Polska reżyserka Agnieszka Holland prezentuje „Zieloną granicę” prawdopodobnie jej najbardziej polityczny film. 75-latek porusza kwestię sytuacji migrantów na zewnętrznych granicach Europy. Reżyser został wówczas brutalnie zaatakowany przez prawicowo-populistyczny rząd PiS. Podczas grudniowej ceremonii wręczenia Europejskich Nagród Filmowych w Berlinie Holland rozmawiał z mediami o próżni moralnej w Europie, krytyce politycznej sztuki i swoim zdziwieniu reakcjami na jego film.
Pytanie: Reakcja rządu PiS na Twój film była masowa, gdyż ówczesny Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oskarżył Cię o nazistowskie metody. Spodziewałeś się tak gwałtownej reakcji?
Agnieszka Holland: Oczywiście spodziewałam się ostrej reakcji rządu, ale nie żeby była ona aż tak masowa. Nie spodziewałem się, że mój film zainteresuje najwyższe autorytety w kraju. To było bezprecedensowe. Spójrzmy na to z pozytywnej strony: przyciągnął uwagę kina w Polsce.
Pytanie: Czy również uważa Pan, że jego wpływ był tak silny, że wpłynął na wynik wyborów?
Holland: Oczywiście nie można tego udowodnić za pomocą pewnych liczb, ale myślę, że tak. „Zielona Granica” wzmocniła ruch moralny, ponieważ poruszała kwestie całkowicie pomijane przez propagandę. A ja też chciałam, żeby film ukazał się w Polsce przed wyborami, bo było jasne, że rząd PiS – jak wiele autorytarnych reżimów – wykorzysta kwestię migracji w kampanii wyborczej. Opozycja albo była bardzo bezradna w obliczu tej sytuacji, albo opowiadała tę samą historię w życzliwszy sposób. Poczułem tam moralną pustkę – a filmowi udało się ją wypełnić humanistyczną perspektywą.
Pytanie: Czy sytuacja w Polsce przestraszyła Cię podczas premiery filmu?
Holland: Byłem trochę zdenerwowany, szczególnie ze względu na otaczających mnie ludzi. Otrzymujemy pogróżki i nigdy nie wiadomo, czy zaniepokojona osoba przeczyta komunikaty rządu i będzie chciała działać. Dlatego podczas premiery w Polsce miałem ochroniarzy.
Pytanie: Czy kino w ogóle znów staje się bardziej polityczne?
Holland: Zawsze można zapytać, jaka jest rola sztuki w społeczeństwie – i to zawsze było pytanie kluczowe. Być może sztuka nie była w ostatnich latach wystarczająco krytyczna. Tak naprawdę tylko trzech filmowców, bracia Dardenne i Ken Loach, nakręciło na przestrzeni lat filmy o zdecydowanie politycznym charakterze. Teraz pojawiło się nowe pokolenie, które przedstawia swój punkt widzenia. Polityka napędzana jest strachem – a ludzie na to reagują. Oczywiście jako filmowiec mogę tylko wskazywać pewne rzeczy, ale nie mam rozwiązań.
Pytanie: Czy to utrudnia krytyczne pozycjonowanie siebie jako filmowca?
Holland: Kiedy przyszło do czegoś wielkiego, zawsze było to trudne. W Polsce mieliście wybór między prawicą liberalną a prawicą nieliberalną. Krytykując liberalną prawicę, zawsze mamy poczucie, że czeka nas coś jeszcze gorszego… Musimy się zmusić, aby nie myśleć w tych kategoriach.
Pytanie: Czy pod rządami nowego rządu Tuska zmieni się debata migracyjna w Polsce?
Holland: Atmosfera się zmieni i przynajmniej opiekunowie prawdopodobnie nie będą karani. Ale ogólna linia polityczna pozostanie taka sama: dotyczy całej Unii Europejskiej. W końcu ukrywasz się, unikasz i nie chcesz widzieć rzeczywistości.
Od: apa
„Bacon geek. Ogólny czytelnik. Miłośnik internetu. Introwertyk. Niezależny łobuz. Certyfikowany myśliciel”.