„To przerażające i haniebne”

„To przerażające i haniebne, że tylko incydent taki jak ten na autostradowej stacji paliw w Gräfenhausen pod Frankfurtem zwraca uwagę opinii publicznej na zakłócenia konkurencji spowodowane niedopłatą i łamaniem praw pracowniczych”. W ten sposób Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu Federalnego Związku Transportu Drogowego (BGL), komentuje wiadomości z obszaru serwisowego na autostradzie A5 między Frankfurtem a Darmstadt. Ponad 50 kierowców ciężarówek z polskiej grupy spedycyjnej protestuje od kilku dni, twierdząc, że od ponad sześciu tygodni nie otrzymują wynagrodzenia od swojego pracodawcy.

Sytuacja zaostrzyła się w Wielki Piątek, kiedy polski przedsiębiorca transportowy Łukasz Mazur przyjechał z Polski z umundurowanymi pracownikami firmy ochroniarskiej i samochodem pancernym, aby wypędzić kierowców zatrudnionych wcześniej przez firmę transportową z Gruzji i Uzbekistanu oraz odebrać zaparkowane ciężarówki w serwisie od tygodni. Większa operacja policyjna zapobiegła gwałtownym starciom. Poinformowano, że zatrzymano 16 osób, w tym samego polskiego biznesmena i zatrudnionych przez niego pracowników służby bezpieczeństwa.

Z niemieckiego rynku pracy brakuje 100 000 kierowców

Stowarzyszenie Niemieckich Firm Transportu Towarowego BGL wspiera również protestujących kierowców ciężarówek darowiznami finansowymi, na przykład na opłacenie pryszniców w strefie odpoczynku. Bo z punktu widzenia rzecznika BGL nieuczciwe praktyki handlowe zagranicznych tanich przewoźników na rynku transportowym prowadzą do cen dumpingowych. Według stowarzyszenia kilometr transportu dalekobieżnego według niemieckich przepisów niemiecką ciężarówką przegubową kosztuje od 1,50 do 2 euro, podczas gdy tani przewoźnicy z Europy Wschodniej mogli jechać za 70 do 90 centów dziennie.km. Od sześciu lat BGL ostrzega przed masowymi zakłóceniami konkurencji, w tym brakiem odpowiedzialności tanich dostawców z powodu nieprzejrzystych struktur korporacyjnych.

Klienci tanich dostawców z Europy Wschodniej to najlepsze adresy w niemieckim przemyśle i handlu – mówi Engelhardt. Duże niemieckie firmy transportowe chętnie korzystały z pracy tanich dostawców z Europy Wschodniej, takich jak polska grupa transportowa, która strajkowała na A5. „Niemieckie firmy powinny zadać sobie pytanie, czy z jednej strony chcą publikować piękne raporty dotyczące zrównoważonego rozwoju, az drugiej strony chcą zaakceptować warunki, jakie oferuje polska firma transportowa” – mówi portier BGL Engelhardt.

W ostatnich latach w niemieckiej branży transportowej pod przywództwem Engelhardta nastąpiła zmiana strategii: od lat wzywa się do zaprzestania dumpingu tanich dostawców, zanim będzie można zatrudnić więcej kierowców po niemieckich stawkach. Tymczasem na niemieckim rynku pracy i tak brakuje około 100 000 kierowców. Według Engelhardta spedytorzy chcieliby teraz zatrudniać ukraińskich lub gruzińskich kierowców na niemieckich warunkach taryfowych. W Niemczech przeszkodą są jednak dodatkowe kwalifikacje wymagane od zawodowych kierowców oprócz prawa jazdy, z egzaminem, który na razie można zdawać tylko w języku niemieckim. Engelhardt prosi o dopuszczenie egzaminów z innych języków.

Strajkujący kierowcy ciężarówek otrzymują teraz szerokie wsparcie, w którym uczestniczą również DGB i diecezja Moguncji. W petycji kierowcy domagają się, aby firmy transportowe grupy Mazur Lukmaz, Agmaz i Imperia „przestrzegały prawa, abyśmy płacili zgodnie z normami prawnymi”.

Wraz ze strajkiem w centrum uwagi znajdują się również niemieccy klienci firmy transportowej. Deutsche Post DHL odpowiada tylko na ogólne pytania: „Jesteśmy globalną firmą z kilkoma tysiącami dostawców, których obowiązuje ścisły kodeks postępowania. Obecnie badamy ten problem. W przypadku naruszenia podejmiemy odpowiednie działania. W związku z zarzutami pod adresem Grupy Mazur spedytorzy Sender i LKW Walter na razie zakończyli współpracę z polską spółką. „Traktujemy zarzuty bardzo poważnie i zakończyliśmy naszą współpracę z firmami transportowymi oskarżonymi o wykorzystywanie ze skutkiem natychmiastowym” – powiedział Sender na żądanie Berlina. Austriacka firma LKW Walter powiedziała, że ​​Grupa Mazur na żądanie kierownictwa udzieliła pisemnych zapewnień, że będzie „przestrzegać wszystkich umów”. Jednak obecnie współpraca jest zawieszona.

Firma była zaskoczona, że ​​na parkingu w Gräfenhausen znajdowała się również ciężarówka z towarami przewożonymi dla LKW Walter, powiedział rzecznik. Bo LKW Walter powierzył ten ładunek innemu spedytorowi – który sprzedałby zlecenie grupie Mazur. Rozmowy odbywałyby się zatem również z faktycznym partnerem umownym. Prokuratura w Darmstadt wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania przez grupę Mazur zmuszenia kierowców do wydania pojazdów.

Pierce Caldwell

„Guru kulinarny. Typowy ewangelista alkoholu. Ekspert muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *