Francja i Polska: co denerwuje sąsiadów w polityce ukraińskiej Niemiec

Kanclerz Scholz był krytykowany za rozgniewanie europejskich sąsiadów swoją proukraińską polityką. Najlepszym przykładem jest chyba Polska, ale niezadowolenie widać też we Francji. Ale mniej ze względu na kwestię broni.

Emmanuel Macron ma uzasadnione powody, aby być wdzięcznym kanclerzowi Olafowi Scholzowi. Niemiec po raz kolejny spotkał się z krytyką dotyczącą polityki ukraińskiej. Decydenci w dziedzinie obronności narzekali, że decyzja o wypuszczeniu czołgów Leopard 2 zapadła zbyt późno. Ogólnie rzecz biorąc, denerwował sąsiednie kraje swoją komunikacją i wahaniami. Prezydent Francji nie musiał tego znosić. Można mu zarzucić to samo co Scholza: nadal nie zdecydował, czy chce wysłać do Kijowa francuskie czołgi Leclerc.

Przynajmniej nie zarzuca kanclerzowi wahania, ale ma inne powody do zmartwienia. Dotyczy to nie tylko kwestii wojskowych, ale także polityki energetycznej. Ale Paryż nie jest jedyną sąsiednią stolicą, w której panuje niezadowolenie z rządu federalnego. Oprócz większego sąsiada na Zachodzie, dochodzi również do wstrząsów u większego sąsiada na Wschodzie.

W Polsce rząd od miesięcy jest zły na postępowanie Scholza. „Od czasu rosyjskiego ataku na Ukrainę panuje głęboki sceptycyzm co do zachowania Niemiec” – mówi Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauki i Polityki w wywiadzie dla ntv.de. „Niemcy są uważane za nieśmiałe. To, co w Niemczech nazywamy ostrożnością, określa się jako naiwność i nadmierny strach przed eskalacją”.

Polska stawia na twardość wobec Rosji

Rosyjski atak na sąsiedni kraj wprowadził Warszawę w stan skrajnego podniecenia i czujności. W kraju przebywają miliony uchodźców, a premier Mateusz Morawiecki zaciekle walczy o regularne dostawy broni – i sam od dawna wysyła czołgi, ale na razie tylko stare radzieckie modele. W Polsce istnieje obawa, że ​​jeśli Rosja odniesie sukces, wówczas obierze za cel NATO, czyli Polskę. Dlatego też decyzję Scholza o dostawie czołgów Leopard 2 na Ukrainę uważamy również za sukces naszych własnych nacisków, jak mówi polski ekspert Lang. Nawet jeśli ostatecznie zielone światło od Amerykanów do wysłania także czołgów przechyliło szalę na korzyść Scholza.

Lang mówi, że po przemowie Scholza, która zmieniła sytuację, nastąpiła krótka chwila nadziei. „Ale dziś wielu twierdzi, że Niemcy nadal używają „twardej siły”, zwłaszcza jeśli chodzi o zdecydowane przeciwstawienie się Rosji, a także zaopatrywanie jej w broń”. Odmiennie postrzegane jest zagrożenie rosyjskie w Berlinie i Warszawie. W Polsce mówią: „Jeśli Zachód będzie zbyt ostrożny, sytuacja może wymknąć się spod kontroli. W Niemczech mówią: jeśli Zachód zbyt mocno się temu sprzeciwi, dostarczając broń, ryzyko eskalacji wzrasta. » To jedna z głównych różnic pomiędzy Niemcami a Polską.

Ma to jedynie ograniczony związek z kampanią wyborczą w Polsce, jak twierdzi ekspert SWP Lang. Pewne jest, że Niemcy spotkałyby się z taką samą krytyką nawet bez kampanii wyborczej – a opozycja również wyraziłaby się w ten sam sposób, choć w łagodniejszym tonie.

Ukraina nie stanowi problemu we Francji

Polityka Niemiec wobec Rosji w ostatnich latach jest właściwie francusko-niemiecka. Prezydent François Hollande negocjował porozumienia mińskie z kanclerz Angelą Merkel. Z Macronem nie było zerwania, wręcz przeciwnie: zawsze opowiadał się za wyciągniętą ręką do Moskwy i Putina. W 2017 r. na Sorbonie wzywał także do większej niezależności militarnej Europy od Stanów Zjednoczonych. „W Paryżu ludzie doskonale zdają sobie sprawę, że francuskie inicjatywy poniosły poważne szkody w wyniku wojny na Ukrainie” – mówi Jacob Ross z Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych ntv.de. Według francuskiego eksperta wiele państw UE w Europie Wschodniej i krajach bałtyckich uważa Europę za zasadniczo uzależnioną od amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa. Polska zatem systematycznie opiera się na Stanach Zjednoczonych, co potwierdza Lang.

Macron nie musi się jednak obawiać krytyki z wewnątrz. Konflikt jest postrzegany we Francji zupełnie inaczej, uważa Ross, ekspert DGAP. „Debaty publicznej w ogóle nie można porównać z tą w Niemczech”. Jest prowadzony przez ekspertów i nie stwarza „żadnych problemów” w talk show. Reforma emerytalna jest obecnie dla Francuzów ważniejsza. Jedyne, co zauważają w wojnie na Ukrainie, to inflacja. Ale uchodźców w kraju praktycznie nie ma, a resztę robi odległość przestrzenna.

Istnienie problemu między Niemcami a Francją było widać już jesienią ubiegłego roku, kiedy odwołano wspólną Radę Ministrów. Albo gdy Macron „pośpieszył” pod koniec grudnia, ogłaszając, jak to wówczas nazywano w Niemczech, że dostarczy na Ukrainę francuskie transportery opancerzone. Kilka dni później Scholz i prezydent USA Joe Biden poszli w ich ślady i wyglądali dokładnie tak samo: jak spóźnialscy. Francja nie postrzega siebie jako osoby, która „pośpieszyła się” – wyjaśnia Ross. W debacie francuskiej wydźwięk był inny. Zatem kanclerz był w pewnym sensie naciskany na tę decyzję. Francja uważa się raczej za osobę, która otwiera drzwi.

Tym samym Macron po raz kolejny dał się poznać jako ktoś czyniący zdecydowane postępy w dostawach broni, a Scholz jako maruder. Dzieje się tak pomimo faktu, że Niemcy są krajem, który dostarczył najwięcej broni państwom UE. Dziś ten sam schemat pojawia się w kwestii dostaw samolotów bojowych: prezydent USA Biden, podobnie jak Scholz, wykluczył je, Macron nie zrobił tego podczas podróży do Holandii.

Spór o kwestię nuklearną

Ale Niemcy i Francja mają większe problemy w innych kwestiach, takich jak polityka energetyczna. Konflikt koncentruje się wokół energetyki jądrowej. W drugiej połowie ubiegłego roku toczyły się dyskusje na temat tego, czy Niemcom zagrażają przerwy w dostawie prądu, które miałyby katastrofalne skutki dla gospodarki. Nigdy nie było to prawdopodobne, ale niedobory wydawały się całkowicie możliwe. Wynikało to również z faktu, że we Francji duża liczba starych reaktorów jądrowych została wyłączona z sieci ze względu na konieczność remontu. Niemcy musiały zatem interweniować przy użyciu własnej energii. Wydźwięk niemieckiej debaty był następujący: gdyby tylko francuscy inżynierowie mieli lepszą kontrolę nad swoimi elektrowniami jądrowymi. We Francji było zupełnie inaczej, jak wyjaśnia Ross: „Prasa francuska wyjaśniła to jako„ ideologiczne wyjście Niemców z energetyki jądrowej ”.

Kontrowersje budzi także kwestia gazu. Ross twierdzi, że anulowanie przez Francję projektu rurociągu Midcat było „prawie zniewagą”. Miała ona transportować gaz z Portugalii i Hiszpanii do Francji. Niemcy mieli nadzieję, że linię uda się przedłużyć na tę stronę Renu. Jest nowy podobny projekt, ale wspólne francusko-niemieckie działanie byłoby inne.

Poglądy Niemiec w Paryżu i Warszawie również są podobne. Ross nawiązuje do oświadczenia minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock zeszłej wiosny. Powiedziała wówczas, że po ataku Rosji na Ukrainę Niemcy obudziły się w innym świecie. Ross: „To przebudzenie po prostu nie wydarzyło się w przypadku Francji. Francuska polityka i społeczeństwo zawsze żyły w świecie, w którym toczyła się wojna i w którym francuscy żołnierze również ginęli na misjach za granicą”. Warszawa nie musiała też zmieniać swojego światopoglądu po rosyjskim ataku. Polacy obudzili się w świecie, przed którym zawsze ostrzegali Niemcy.

Emerson Allen

„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *