Żołnierze stacjonujący na granicy z Białorusią

Polska, stacjonując 10 tys. żołnierzy w pobliżu granicy z Białorusią, twierdzi, że chce odstraszyć agresora. Kraj boi się m.in. najemników Wagnera.


Podczas konferencji prasowej przemawia Mariusz Błaszczak, Minister Obrony Narodowej. (Zdjęcie: dpa)

Fot. Michał Dyjuk



Powiadomienie o nowych artykułach:



Polska chce przerzucić do granicy z Białorusią do 10 tys. żołnierzy. Spośród nich 4 tys. ma bezpośrednio wspierać ochronę granic – powiedział w wywiadzie radiowym minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, a kolejne 6 tys. znajduje się w rezerwie. „Zbliżamy armię do granicy z Białorusią, żeby odstraszyć agresora i żeby nie odważył się nas zaatakować”.

Polska obawia się o swoje bezpieczeństwo, odkąd w zeszłym miesiącu setki najemników Wagnera przybyło na Białoruś po zaniechanej próbie zamachu stanu w Rosji. Polityka zgłoszone. Błaszczak spotkał się w sobotę z częścią niedawno rozmieszczonych żołnierzy z ich wyposażeniem w pobliżu granicy z Białorusią.

Do tej pory w tym roku doszło do ponad 19 000 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, co stanowi wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy ogółem odnotowano 16 000 prób. Jak podaje polska straż graniczna, w samym lipcu odnotowano prawie 4 tysiące prób, najwięcej w tym roku jak dotąd.

Minister obrony Błaszczak powiedział, że Polska nie wyklucza zamknięcia granicy, jeśli „prowokacje” Białorusi będą kontynuowane. Co więcej, wszystko, co dzieje się na Białorusi, jest koordynowane z Rosją – dodał.

Napięcia między Warszawą a Mińskiem zaostrzyły przybycie wojsk Wagnera na Białoruś po nieudanym powstaniu tej grupy przeciwko Moskwie. Przybycie to natychmiast wywołało napięcia z białoruskimi sąsiadami i zmusiło Polskę do przeniesienia jednostek wojskowych na wschód kraju, bliżej granicy z Białorusią.

Do dalszej eskalacji doszło, gdy Polska przeniosła wojska do swojej granicy po oskarżeniu dwóch białoruskich helikopterów o naruszenie jej przestrzeni powietrznej. Białoruś zaprzeczyła tym zarzutom, ale Polska poinformowała NATO i zaprosiła przedstawicieli Białorusi do omówienia incydentu.

Najemnicy Wagnera wspierają armię białoruską

Według AP, w poniedziałek Białoruś rozpoczęła także ćwiczenia wojskowe w pobliżu swoich granic z Polską i Litwą, co jeszcze bardziej zaostrzyło napięcia z sąsiadami. zgłoszone.

Białoruskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że ćwiczenia opierały się na doświadczeniach „specjalnej operacji wojskowej” – tego, co Rosja nazywa swoją wojną na Ukrainie. Obejmuje to „wykorzystanie dronów oraz ścisłą współpracę jednostek czołgów i karabinów motorowych z jednostkami innych rodzajów sił zbrojnych” – czytamy w oświadczeniu.

Manewry odbyły się w obwodzie grodzieńskim na Białorusi, w pobliżu tzw. Przełęczy Suwalskiej. Ten słabo zaludniony obszar, rozciągający się na długości 60 mil wzdłuż granicy polsko-litewskiej, łączy trzy państwa bałtyckie: Litwę, Łotwę i Estonię z resztą sojuszu NATO i oddziela Białoruś od Kaliningradu. Silnie zmilitaryzowana rosyjska enklawa na Morzu Bałtyckim nie ma połączenia lądowego z Rosją.

Zachodni analitycy wojskowi od dawna postrzegają naruszenie Suwałk jako potencjalny punkt zapalny między Rosją a NATO. Ostrzegają, że Rosja może podjąć próbę załatania dystansu i odcięcia trzech państw bałtyckich od Polski i innych krajów NATO.

Białoruska armia oświadczyła, że ​​aktywnie wykorzystuje rosyjskich najemników do szkolenia swoich żołnierzy, a według licznych raportów ćwiczenia rozpoczęły się wraz z przybyciem do kraju nowych bojowników Wagnera. Gray Zone, blog powiązany z Wagnerem w aplikacji do przesyłania wiadomości Telegram, poinformował w poniedziałek, że około 7 000 bojowników Wagnera znajdowało się w obozie w pobliżu miasta Asipowicze, 230 kilometrów na północ od granicy z Ukrainą.

Od początku wojny Polska była jednym z największych zwolenników Ukrainy. W wywiadzie opublikowanym w czwartek w „Washington Post” prezydent Polski Andrzej Duda podtrzymuje to stanowisko, przyznając jednocześnie, że ukraińska kontrofensywa zakończyła się niepowodzeniem.

„Ukraina otrzymała i nadal otrzymuje broń dalekiego zasięgu. (…) Można posunąć się nawet do stwierdzenia, że ​​Ukraina ma dziś znacznie bardziej zaawansowane zdolności wojskowe niż Rosja.

Pytanie brzmi: czy Ukraina ma wystarczającą ilość broni, aby zmienić równowagę wojny i zyskać przewagę? Odpowiedź prawdopodobnie brzmi: nie. Prawdopodobnie nie ma wystarczającej ilości broni. Wiemy o tym, ponieważ obecnie nie są w stanie przeprowadzić zdecydowanej kontrofensywy przeciwko armii rosyjskiej. Krótko mówiąc: potrzebują większego wsparcia. »

Grayson Hayes

„Komunikator. Profesjonalny badacz kawy. Irytująco skromny fanatyk popkultury. Oddany student. Przyjazny ćpun mediów społecznościowych”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *