniejszości ten idealny obraz prowadzi do niekwestionowanej rosyjskiej hegemonii regionalnej w przestrzeni postsowieckiej i włączenia Rosji do globalnego „koncertu wielkich mocarstw” na równych prawach z innymi mocarstwami (każde z własnymi niekwestionowanymi sferami regionalnymi wpływów) – Stany Zjednoczone i Chiny. Przez pewien czas Rosja postrzegała także UE jako potencjalnego członka „światowego koncertu wielkich mocarstw”.

Dyrektor Carnegie Moscow Centre, zamkniętego w kwietniu 2022 roku, Dmitrij Trenin, dobitnie określił koncepcję „globalnej oligarchii” jako prawdziwe myślenie życzeniowe Rosji. Pojęcie „globalnej oligarchii” aż nazbyt oczywiste oznacza dominację nad światem kilku wybranych państw, które między sobą rozstrzygają swoje sprawy i bezwzględnie narzucają własne reguły wszystkim innym. Nawet po pobieżnej analizie romantyczny i pozornie antykolonialny blask rosyjskiego ideału wielobiegunowości zanika. Motto tego bezbożnego sojuszu powinno brzmieć mniej więcej tak: naprzód w przeszłość.

Jak na ironię, epoka globalnej, konfliktowej wielobiegunowości, która rozwija się na naszych oczach, jest daleka od moskiewskiego ideału i rodzi wiele kwestii, na które Rosja do tej pory nie znała odpowiedzi. Twierdzenie o własnej niekwestionowanej regionalnej sferze wpływów zawodzi – w przeciwieństwie do obrazów wroga, które buzują w umysłach rosyjskich polityków – z powodu niezdolności Moskwy do rozwijania kulturowego i ideologicznego przyciągania – wspieranego przez twardą siłę ekonomiczną.

Brak miękkiej siły równoważony przez brutalność

Wyraźna słabość kulturowa i ideologiczna Moskwy – tzw. soft power – okazuje się być prawdziwą piętą achillesową Federacji Rosyjskiej. Rosja, mimo że dysponuje wystarczającym potencjałem, przez ponad trzy dekady potrafiła kreować własną atrakcyjność kulturową tylko w skrajnie ograniczonym zakresie, nawet na obszarze postsowieckim.

Ostatecznie roszczenia Moskwy do hegemonii w przestrzeni postsowieckiej realizowane są wyłącznie za pomocą twardej siły militarnej, energetycznej i gospodarczej w rozumieniu zasady „dominacji przez strach”. Brutalna wojna agresywna przeciwko Ukrainie jest imponującym potwierdzeniem tej tezy. Co więcej, nacisk na Stany Zjednoczone w dyskursie o polityce zagranicznej ujawnia cechy postkolonialnej traumy i odsłania istotę współczesnej Rosji jako jednej z 15 republik, które zastąpiły Rosję.Związek Radziecki w rozpadającym się okresie postimperialnym. przestrzeń.

System ideologicznej elastyczności

Wiele problemów, z jakimi borykały się byłe republiki Związku Radzieckiego, występuje także w Federacji Rosyjskiej, choć z różnym nasileniem. Centralnym punktem jest dopiero rozpoczynający się proces budowania narodu, oraz niejasna, wręcz amorficzna idea tożsamości narodowej Rosji.

Poszukiwanie integralnej tożsamości narodowej najdłużej zawiodło ze względu na ideologiczną elastyczność Władimira Putina. Ideologiczna pantofagia Kremla była warunkiem wstępnym udanej akcji taktycznej i skutecznej kontroli nad elitami i społeczeństwem. Bardzo apolityczny i pasywny, zatomizowany w wyjątkowe jednostki Populacja jest znacznie łatwiejsza do kontrolowania niż zideologizowane i aktywne społeczeństwo; jak pokazuje przykład końca Związku Radzieckiego.

Rosyjscy przywódcy byli gotowi wspierać, a tym samym kontrolować każdy nurt ideologiczny, nawet absurdalny i radykalny. Jedynym wyjątkiem od tej podstawowej reguły były ruchy skłaniające się do rewolucji; Wynika to z obaw rosyjskich przywódców przed gwałtowną zmianą władzy kontrolowaną z zewnątrz.

Z tego powodu, pomimo całej uzasadnionej krytyki represyjnego reżimu, Etykietowanie systemu elektroenergetycznego Putina jako systemu faszystowskiego znacznie powyżej normy. Rosyjska polityka zagraniczna od bardzo dawna była także motywowana interesami, cyniczna, ideologicznie elastyczna i – jak pokazuje rosyjska idea wielobiegunowości – bynajmniej nie idealistyczna. Ale to ostatnie się zmieniło.

Idealistyczne samooszukiwanie się Putina

Ideologiczna elastyczność Władimira Putina została przyćmiona przez myśl o jego własnej historycznej misji – prawdopodobnie także pod presją izolacji pandemii w ciągu ostatnich dwóch lat. Pogląd Władimira Putina na historię, często odbiegający i wykraczający poza fakty historyczne, ujawnił się w rozmowach z młodymi rosyjskimi przedsiębiorcami i naukowcami przed Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu.

Zrównując jego osobę z Piotrem Wielkim, stało się jasne przekonanie rosyjskiego prezydenta o idei własnej historycznej elekcji. Pochłonięty tą misyjną ideą Putin – pod tym względem przypominający Napoleona Bonaparte – koronuje się na prawowitego quasi-monarchicznego władcę całej Rosji. Naprawdę zaskakujące Ale nie obsesja Putina na punkcie imperialnego marzenia o Imperium Rosyjskim pod koniec czwartego miesiąca brutalnej wojny agresywnej przeciwko Ukrainie.

Zasięg przestrzenny Rosji

Centralnym elementem tej imperialnej świadomości politycznej jest misyjna idea zbierania ziemi rosyjskiej, oparta na ręcznie wyselekcjonowanych faktach historycznych. Pierwotnie termin ten odnosił się do przestrzennej ekspansji rządów Wielkiego Księstwa Moskiewskiego poprzez podbój i wcielenie terenów dawnego średniowiecznego imperium wschodniosłowiańskiego Rusi Kijowskiej, które upadło pod naporem Mongołów w XIII wieku, historyczny prekursor protopaństwa trzech wschodniosłowiańskich państw – Białorusi, Rosji i Ukrainy.

Pod tym względem argument, że Rosja ma już wystarczającą masę lądową i nie potrzebuje dalszej ekspansji, wykracza daleko poza rzeczywisty temat. W rozmowie z Novaya Gazeta Europe Evgenij Anisimov, profesor Europejskiego Uniwersytetu w Sankt Petersburgu i czołowy historyk rosyjskiej epoki Piotrowej, zaświadcza, że ​​pojęcie przestrzeni ma szczególne znaczenie, szczególnie doceniane w ramach rosyjskiej polityki i polityki. historia. świadomość. W związku z tym ekspansja przestrzenna Rosji ma wartość samą w sobie dla polityków i ludności. Ponieważ prosty fakt fakt, że kraj jest tak duży, jest już ważnym źródłem narodowej dumy.

Długa pieśń łabędzi zaginionego imperium

Niezależnie od dalszego przebiegu wojny na Ukrainie, imperialny sen Rosji o zjednoczeniu tak zwanego rosyjskiego świata się skończył. Gdy Putin pozował światu jako zmarła położna Rosji, okazał się jej ostatecznym nosicielem grobu. Ostatnie imperialne powstanie ostatniego imperium Europy roztrzaskało się na tysiąc odłamków, ale długa, łabędzi śpiew nie zniknie w najbliższym czasie.

Dziedzictwem politycznym Władimira Putina powinno było odrodzenie się Rosji jako stabilnej narodowo, regionalnie dominującej i szanowanej na całym świecie wielkiej potęgi, ale z perspektywy czasu, polityczne dziedzictwo Putina w księgach historii jest postrzegane jako ostateczny i prosty upadek rosyjskich aspiracji imperialnych i początek i prawdziwa początkowa iskra dłuższego okresu destabilizacji wewnętrznej w Rosji, której skutki są obecnie trudne do przewidzenia.

Widmo nawiedza Europę – widmo zimnej wojny

Konsekwencje ostatniego rosyjskiego buntu imperialnego dla Europy jako całości można obecnie ocenić tylko z grubsza. Zdaniem wybitnego bułgarskiego politologa Iwana Krastewa z Centrum Strategii Liberalnych w Sofii i Międzynarodowego Instytutu Nauk o Człowieku (IWM) w Wiedniu, polityka agresywnej ekspansji Władimira Putina prowadzi nie tylko do przesunięcia istniejących granic w Europie.

Iluzoryczny imperializm Putina wymusza fundamentalną zmianę koncepcji granicy między Zachodem a Rosją. Zmiana, która oznacza powrót do najczarniejszych godzin europejskiej historii drugiej połowy XX wieku i która najprawdopodobniej będzie miała wpływ na kolejne dziesięciolecia. To z pewnością nie jest dobra wiadomość ani dla Rosji, ani dla całej Europy.

Masz jakieś komentarze? Napisz do nas! briefe@berliner-zeitung.de

Bianca Robbins

„Miłośnik internetu. Dumny ewangelista popkultury. Znawca Twittera. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Zły komunikator”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *